sobota, 30 września 2017

936. Sobota imieniny Kota....

   Kota nie byle jakiego, gdyż chodzi o mnie, czyli Ursusika. 30-go września, a tak się złożyło, że akurat w sobotę obchodziłem moje imieniny! Jedne z trzech w ciągu roku, co więcej- w przeciwieństwie do moich Ludzi, obchodzę wszystkie! A co! Mufasa może mi pozazdrościć, on nawet nie ma jednych, przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo. Kolejne w kwietniu i lipcu. 



M: a właśnie, że obchodzę imieniny!
U: a właśnie, że nie...

😉

niedziela, 24 września 2017

935. Ursus i ważka- cel osiągnięty

  Wiedziałem, że się musi się udać. Wiedziałem, że długotrwałe wpatrywanie się i bezszelestne oczekiwanie pod linką, tudzież sznurkiem, na którym przesiadywała ważka w końcu mi się opłaci. Bo przecież nie siedziałaby tam w nieskończoność? Nie poddałem się i osiągnąłem cel. W trudzie, ale zawsze! W początkowej fazie jedynie popełniłem błąd, gdyż źle wymierzone zamachnięcie się mojej łapy, skierowało ważkę pod kratkę ogródkową :) Nie mogłem jej sam odsunąć, więc narobiłem hałasu, by moi Ludzie mi pomogli. Niczego nieświadomi nie wiedzieli, dlaczego tak marudzę i gadam do siebie. Gdy okazało się dla nich jasne, co zrobiłem, a przyznam, że nie byli zadowoleni z powodu utraty życia owada, Pańcio przesunął kratkę i pomimo rozczarowania na ich twarzach-  dokonałem ostatniego etapu mojej Olbrzymowej misji pod kryptonimem: "regulacja populacji ważkiej"😎


Aktualnie wypatruję i nasłuchuję nowych obiektów, może coś się trafi! 
:)😏

poniedziałek, 18 września 2017

934. Ursus i ważka

 Kiedy jeszcze niedawno słońce przygrzewało moje futerko i przyniosło ładną pogodę, ucieszony tym faktem spojrzałem w niebo. Przyglądając się chmurze zauważyłem, że coś się nie zgadzało. Na jej białym tle wyodrębnił się nasz ogródkowy sznurek na pranie, a na nim z kolei przysiadła tajemnicza postać. Była większa od muchy, pszczoły czy osy, niebywale smukła, posiadająca sporej wielkości, rozpostarte prostopadle skrzydła. Przypominała samolocik zaraz po wylądowaniu. Wydobywany przez nią dźwięk natychmiast mnie zaintrygował i spowodował u mnie zmianę z pozycji leżącej na stojącą :) Można pomruczeć, że do tego stopnia, że trzymałem dość długo głowę skierowaną ku górze. Pańcia zauważyła moje zainteresowanie i szepnęła mi z uśmiechem, że- o ile się nie myli- to ważka, a która według mnie nasz sznurek potraktowała albo jako pas startowy lub linę jak w cyrku. Ważka nieruchomo trwała na swoim miejscu i ani drgnęła. Pomyślałem, że nigdy w moim Olbrzymowym życiu nie spotkałem takiego owada! Przyznałem bezapelacyjnie, że sprawa to ważka :) 
Pas startowy? Lina w cyrku? Samolocik? Kocisko już do reszty zgłupiało! Jestem w stanie spoczynku! 
A co on się tak na mnie patrzy? Wyczuwam, że zamarzyła mu się regulacja populacji owadów, a konkretniej  populacji ważkiej! Skandal! 
Będę siedzieć w bezruchu, to może Futrzak sobie pójdzie.
Niech tylko zleci ta ważka, a skończy w moim pyszczku! Hhhhm 
😆

środa, 13 września 2017

933. Kocioosoby o swoich exitach :)

Olbrzymie! Zrobiłeś sobie dwa exity, czyli Ursexity i nie jest to dla nas żadna nowość. Nie wiedziałeś, że my już dawno podjęliśmy taką dezycję, niektórzy z nas bardziej, inni mniej radykalnie, więc naprawdę nas nie zadziwiłeś. Tylko Twoi Ludzie narobili zamieszania zdenerwowaniem z powodu Twojej nieobecności. Gdybyś był bardziej rozważny, umiałbyś korzystać z exitów częściej, jak my, a tak musisz siedzieć w domu i ogródku oraz liczyć na łaskę człowiekowatych, jeśli chodzi o spacerki i to na smyczy! 

"No(rweg)-way"

Ursusie! Tu Norweg- Twoja Pańcia zakwalifikowała mnie do rasy norweskiej leśnej, więc niech tak zostanie. Ja robię codzienne No-way:) i nie mam zamiaru donikąd wchodzić, żeby potem nie musieć wychodzić. Co na to moi Ludzie? Nie mam pojęcia! 

"Tom-out"
Tu Tomi, ja postanowiłem zrobić Tom-out, szkoda, że nie jesteśmy już sąsiadami. Przeprowadziłem się zaraz po Tobie Olbrzymie, ale wyjścia nie są mi obce...

"Never"

A ja znikąd nie wychodzę, gdyż donikąd nie wchodzę. Idę tam, gdzie idę i robię, co chcę. Ja Newa robię ( Never)! :-) Nigdy!

"Muf-out"


Ja stale robiłem kiedyś Muf-out, ale obecnie wolę przesiadywać przy moich Ludziowatych pilnować Ursusa i rządzić się! 

"Lookam"
A ja tylko lookam, patrzę, czy tam lukam;) Luka.
Co ja patrzę? Hmm 

 Nie wiedziałem, że mój skromny UrsExit wywoła taką lawinę kocich wypowiedzi.
:)

czwartek, 7 września 2017

932. UrsExit 2

 Pan Telewizor stale dostarcza dziwnych informacji, od których czasem można się zmęczyć. Mnie zaintrygowały te o jakiś exitach, więc postanowiłem i ja skusić się na taki wyczyn i wdrożyć go w kociożycie. Czy uradowałem tym moich Człowieczych Właścicieli? Oczywiście, że nie, ale ciekawość zwyciężyła i musiałem! Kiedy zajęci przemianą ogródka Ludzie na chwilę stracili mnie z pola widzenia, choć wszędzie było mnie pełno i pilnowany byłem, jak jakiś skarb, postanowiłem wymknąć się i zrobić sobie UrsExit, tym razem nr2. 😃😄

Ku zaskoczeniu Ludzi pchnąłem całym Olbrzymowym ciałem płytę chodnikową, która miała za zadanie utrudnić mi wyczołganie się pod drzwiami ogródkowymi. Potwierdziłem ponownie, że nie nadano mi przez przypadek imienia, które noszę. 
  Kiedyś już wspominałem o UrsExit nr1, ale w przeciwieństwie do niego, ten drugi trwał dłużej i wywołał w domu więcej emocji. Wyczuwałem na odległość złość Pańci i irytację Pańcia. Gdy zorientowali się, że czmychnąłem, natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Rozdzielili się. W dłoni z kocimi smakołykami Pańcio udał się w kierunku naszego starego domku. Pańcia zaś z opakowaniem po piersi z kurczaka, ( no cóż trudno mi się oprzeć dźwiękowi tegoż pudełka), wyruszyła do parczku do naszej ulubionej ławki. Oboje wołali mnie, szeleścili tym, co nieśli, a ja nie odzywałem się. Wiedziałem, że ich zdenerwowałem. Podczas mojego kociobistego Exitu:), dowiedziałem się, że moi niektórzy koci znajomi zdecydowali się na podobne lub bardziej radykalne formy wyjścia. Tomi wyprowadził się ze swoimi Ludziowatymi, zostawiając mi na krzaczku informację o treści Tom-out, spotkany Norweg od razu pomruczał No-way ( żadnych wejść i żadnych wyjść), sąsiadka Neva zrobila Never- co by oznaczało, że donikąd nie wejdzie, a przez to nie będzie musiała wychodzić, czyli robić exitów;), zaś Mufasa już dawno przeciwstawił się, mrucząc Muf-out! A Luna Czarnulka to chyba wybyła na Księżyc! Wobec tego zapytałem sam siebie, co w takim razie miało być nieadekwatnego w moim skromnym UrsExit? Skoro inni robią exity, a nawet jakieś obce człowiekowate, to co ja nie mogę? 
Myślenie mnie zmęczyło i udałem się w drogę powrotną. Jednak nie potrafiłem wrócić do domu. Moi Ludzie chodzili i mnie wołali, a ja nie wracałem. Skierowałem się pod stary domek. W końcu przysiadłem pod samochodem obcych, aczkolwiek dobrych ludzi, którzy po wypytaniu naszych starych sąsiadów, dowiedzieli się, że się przeprowadziliśmy. Dobrzy obcy ludzie kojarzyli naszą Pańcię ze względu na to, że spacerowała ze mną, a widok to rzadki. Poprzedni sąsiedzi nie znali naszego nowego adresu, ale pamiętali nazwę ulicy, gdyż jedna sąsiadka zdążyła spotkać naszą Pańcię i dzięki temu pod koniec dnia na smyczy nieznani mi ludzie przyprowadzili mnie do moich zasmuconych Właścicieli. Trochę błądzili, ale szybko odnaleźli nasze okna, z uwagi na to, że widać po nich, że jeszcze wciąż remontujemy co nieco. W każdym razie wszystkim ulżyło, a ja z głodu opędzlowalem sześć misek pod rząd, potem długo spałem, Ludziom przeszła złość, a nazajutrz przyznali, że też by sobie chętnie zrobili taki exit. A właściwie taki na zawsze i od wszystkiego. Co mieli na myśli? Nie wiem :) Od tej pory pilnują mnie bardziej, aczkolwiek nigdy nie wiedzą, czy dojdzie do UrsExit nr3...Ja sam nie wiem! :)