środa, 27 listopada 2019

1057. Po mruczance z Klimberem

  Ostatnie przeżycia z Klimberem, mruczącym do mnie z Krainy Wiecznej Szczęśliwości, przyniosły mi ulgę i spokój, a w maine coonowe serce wlały nadzieję i otuchę. Obiecałem mojemu zacnemu Bratu, że nie będę już zakłócał jego szczęścia po drugiej stronie Mostu. Przynajmniej w granicach kociego rozsądku. Co prawda poprosiłem Klimbera, aby od czasu do czasu pokazał mi się we śnie i zamruczał kilka słów, ale czy spełni moje życzenie, to się okaże. Przyznał, że z każdym promieniem słońca będzie do mnie puszczał oczko i poruszał pędzelkami. Postanowiłem prędko poszukać blasku z nieba, ale przez tę niesforną zmianę czasu niewiele go teraz. Dzień krótki, a słońce szybko się chowa. Dookoła dywany kolorowych liści- jedyna pociecha. Moja kocioosoba naprawdę nie może się doczekać czasu letniego! Bo i miska napełni się o godzinę wcześniej, a tęsknota za Klimberem się zmniejszy, gdy wiosenno-letni promyk otuli mój pyszczek. 😁



środa, 20 listopada 2019

1056. Most pusty

  Dziś mija pierwsza rocznica od kiedy mój Brat Klimber zakończył ziemski etap kociożycia i przeszedł na drugą stronę Pewnego Mostu. Przez cały dzień próbowałem przywołać go i nawet wykorzystałem pędzelki do namierzenia jakiegokolwiek szelestu z jego strony. Wszystko na nic. Do Mostu nie doszedłbym sam, zbyt duża odległość jak dla mnie, co innego dla Ludzi, dla nich to kilkunastominutowy spacer do parku. Oprócz tego drzewka w ogródku przycięte, a tym samym brak jakiejkolwiek możliwości kociomunikacji. Ale co to? Usłyszałem przypadkowo ćwierkające i gruchające ptactwo, twierdzące że na Moście nikogo nie ma. Most pusty i tyle. Żadnych kocioosób z mojego kociego życia, żadnych Przodków, ani tym bardziej Klimbera! Zasmuciłem się...



Podpytałem nawet Rudego sąsiada o Most, ale cwaniaczek nic nie wiedział i nie słyszał.


Olbrzymie, może liście coś wiedzą, ja jestem zajęty kontrolowaniem i obserwacją mojego rewiru. 


   Moje rozczarowanie i nadchodząca rozpacz przemieniły się w niekończącą się radość, gdy oto podczas mojego leżakowania moim oczom ukazał się Klimber! Przesiadywał na rajskiej gałęzi rajskiego drzewa, któremu nigdy nie będzie potrzebne przycinanie. Spojrzał na mnie swymi żółtymi oczyma i pomruczał:
-Ursusiku, nie możesz mnie tak nawoływać, musisz żyć swoim ziemskim kocim życiem. Masz Twoich Ludzi i Mufasę, to dla nich bądź zawsze sobą i łobuzuj. Zawsze jestem przy Tobie, ale również i przy tęskniącymi za mną moimi Ludźmi oraz resztą mojej kociej ferajny. Ja także za Wami tęsknię, ale tu gdzie jestem, czyli w Krainie Wiecznej Szczęśliwości już dawno zapomniałem, co to ból, choroba i kłopoty w ogóle. Kiedyś się spotkamy, ale póki co rozbawiaj wszystkich domowników i napawaj się otaczającą przyrodą oraz nie zapominaj, że Twój świat to wciąż świat ziemski. Nie pędzluj tylko tyle misek, bo brzucho Ci urośnie ;)
-O mój drogi Klimberku, przepraszam, że tak egoistycznie Cię nawoływałem, zapominając że jeszcze jestem tutaj po tej innej stronie Mostu, ale to trudniejsze, niż sądziłem. My tu Cię wspomniamy i tęsknimy, a szczególnie Twoi Ludzie, którzy nazywają Cię NAJ!
-Ursusiku, łza się kręci w oku, a pędzelki więdną ze wzruszenia. Ale pamiętaj, jestem TU szczęśliwy i kiedyś się z Wami spotkam! My wszyscy, Pradziadzia, nasi Rodzice, Siostra Dusia, nawet Biała Filemoncia. Ale jeszcze nie teraz. Nie żegnam się, mruczę Ci tylko do zobaczenia.

Po tych słowach jego kocioosoba zniknęła, a ja postanowiłem jeszcze posiedzieć w koszyku i pomyśleć...😢


poniedziałek, 18 listopada 2019

1055. Zmiana czasu

   Moja kocioosoba do tej pory nie potrafi zrozumieć jednego. Jakim prawem zmieniono czas na tzw.zimowy, pozbawiając mnie napełnienia miski o stałej porze i oczekiwania na nią całą godzinę? Stanowczo protestuję i mam nadzieję, że ten problem już nigdy się nie powtórzy. Moi Ludzie nie przejęli się zbytnio i spali sobie godzinę dłużej, jak gdyby nigdy nic, podczas gdy ja trwałem w głodzie dodatkowe 60 minut! My kotowate sobie wypraszamy, aby jakaś Brukselka ustalała, kiedy mamy pędzlować miski! Żądamy zaprzestania zmiany czasu! 

  -Nie kociompromituj się Olbrzymie! Po pierwsze  przez całą noc stała pełna miska z karmą i druga z wodą. Po drugie chrapałeś brzuchem do góry przy Pańciu i nawet nie spostrzegłeś, że zmieniono jakiś czas! Obudziłeś się wtedy, kiedy nasi Ludzie. A wtedy odrazu dostaliśmy śniadanie! 
-Śniadanie? Może Ty, dla mnie to był kociaperitif. 😁
-Ursusie, pamiętaj, że zmiana czasu na tzw. letni przyniesie Ci z kolei pełną miskę do pędzlowania o godzinę szybciej! Także wszystko się wyrówna.
-A kiedy to będzie Niebieściuchu? Żądam tego dnia tu i teraz! 
-Jeszcze przyjdzie Ci poczekać!
-Mrucz, kiedy! Inaczej dojdzie do kociego pojedynku. 

-Nie kociompromituj się Olbrzymie! Sam się dowiedz. I złaź ze mnie, bo Cię ugryzę! 😆

czwartek, 14 listopada 2019

1054. Inny

 Gdy podczas niedawnego przebywania na poczekalni u weterynarza, moja kocioosoba zachwycała innych oczekujących, dostrzegłem, że Mufasa nie zwracał na siebie zbytnio żadnej uwagi. Pańcia widząc taki stan rzeczy i nie mając nikomu za złe, schyliła się do Niebieściuchowego ucha i coś mu szeptała. Chciałem za wszelką cenę wiedzieć, co mu mruczy, więc wykorzystałem w tym celu moje niezawodne pędzelki na uszkach. I wtedy usłyszałem te słowa: 
-Nie martw się Miciusiu, najpiękniejsze jest to, czego nie widać. Choć w Twoim przypadku również widać. Ludzie ogólnie wybierają Ursusa i uważają go za piękniejszego- z uwagi na jego widowiskowo nieprzeciętny gabaryt jak na kota, do tego ta futrzastość i ten wszędobylski charakter. O łakomczuchowanu nie wspominając, choć tego nikt poza wtajemniczonymi nie wie. Za to Ty jesteś dla mnie kwintesencją kociej natury, powabu i wdzięku, moim wyborem, zauroczeniem od pierwszego wejrzenia i choć Olbrzymowi nie można odmówić uroku i piękna, to w tym małym pojedynku Ty odrobinę bardziej u mnie wygrywasz. Nie martw się, że większość tego nie dostrzega, pamiętaj, że ja dostrzegam i dostrzegać będę. Nie mrucz nic naszemu Rysiowi, bo nie zrozumie i jeszcze źle to zinterpretuje. 

Och Pańciu! Olbrzymo poza pełną miską świata nie widzi 😊
  Przekonana o Mufasiej cudowności Pańcia,  nie sądziła, że za jakiś czas będzie musiała skonfrontować przed samą sobą i całym światem, czy faktycznie tylko Niebieściuch jest taki jedyny w swoim rodzaju. Nie pomruczę, ale to kociompromitacja dla mnie! Któregoś dnia przechodząc obok pewnych drzwi, ujrzała w oknie kota. Nie dowierzała samej sobie, gdyż okazał się nim inny rosyjski niebieski. Co innego zobaczyć go na zdjęciu, czy internecie, co innego na żywo. Zamiast iść dalej, oniemiała z zachwytu i nie bacząc na konsekwencje zrobiła mu zdjęcia. Niestety tylko telefonem i z daleka przez szybę, przez co nie można było spodziewać się dobrej jakości. Jednak nie to ją zafrasowało. Skoro ma kota tej samej rasy w domu, to czemu urzeka ją także inny Niebieściuch? Nie odpowiedziała sobie. To widocznie ta rasa. Oczarowana zdołała tylko wydusić, że choć kocurek, bo raczej nie kotka, wygląda bardzo podobnie, to jednak jest ciut inny od Mufiego. I dlatego nazwała go Inny.

Inny? A co to za imię? A wszystko mi jedno. Przyjaciele Niebieściuchów są moimi przyjaciółmi. Niech Mufasa wie, że jestem całkiem niedaleko w człowieczym rozumieniu. Ale jestem! Co prawda marne szanse na nasze spotkanie łapka w łapkę, chyba że wirtualnie, ale który z nas objąłby tron, to jeszcze nie jest pewne...😀