czwartek, 28 października 2021

1206. Spotkanie z Cappuccino



-Co za spotkanie! Kto by się spodziewał, że akurat na siebie dziś trafimy.

-Po dachach garażów przechadzam się, zeskakuję, wskakuję itd.dosyć często, ale Ciebie Olbrzymie jakoś trudno dostrzec. 

-Byłem zajęty…

-Regulacja populacji szczurów, czy harówki w koszyku? A może pędzlowanie czteroetapowego śniadania?

-Hmm, lepiej to przemilczę. 

-Chyba się nie zirytowałeś? O Twoim wielokrotnym śniadaniu krążą w kocim i nie tylko już kocim świecie, takie opowieści, że aż dotarły na m.in. pastwiska „daleko hen”.  Wołowate, jeleniowate, czy inne przeżuwacze zachodzą w głowę, jak to robisz? Sama bym spróbowała i doświadczyła, jak to jest skosztować taki posiłek.

-To proste! Wyszkol swoich Ludzi i nie poddawaj się. Uzbrój się cierpliwość, gdyż mogą się wymądrzać, ale początki zawsze są trudne…

-Spróbuję. A w ogóle dawno się nie widzieliśmy. Kiedy ostatnio mruczeliśmy?

-Jakoś od czasu igrzysk w KOTio? Jak sądzę…

-No tak, igrzyska w KOTio… Na samą myśl nagrzewa mi się futro. Ale Tobie Ursusie i Twojemu trenerowi Mufiemu-Mufasie gratuluję trzech złotych medali i rekordów.. Zaprezentowałeś się z najlepszej strony. 

-Och dziękuję Cappuccino! Ale Ty też nie powinnaś narzekać… Złoto drużynowe w piecioboju ogródkowym i rekord, to też wielki sukces.

-Ale żebyś wiedział, w jakim stopniu okupiony nerwami i kłótniami. Zarówno z Białaską  Newą i Czarnulką Luną. Przez to wszystko poniosłam stratę na brąz w płotkarstwie, zajmując czwarte miejsce. Straciłam formę, gdyż mój Pańcio i to po rozmowie z Twoim- zamontował mi po jednej stronie identyczną słomkę, co u Was. Kociomptomitacja. 

-Hmm, współczuję, ale to nie mogą wina. Sama powinnaś już wiedzieć, jak wygląda świat ludzi. Ponoć Twoi sąsiedzi nie bardzo przepadają za kotowatymi. Mnie słomka również pozbawiła szans na trenowanie skoków przez płoty. Także Cię rozumiem…😉 

-Tymczasem Muu posiada nieograniczony dostęp do płotu…Przykro przyznać, że słomka sprawiła, że Cwaniaczka buchnęła mi podium sprzed nosa i wąsika. 

-To dlatego tak drzecie koty i hałasujecie po nocach na dachach garażów? Trudno Ci się z tym pogodzić?

-A skąd to wiesz? 

-Wszystko wiem, może Was nie widzę, ale słyszę…KOTio to już historia, nic nie zmienisz, lepiej trenuj na KOTaryż wspinaczkę garażową, bo w tej dyscyplinie wypadasz rewelacyjnie. 

-Hmm, może masz rację? Może płotkarstwo to nie moja rzecz, zwłaszcza, że słomka nie zniknie. Hmm-wspinaczka garażowa? Przemyślę to.




-A Ty Muu- nie hałasować mi po nocach, porządne kociobistosci, w tym ja, chcą spać!


🤣

środa, 20 października 2021

1205. Jeleniowate podrażnione




-Ale z Was rodzino wołowatych szczęściary i szczęściarze! W jagnięcinie Kociska nie gustują, ale niestety w dziczyźnie i owszem.  Może to nie ich pierwszy kulinarny wybór, ale wczoraj zeżarli, tzn. skonsumowali kocią saszetkę zawierającą galaretkę z jelenia! I to z żurawiną! Dla nas saren, jelonków, a może danieli, bo Pańcia wie, że nie wie, kto ja jestem:), to powód do irytacji i smutku! Cała rodzina jeleniowatych protestuje! 



-Co Wy nie powiecie. No cóż przykro nam. 

-Wszystko to pogmatwane. W dodatku Kocury-wraz z ich Ludziowatą, muszą przyjąć do wiadomości, że jeleń i sarna to inne gatunki! Jeleń „żeni się” z łanią, a rogacz, czy kozioł z sarną, zwaną kozą. 

-Kozą? No, ale wy reprezentujecie rodzinę jeleniowatych, o koziorożcach nie ma mowy.

-To u was podrodzina i też, żebyś przypominała kozę, to nie powiem. 

-To rzeczywiście zawiłe, niczym pędzelki Ursusa. O nas człowiekowate mówią owce, choć mają na myśli barany. Wszystko wrzucają w do jednego worka. A kiedy tryk, a kiedy maciorka, to już mętlik.

-No nie żartuj z tą maciorką, przecież wy nie macie nic wspólnego z rodziną świniowatych.

-Nie myl mnie z lochą…

-Świat stanął na głowie, jak to spamiętać?

😆😉

wtorek, 19 października 2021

1204. U owiec w zagrodzie




   Do nas Ludziowata też dobiegła, choć nie tego samego dnia, w którym spotkała tego Psowatego. Po prawdzie to trochę minęło, kiedy ostatnio nas odwiedziła, ale i tak dobrze, że w ogóle się zjawiła przy naszej zagrodzie. Dziwiłam się jej trochę, wszak z nami łączy ją coś więcej, aniżeli z tym Aleksem. To podrodzina koziorożców, pomimo że zarówno ani po niej i jak i po nas, tego za bardzo nie widać. My wołowate, ona człowiekowata, gdzie więc te koziorożce? Zawiła sprawa. Nie wiem, czy ta tajemnica zostanie kiedykolwiek rozwikłana, może więc lepiej w nią się nie zagłębiać. W każdym razie wiele Ludziastej możemy wybaczyć, ale żeby sierść jakiego Szczekającego Lokowanego porównywać i zrównywać z naszym owczą wełną? I jeszcze nazywać psiego cwaniaczka Wełniakiem? No Pańciu, lekko przesadziłaś! I to nie chodzi o rośliny!:) 





Po namyśle uznałam, że obrażanie się na Człowiekowatą na dłuższą metę nie ma sensu. Podeszłam więc do siatki, przerywając przeżuwanie trawy, gdy Ludziasta spoglądała w naszym kierunku. A pracy u nas co nie miara! Pozwoliłam jej nawet dotknąć moją sierść, aby mogła poznać jego strukturę. Dałam się też pogłaskać, zarówno po pysiu, jak i po grzbieciku. Co ja beczę? Toż to język jej Kotowatego Ursusa! 



-Mama, a ciekawe, co Kocur miał dziś na obiad i co będzie miał jutro?

-Pewnie coś innego synciu, niż my, przecież to drapieżnik. Ale na pewno nie jagnięcinę, doszły mnie skuchy, że w niej nie gustuje. 

-I dlatego jako tako go tolerujemy?

-Myślę, że tak. Woli drób, ryby, ser żółty, twarożki, wieprzowinę, wołowinę. Tylko nic nie becz Bykowi i jego Krowom! 

-Dobrze Mamo, ale Kocur też pije mleczko! Krowy mogłyby się podirytować…

-Ale to takie inne, przeznaczone tylko dla kotowatych. Krowie mleko zaszkodziłoby mu.

-Dobrze, że mi o tym beczysz Mamo. Ale Byk nie byłby też uradowany, że Kocur wcina wołowinę. Szczególnie, że przeczytał ten sławny „Minitraktat o śniadaniu” autorstwa Ursusa.

-Właśnie śniadanie. Pytasz mnie o obiad Kocura, a tymczasem zapomniałam, że zanim dojdzie u niego do tego istotnego posiłku dnia, wcześniej musi wydarzyć się czteroetapowe śniadanie. 

-Niczym nasz czterokomorowy żołądek?

-Nie synu, jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

-Ale ponoć Kocur też przeżuwa trawę? 

-Takie tam żucie. Coś skubnie i tyle tego było. A potem kieruje się do miski na konkretną konsumpcję.



-To bardzo skomplikowane Mamo.

-Takie życie synciu. Przeżuwaj, przeżuwaj, jeszcze sporo trawy zostało, a potem pójdziemy do paszy.


😆😉

piątek, 15 października 2021

1203. Sam na sam z Aleksem


  Po Białej Kuli, czyli pamiętnym Goldenie retriwerze z naszego spacerku w parku, pędzącym w kierunku Pańci i moim niemal w tempie torpedy, nie sądziłem, że ta sytuacja jeszcze kiedyś się powtórzy. Tym razem z dwiema różnicami. Bez mojego udziału i z innym psowatym w roli głównej. Tamtego dnia, gdy Ludziowata wbiegała podczas jej przebieżki w pewną uliczkę, jej uwagę zwrócił krzyk dziecka. Malec siedział na bagażniku roweru, a pojazd prowadził dorosły mężczyzna, najprawdopodobniej jego tata. Zdezorientowana nie wiedziała, co się dzieje. Zobaczyła nagle, jak za nimi podąża  dosyć duży pies, którego początkowo zaklasyfikowała do ich pupila. Tylko jedno się nie zgadzało. Dlaczego chłopiec darł się wniebogłosy, a dorosły pedałował coraz szybciej i szybciej? Tak, aby zwierzak się odczepił? Odpowiedź nadeszła szybciej, niż nasza Właścicielka zdążyła zapytać. To nie był ich pies, a sądząc po jego zachowaniu, chciał się tylko bawić. Gdy tamci ludzie minęli ją i zniknęli gdzieś, futrzak zatrzymał się i rozejrzał się dookoła. Nie widząc żywej duszy, nagle jego oczom ukazała się biegnąca Pańcia! Uradowany, o czym początkowo nie mogła wiedzieć, pędził niczym Brązowo-biała Kula w jej kierunku, szczekając radośnie. Pańcię oblał blady strach, gdyż biedaczka od zawsze boi się psów, choć je lubi, ale na dystans, dlatego zatrzymała się i próbowała przypomnieć sobie wszystkie porady pewnego psiego trenera z Meksyku i kraju moich Przodków, znanego z telewizji. Pies skakał na jej plecy, robiąc, co chce, a że nie wyglądał na groźnego, musiała szybko go ujarzmić. Wyprostowała się i stanowczym głosem wydała dwie komendy: „zostań” i „siad”, kierując wskazujący palec w miejsce, w którym zwierzak ma wykonać jej polecenia. Nie mogła pokazać słabości, wszak wszystko by wyczuł. Ku jej zdziwieniu ładnie ją posłuchał i z ciut nadpobudliwego, stał się spokojny. Usiadł nieruchomo, jakby na baczność i przyglądał się jej, jakby chciał zapytać, co dalej? Pańcia zaś go pochwaliła, jednocześnie rozglądając się za jego właścicielami. Skorzystała z okazji, aby uwiecznić jego pysio i całą sylwetkę w telefonie, a że ślicznie pozował, natychmiast usłyszał słowa uznania pod swoim adresem. Jego ciało w całości pokrywały wełniste, poskręcane loczki, przypominające trochę te owcze, choć w strukturze dużo miększe. I tym samym zyskał przydomki: Loczek i Wełniak.

-Dobry piesek, ale czyj ty jesteś? Nosisz obróżkę, widzę, że wyglądasz na zadbanego i dobrze ułożonego. Przyznaj się, wybiegłeś z domu? Jak Ukrsusik gdy nadarzy się sposobność? I teraz twoi właściciele cię szukają? Musimy ich odnaleźć. 

Następnie odwróciła się i gdy zdążyła zrobić kilkanaście kroków, zorientowała się, że Psowaty stoi na baczność w tym samym miejscu, w którym kazała mu wykonać komendy. Nie ruszył się ani centymetr, za co znowu zapunktował w oczach mojej Pańci. Gdy zawołała do niego: „chodź do mnie”, z jednego z domów wybiegła nieznana, lekko zdenerwowana kobieta. Pańcia nawet nie musiała pytać, od razu wiedziała, że to właścicielka włochatego loczka. 

-Widziałaś może psa? Takiego dużego…

-Tak, tu czeka…

Na widok swojej właścicielki zwierzak radośnie się zerwał i pobiegł w jej ramiona. Okazało się, że otwarty garaż i brama zachęciły go do przeżycia małej przygody. Tamta pani powiedziała, że Aleks, bo takie nosił imię,  liczy zaledwie półtora roku, stąd ta skłonność do harcowania.. Z kolei moja Ludziowata przyznała, że początkowo się przestraszyła i nie wiedziała, co robić, gdy biegł do niej, ale pozytywnie się zaskoczyła, gdy posłuchał jej poleceń. Właścicielka Aleksa przyznała, że rzeczywiście pies został nauczony i ogólnie jest dobrze wychowany, ale nie każdy podziela jego zbyt wieki optymizm i chęci do zabawy. Potem wydało się, że Loczek nie znosi kotowatych i że lepiej, aby nigdy ich nie spotykał. Hmm! Pańcia zażartowała, że w takim razie jej kotów, czyli nas- Aleks nie ujrzy. Już ja bym go nauczył! Później pożegnała się z tamtą kobietą, a następnie kontynuowała swój bieg. Aleks wykorzystał moment i wyrwał się na moment, aby pobiec za naszą Ludziowatą! Chciał jej potowarzyszyć. Pańcia zatrzymała się i ponownie nakazała mu zostać i siedzieć. Podporządkował się. Jego właścicielka przyznała, że Aleks polubił naszą Pańcię, a nawet miało się wrażenie, że bardziej jej słucha, aniżeli swej prawdziwej pani. 

  Przez nagromadzenie się wielu emocji, nie dowiedzieliśmy się do jakiej rasy psiej należy Wełniak. Którejś tropiącej? Dowodnej? W każdym razie Pańcia po opowiedzeniu Pańciowi historii, jaka ją spotkała podczas przebieżki, obrosła w przysłowiowe piórka. Bo w przeciwieństwie do naszych kocioosób, ktoś ją w końcu słuchał. Aż dziwnie to, czego doświadczyła. My zaś jej przypomnieliśmy, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, choć nadeszła jesień, a to że jeden pies robił, co mu kazała, nie znaczy, że wszystkie tak by postąpiły. Gdy już emocje opadły, Ludziowata cieszyła się, że to nie pewien źle wychowany rottweiler z okolicy stanął z nią na ulicy sam na sam. Wtedy nie wiadomo, czy wróciłaby taka szczęśliwa. 











Wełniak, Loczek? Kocisko same jakieś takie kędzierzawo- włochate.



Tak, słuchałem się, a bo co Kocurze! 


😆

wtorek, 5 października 2021

1202. Święto za świętem

  Cóż za wspaniała sprawa! Najpierw moje imieniny 30 września, wczoraj 4 października Międzynarodowy Dzień Zwierząt, aż chciałoby się za chwilę obchodzić urodziny! Tyle że w moim przypadku to jeszcze szmat czasu, bo aż w maju! Przed nimi w lutym zarówno urodziny Mufasy i jak Dzień Kota, tyle że też trzeba czekać dobrych kilka miesięcy. A imieniny drugich imion? Niebieściucha w maju, czyli Bonifacego, a ja jeszcze się nie zdecydowałem, którą wybrać datę w przypadku Rysia Ryszarda. Muszę to przemyśleć. Tak czy siak nieprędko nadejdzie nasze kolejne święto. Ale smakołyki i dodatkowe mizianki z okazji naszych uroczystości mile widziane.

-A co Wy Chłopaki tak dywagujecie o Waszych świętach? Przecież codziennie jakieś obchodzicie. A to Dzień Śpiocha, a to Dzień Łakomczucha albo Żarłoka, a to Leniucha, Wielkiego Łowczego Polnego, Domowego Króla, Kocykowca, czy Poduszkowca. A Ty Ursusiku jeszcze Gaduły! Także tego…

-Kociompromitacja! 


😆