środa, 31 sierpnia 2022

1267. Pan Jeżyk pod osłoną nocy




Co prawda przekroczyłem granicę terytorium, należącego do Króla Mufiego-Mufasy, ale liczę, że pod osłoną nocy nikt mnie nie zauważy. Poza Ursusem! Ostrzeżono mnie przed pilnującym ogródka Wielkim Łowczym Polnym, który to potrafi wychwycić słuchem i wzrokiem wszelkich intruzów, a niekiedy wyregulować populację owych delikwentów. Mnie na szczęście to nie grozi, gdyż Kocur wie, że marnie by skończył, gdyby chciał wejść ze mną i moimi kolcami w bezpośredni kontakt. Pozostało mi zaakceptować, że stale mnie będzie obserwował. Przybyłem tu jednak skuszony i zaciekawiony obecnością czerwonych cwaniaczków na krzakach! Zanim nabiorą barwy, wcześniej są zielone. A to dopiero heca! Popatrzę na nich i ruszę w drogę, ale przyznam, że intryguje mnie ogródkowe towarzystwo Olbrzyma. Co roku, to coraz lepsze! Jak nie szczury i myszy, to wróble i inne ptaki, czy kwiaty, a teraz jeszcze pomidory. 

  Dla jasności- nie zamierzam też wić się przed Ludziowatą, ani leżeć brzuchem do góry, czy wywijać na jej widok i inne takie. Ani mi się śni reagować na jej sztuczki.



-A czego ten kolcowaty gagatek tutaj szuka? Może Olbrzymo wie, dokąd tupta nocą jeż? :)



-Mądrale, co Wy nie powiecie? 

😄

poniedziałek, 29 sierpnia 2022

1266. Mocca i jej ostrzeżenie

  Uwaga Kotowate! Ja Mocca, (oczywiście imię zmyślone i nadane mi przez tę Pańcię), chciałam ostrzec wszystkie Mruczaki przed tą Ludziowatą! Co prawda jej osoba służy na co dzień Królowi Mufiemu Niebieściuchowi i Wielkiemu Łowczemu Polnemu Olbrzymowi Ursusowi, ale po cichu- gdy nikt nie widzi, uczy się podstępem nas rolować. Czy Mufasa ją instruuje, czy odwrotnie, tego się nie dowiem. W każdym razie wystrzegajcie się jej podstępnych sposobów, w przeciwnym razie już po Was. Jej sztuczki są mi dobrze znane. Najpierw niby nic, przechodząc obok Was, spogląda Wam w oczy, po czym wydobywa z siebie dźwięki podobne do tych mysich. Czasem imituje ptaki. Co prawda powinniśmy wiedzieć, że to fałszywy alarm, ale nasze uszy odbierają to dziwne brzmienie, które w cudaczny sposób przyciąga uwagę. Jeden, drugi, trzeci raz i bywa, że Człowiekowata ma nas w garści. Może nie dosłownie, ale wydaje się, że to początek owijania nas wokół jej hmm osoby! Ona zawsze cierpliwie czeka, gdyż wie, że jedne kotowate potrzebują więcej czasu na zaufanie jej, inne mniej. Te mniej ufne wskakują na płot albo z ukrycia będą jej się przyglądać. Któregoś dnia w końcu się poddadzą. Te, które ulegną szybciej, biegną w jej kierunku z podniesionym ogonem, „gadając” z nią pod nosem. Inna grupa unosi grzbiecik i czeka na głaskanie. Największym jednak szczytem kociompromitacji okazuje się kocie wywijanie przed nią w każdą stronę i pokazywanie jej brzucha na chodniku. Cwaniaczka omamia nas i wywołuje niecodzienne zachowania. Muszę się przyznać, ta trudna sytuacja przydarzyła  się mnie. Przez długi czas udawało mi się nie ulegać gierkom tej człowieczej manipulatorki, aż w końcu- jak to mruczą, przyszła kryska na matyska! Dotąd z rozwagą gnałam po płotach, ukrywałam się na dachach kanciap i garaży, aż do tamtego letniego dnia. Gdy szla do siebie, spotkałyśmy się przypadkowo. I co? Skapitulowałam. Odkryłam przed nią wszystkie moje tajemnice! Nie dość że uniosłam ogon i grzbiecik, to jeszcze zamruczałam na jej widok i uwierzyłam w te jej kuriozalne gryzoniowo- ptasie fonie! Co więcej pokazałam brzusio i zaczęłam wywijać w lewo i prawo. Zaskoczona pozytywnie Ludziowata  nie sądziła, że to już się stanie! Teraz gdy się widzimy, już nie uciekam do kryjówek. Gorzej jak to się rozejdzie po osiedlu…


Mocca




-A co ma się rozejść? Ja już od dawna wywijam przed Ludziowatą i świat się nie zawalił. Sąsiad Luka, którego Pańcia przeżywa Bandytą, hmm no pięknie…




-Ja jako największa Zołza z Zołz osiedlowych, czyli Newa Białaska, (imię zmyślone), nie będę się obracać po chodnikach na oczach Człowiekowatej. 

-Mocca: Przecież leżysz?



-Nie, tylko na tzw. boczku! I więcej nie zamierzam! Żadne Niebieściuchy, ani Olbrzymy mnie nie zmuszą.



-Ja Nowerg podbiegam z podniesionym ogonem i nie czuję kociompromitacji…



-Ja co prawda nie wywijam przed Ludziowatą, jeszcze nie, ale wszystko inne już się wydarzyło. Uniesiony ogonek i grzbiecik, mruczanka, głaskanie i pogaduszki…










-Za to ja pobiłam rekord i uległam Człowiekowatej podczas pierwszego spotkania! Najpierw nadała mi imię Kamila, które skróciła do Kamy, a wszystko przez skojarzenie mnie z jednogarbnym wielbłądem. Hmm! Jako że nie chciała mnie nazywać wielbłądem, to pomyślała o kamelu, z języka kraju Przodków Ursusa. Ale nie pasowało jej, gdy patrzyła na moje pysio, gdyż oceniła je jako bardziej dziewczęce, niż chłopięce. I stąd od wielbłąda, po kamela, dotarła do Kamili, a właściwie Kamy. Przeskoki myślowe tej Pańci, to nawet niekiedy zagwozdka dla Ludziowatego, ale co mi tam! Imię przypadło mi do gustu i w nagrodę odkryłam przed Człowiekowatą wszystkie moje tajemnice! Wywijałam wte i wewte! 




O unoszeniu ogonka i grzbiecika, mruczących pogadankach nie wspominam. 


-Ja na razie przyglądam się Ludziowatej z płotu i trzymam dystans. Za słabo ją znam, żeby dać się skusić na jej podpuchy…


-Ja zaś- jak Mocca, w końcu uległem owej Człowiekowatej. Trochę to trwało, ale w jednym zamierzam pozostać konsekwentny. Pozycja leżąca tylko na tzw. boczku! 

Żeby nie było- łapki pokazałem i frywolnie biegałem, gdy przechodziła.













-Ja uparcie chciałem postawić na swoim, ale także musiałem pogodzić się z porażką.  Gdy Ludziowata natrafiła na mnie w kwiatach, nawet nie protestowałem. 






-Mnie także próbowała skusić, prawie jej się udało. Zza szyby trochę trudniej, ale chciałem nawiązać kontakt z Człowiekowatą.


🤣😄😆





piątek, 26 sierpnia 2022

1265. Łowcza zagwozdka

  Jako Wielki Łowczy Polny znowu sprawdziłem się w tzw. terenie, czyli krótko mrucząc- w ogródku. Tym razem dokonałem regulacji populacji wróbli, a nie jak zwykle szczurzej lub mysiej. Ptasi okaz dumnie zaprezentowałem moim Ludziom, którym zrobiło się go żal, choć przede mną skrzętnie to ukrywali. Na swój człowieczy sposób nagrodzili mnie głaskaniem, czy miłym słowem, ale pomiędzy ich „podejrzanymi” pochwałami, przyszła mi do głowy i na pędzelki pewna myśl, a raczej pytanie. Czy mój łup to moja własność, czy należy do inwentarza Domowego Królestwa Króla Mufasy? 



Przemądrzale pomidory odpowiedziały mi szybciej, niż trwa otwieranie saszetki ze smakołykami :)

-Olbrzymie, przecież wiesz, że tak! Wszyscy należymy tu do Króla Mufiego-Mufasy. Łącznie z Twoimi miskami i koszykiem! Gryzoniami i ptakami także! 

-Kociompromitacja! Na szczęście niebawem wszystkie was czerwone warzywka powyjadamy i będzie spokój.

-Ursusie, co najwyżej to Ludziowaci, a Ty się tak nie denerwuj! Wielokrotnie Ci mruczałem, że po co Ci ciężar władzy na pędzelkach i głowie? Wystarczy, że ja go dźwigam. Niczego Ci nie odbieram, chyba że uznam w mojej mądrości, że tak ma być. 


-Hmm…

😉

środa, 24 sierpnia 2022

1264. Pomidory-kolejni poddani Króla Mufiego-Mufasy

  Jedną z niewielu rzeczy, na którą obecnie Ludziowate nie wydają pieniędzy, są pomidory. W tym roku obficie wydały plon, a to zaledwie z czterech sadzonek, które Pańcio zasadził w maju, zaraz po Zimnych Ogrodnikach:) Radość Człowiekowatych z powodu tego, że udało im się coś wyhodować, a co odkładali z każdym rokiem, sięgnęła zenitu. Dla mnie to nic takiego, ale przyznam, że od czasu do czasu, harując na trawce, zerknę na cwaniaczków i ich zmieniające się kolory. Zauważyłem, że ogromną frajdę sprawia moim Właścicielom sam fakt zerwania sobie tego czerwonego warzywa, bo raczej nie owocu?!, czy to na śniadanie, czy kolację. Pańcia nawet przypomniała sobie o pewnej zabawie z dzieciństwa, zwanej pomidorem właśnie. Ale pośród tych czerwonych średniej wielkości okazów, potrafią pojawić się też malutkie, mrucząc wprost- jakby pod nas, a konkretniej Niebieściucha. Już dawno zorientowałem się, ze wszelkie miniaturki nasi Ludzie zwykli nazywać: „dla Miciusiego”. Dziwne, że nie uwzględniają mojej kocioosoby! 




-A co się dziwisz, skoro jesteś Olbrzymem! My wszyscy-czy wewnątrz, czy na zewnątrz, stanowimy Domowy Dwór i poddanych Króla Mufiego-Mufasy! Powinieneś Ursusie już dawno o tym wiedzieć.



-Hmm…co Wy nie powiecie…

😆

wtorek, 23 sierpnia 2022

1263. Mufasie przeżycia po urodzinach Dziadza-Pradziadzia

  Sądziłem, że wszystko już w kocim życiu zobaczyłem i wszystkiego doświadczyłem. Nie bez przyczyny nazywany przez Ludzi Twardzielem, a to dlatego że przetrwałem dziewięć dni i nocy poza domem, gdy zdany na siebie wtedy w listopadowym chłodzie i głodzie, omal nie płacąc za „wychodne” życiem, z ulgą przyjąłem do wiadomości, że nic ekstremalnego już mnie nie spotka. Wierzyłem, że mnie Królowi Mufiemu-Mufasie, królującemu na Domowym Dworze, którego to ciężar panowania dźwigam każdego dnia, nie przydarzy się już nic nieoczekiwanego i że nic nie zakłóci mojej egzystencji. Że nic już mnie nie zdziwi! O naiwności! Tymczasem Olbrzym- mrucząc kociokwialnie, zafundował mi nie lada przeżycia, choć wcale nie planował. Właściwie to jego koci francuscy krewni, a konkretnie Dziadzio-Pradziadzio Dream Dandy, wprowadził nas w sprawy, o których nie śniło się nawet mnie. To coś znacznie bardziej zapierającego dech w piersiach, czego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. I nie chodzi o uginające się stoły od jedzenia, maine coonowe pędzlowanie misek, czy tajemniczy, sielski ogród. Kto by przewidział, że na samym końcu tamtego ogrodu, przy altanie, na płocie zostanie nam ukazane niezwykle lustro? Lustro łączące dwa światy-świat ziemskiego kociego świata z tym po drugiej stronie Mostu? I co więcej, że ujrzę w nim moim Przodków, w tym Tatkę? O tym, że zamienię z nim słowo, nawet nie wspominam. Albo że przywitam Mamusię Kamelię, a nawet dowiem się czegoś więcej, a co o dziwo- z wrażenia, zataiłem przed moim Współmieszkańcem. Nie przewidziałem, że moje Mufasie kocie życie może jeszcze tak zaskoczyć! Nawet teraz trudno mi zebrać myśli, a co jak co, ale mnie Domowemu Szefowi i Przywódcy, chaotyczność nie przystoi! Niemniej każdemu może się zdarzyć i zwykła podróż urodzinowa do Dziadzia-Pradziadzia prawie wywróciła mój koci żywot do góry łapkami. Gdybym posiadał pędzelki, to i również one stanęłyby przysłowiowego dęba. Gdyby nie kocioosoba Ursusa i perypetii, w które mnie wciągnął, zapewne nie dzieliłbym się teraz moimi emocjami, a siedział na Królewskim Domowym tronie, co w zasadzie zamierzam zrobić.




😉