środa, 30 czerwca 2021

1184. Krowy-inne plotkary




-Nie do wiary, że z tymi wyniosłymi Żyrafami tyle nas łączy! Nie dość, że przeżuwacze, to jeszcze parzystokopytne. O Ursusie mogłabym pomuczeć wiele, korci mnie, ale może się powstrzymam. Wszystko z uwagi na pamięć o jego bracie Klimberze, przyrodniej siostrze Dusii i Brytyjczyku Brunie-ich domowym Szefie, z którymi sąsiadowałyśmy, zanim przeszli na drugą stronę Mostu. W porze wiosenno- letniej mogłyśmy codziennie oglądać ich wybryki. A działo się…



-To prawda, dzielił nas tylko płot, ale naszym dworowaniem na ich temat, mogłybyśmy dodatkowo zdenerwować naszych człowieczych Sąsiadów. A to nie byle kto- to Pańcia i Pańcio Klimbera oraz reszty kociej ferajny, a dzięki nim świat blogowy ujrzał nasze morduchny. Jeszcze doszłoby do tego, że ich Koty postanowiłyby nas „ukarać”, za irytowanie ich Ludzi, robiąc nam figle z zaświatów.



-Niech Koleżanka się nie krowompromituje! Bo dostanę skurcz żwacza albo czepca! :) Ostatnią myślą Klimbera i jego kociej rodziny byłoby mścić się za cokolwiek. Wiedzie teraz kocie rajskie życie, ale- owszem, po cichu zawsze możemy poplotkować o innym Olbrzymie. Czyli Ursusie i jego Szefie Rusku Mufim-Mufasie. A co nie można?

-Wolałybyśmy to przemilczeć.

-Czyżby Koleżanki Krowy tchórzyły? A ja tam sobie nie będę żałować. Mieszkam na innym pastwisku, daleko hen i co mi Kocisko zrobi, gdy pomuczę, że żaden z niego przeżuwacz i w głowie mu tylko pędzlowanie misek?!

-Koleżanka nie wie, że poza Ludźmi Klimbera, gdzieś tu kręci się Człowiekowata  Futrzastego Ursusa Olbrzyma! I pomimo okularów wszystko widzi!

-Nie żartujcie z tym określeniem  „Olbrzym”- akurat Żyrafy mają słuszność, naśmiewując się z tego. A odnośnie tej Pańci- to przypominam Wam, że ostatnio prawie pomyliła owce z krowami! I mimo że przyśnił jej się finał Danii z Hiszpanią w piłce nożnej Mistrzostw Europy, a wcześniej założyła, że wygra Anglia, której nie kibicuje, bo podchodzi do turnieju obojętnie, nie oznacza, że tak się stanie. Także co ona tam wie i widzi…



-Ale Koleżanka jest zadziorna! Finał dla nas bez znaczenia, tymczasem przeżujmy trochę trawy…


😆

poniedziałek, 28 czerwca 2021

1183. Nowe plotkary




-Koleżanki słyszały? Że niby Kocur żuje, może jeszcze przeżuwa? To chyba nasza specjalność jako zawodowych przeżuwaczy! 

-Koleżanka uważa, Koledzy Gołębie komentowali wybryki Futrzaka, że słyszano ich w całym zoo i się doigrali. Ludziowata ich namierzyła, skarciła i doprowadziła swoją reprymendą do tego, że towarzystwo rozleciało się po kątach. Aktualnie chodzą słuchy, że zajęli jakieś drzewo i boją się wrócić.

-Phi! Koleżanka chyba żartuje, nie dalej jak wczoraj gruchali obaj nad karmnikiem, czyli tym sławnym „Zalotem u Ursusa” w poszukiwaniu przekąski. Ta Ludziowata wcale ich nie wystraszyła, tylko chwilowo zganiła. 

-Drogie Koleżanki, o czym wy w ogóle tu rozmawiacie? Kto by się obawiał jakiejś Człowiekowatej i jej Kocurów! Przecież oni nawet nie dorastają do naszych żyrafich zgrabnych nóżek! A Kociska to nawet do naszych kopytek! Nawet gdyby wziąć najwyższego człowieka świata mierzącego 2.51 cm, to i nawet on by nie dosięgnąłby naszych mordek. Także spokojnie- nie ma obawy. Możemy się wywyższać.


-To że Żyrafy mierzycie 5, czy 6 metrów nie daje wam od razu prawa do plotkowania na temat Olbrzyma. Gołębie.



-Olbrzyma? Buhahaha 

😆

czwartek, 24 czerwca 2021

1182. Ursusik żujący


Patrzcie! Kocur niby nas pochwalił, ale jak, co do czego, to wcina jednego z nas. To chyba perz! Chyba, że to jakaś trawa. Wszystko jedno.


Wcina tak łapczywie, że aż mu zębiska widać!



Robi się niebezpiecznie, Olbrzym chce jeszcze coś przeżuć. Zagląda tu i tam!



-Nie szumcie tyle i nie rozpychajcie się, bo i nas zje!

-Futrzak nie gustuje w przeżuwaniu kwiatów, więc spokojnie…

-Ten drugi Cwaniaczek też tu się kręci i czegoś szuka. Czai się. Może nasłuchuje? 😉






poniedziałek, 21 czerwca 2021

1181. Polne kwiaty


  Dotychczas zbyt duża ilość dystraktorów na spacerkach, czy to w postaci ptaków, innych psów, czy kotów, a nawet krzaczków i drzew, nie wspominając o złowieszczych tulipanach, nie zawsze pozwalała mi zwrócić uwagę na wszystko, co mnie otacza. A przecież przyroda ma tyle do zaoferowania! Tym razem stało się inaczej. Poza zmieniającymi się z dnia na dzień owcami i baranami, sprawnie koszącymi trawniki, a które tylko Ludziowata widziała, natrafiliśmy podczas wspólnej przechadzki na nowe obiekty. Jak dotąd- choć wiedziałem o ich istnieniu, to rzadko je dostrzegałem. Polne kwiaty, bo o nich mowa, otoczyły moją kocioosobę do tego stopnia, że gdzie nie spojrzałem, tam były obecne. Porastały pobocza ulic, krawężniki i przydrożne rowy, sprawiając wrażenie, jakby chciały niemal zająć każdy wolny kawałek ziemi. Mimo że rosły dziko, nikt ich nie sadził i o nie nie dbał, niczym chwasty i rośliny ruderalne, do których zapewne co niektóre polne kwiaty mogły się zaliczać, to ku mojemu zaskoczeniu, prezentowały się całkiem uroczo, żeby nie pomruczeć kwitnąco. Przyznałem sam przed sobą, że swoim wyglądem ubogacały krajobraz i umilały mi stąpanie łapkami po chodniku, czy trawie. Swoją różnorodnością kolorów i kształtów, tworzyły niebywały obrazek. Co prawda nie taki jak nasze domowe rośliny, gdzie każda została zasadzona według woli i zamysłu człowieka, ale inny. Nie znaczy gorszy. Tutaj inność polegała na ich przypadkowym ulokowaniu, co prezentowało się także efektownie. Ale żebym marzył o towarzystwie polnych kwiatów w naszym małym ogródku, to raczej nie.  Między innymi Panie Pelargonie i Aksamitki mogłyby się zirytować, szczególnie gdyby taki ostrożeń błotny zagościł na dobre.


A co Ci futrzasty Kocurze się we mnie nie podoba? Kolce?




My jastruny właściwe albo zwyczajnie margaretki wypraszamy sobie bycie chwastami  albo roślinami ruderalnymi! To może maki polne!



(Hmm….jako ostrożeń błotny przemilczę…)

No i co z tego i tak jesteśmy od was piękniejsi! Maki polne.









To my chabry polne rządzimy!

A ja to kto? Bodziszek łąkowy? Ludziowata i Kocisko dużo wiedzą…hmm

Nie kłóćmy się- wszyscy tworzymy piękny obrazek i niepowtarzalny klimat, każdy z nas czymś zachwyca. Nie dawajcie Kocurowi pretekstu do dworowani z nas!
 

😀





czwartek, 10 czerwca 2021

1180. Owce czy krowy?

 Pańcia często po drodze natrafia na jakieś ciekawe widoki albo obiekty. Potem one w dziwny sposób przemawiają do mnie poprzez blog, żeby nie pomruczeć- wymądrzają się, nieświadomie wpływając na moją kocioosobę. Tym razem Ludziowata zawędrowała ponownie do znanych mi przedstawicieli wołowatych. Ku jej uciesze na tym samym, czyli na czyimś przydomowym trawniku, pasły się znane nam jagnięta. Tyle że już samodzielnie bez dorosłych owiec- ich mam. Przyglądając się młodym, moją Właścicielkę ogarnęła konsternacja. Zastanowiła ją nagła zmiana koloru umaszczenia tych wełniastych stworzeń. Bez zawahania pomruczałbym, że w każdym z trzech miesięcy, w których je obserwowaliśmy, prezentowały się inaczej. Na tyle inaczej, że wraz z Pańcią zaczęliśmy się zastanawiać, czy to czasem nie małe krowy. Jednak szybko to wykluczyliśmy. Struktura sierści przypominała owczą. Mnie zaś wprawiło w zdumienie to, jak to możliwe, że kwietniu były czarne, w maju zbrązowiały, aby w czerwcu odsłonić białe plamy. Może to za sprawą promieni słonecznych? Watpię. Kociompromitacja i kompromitacja- okazało się, że niewiele z Pańcią o wołowatych wiemy. 





-Krowy? Może jeszcze kozy? Hmm. I co się dziwisz Kocurze, Twój kolor oczu też się zmienił, od kiedy je otworzyłeś, nie wspominając jak się zmieniałeś w ciągu trzech pierwszych miesięcy życia.

-Z niebieskich mu zżółkły i obrósł futrem, oczywiście jak na kotowatego buhaha. 

-Masz szczęście Kocurze, że obaj z Mufasą  i Waszymi Ludźmi nie przepadacie za jagnięciną. Nikt by z Tobą wtedy nie meczał, ani nie beczał. Nie podeszlibyśmy też do furtki i nie pozwolilibyśmy słuchać stukotu naszych racic przyglądającej się nam Człowiekowatej, z którą też coś nas łączy.  Podrodzinę koziorożców. 

😉

środa, 2 czerwca 2021

1179. Na trawce wołowate i nie tylko

  Zgodnie z przewidywaniami po złowieszczych tulipanach zostało już tylko wspomnienie. Nie pomruczę, urok i prezencja u nich pierwszorzędna, ale ich zadziorny charakterek to inna historia. Że też podczas ich krótkiego żywota chciało im się ze mną zadzierać i tracić czas na knucie przeciwko mnie! O ile tulipany zniknęły, zwalniając miejsce innym roślinom, o tyle pozostali inni, nie pałający do mnie sympatią. To przedstawiciele, a właściwie przedstawicielki rodziny wołowatych, których futrzastość znacznie przewyższa moją. Owce, bo o nich mowa, do tej pory nie mogą mi wybaczyć i boczą się od grudnia za odrzucenie ich prośby odnośnie zaproszenia do naszych szopek Bożonarodzeniowych. Tłumaczenia, że ich za duże gabaryty nie pomieściłyby się w tak małym domku, nic nie wskórały. Uparły się i tyle. Do tego ubzdurały sobie, jakobym twierdził, iż przewyższam je pięknem i ponadprzeciętnością. Hmm, co prawda wołowaty to nie kotowaty, ale to już sprawa między mną a mną:)

W grudniu meczały trzy zarośnięte owce, a w kwietniu ukazał się nam taki obrazek. 





Nie dość, że już ogolone, to jeszcze dwie z nich musiały zostać matkami. Potomstwo wzbudziło nasz uśmiech, ze względu na kolor sierści. Zwykle kojarzyliśmy białe, a tu takie śliczne czarnuszki. Pańcia nigdy na żywo takiego nie widziała! Ja tym bardziej. A jakiej płci? Wzrok Człowiekowatej tak głęboko nie sięgał:) Gdy tamtędy przejeżdżała, musiała na chwilę stanąć i popatrzeć. Jagnięta w ciągu miesiąca sporo urosły. Ale co się dziwić: mleko ich matek owiec, jakaś pasza i trawka. Żyć, nie umierać. A baran, tatko tej gromadki, beczał z oddali, zza innego płotu, aż Ludziowatej przeszedł dreszcz po plecach. 





-Sam zarosłeś nieokrzesany Kocurze!




-Mama, ale ja nie jestem czarną owcą naszej rodziny? 

-Nie, przecież masz biały pyszczek...

-Co za ulga.

😆


Hmm, a u nas Mufasa w końcu wyszedł z Bambosza do ogródka i też się pasie...



Nie kociompromituj się Olbrzymie!