sobota, 30 grudnia 2023

1353. Schodki już Olbrzymowe


  Domowy Król musiał chyba spisać testament, gdyż poza wszystkimi miejscówkami w domu- poza Pałacem Zimowym, oddał również w moje Olbrzymowe łapy schodki. Schodki, które nie tak dawno zbudował dla Niebieściucha nasz Pańcio. Wszystko po to, aby jego starszy kotowaty z artretyzmem nie musiał męczyć swoich stawów i  tracić tyle energii na schodzenie i wchodzenie na łóżko, czy parapet. Jako że ja przejąłem aktualnie Pałac Letni, który mieści się na parapecie, tym samym przekazano mi schodki. Mimo że potrafię wciąż sam wskoczyć i zeskoczyć, to zawczasu pomyślano, abym ja również się nie przemęczał. W ogóle odnoszę wrażenie, że stan zdrowia mojego Współmieszkańca wpłynął pozytywnie na to, jak Ludziowaci traktują mnie. Szczególnie Pańcia. Częściej mi wybaczają łobuzowanie, i pozwalają na więcej. Wiedzą, że nasz wspólny czas się kurczy i nikt nie przewidzi, co się wydarzy z naszymi kocioosobami w 2024 roku. 





  Z kolei kto by się spodziewał, że ten 2023 rok zakończy się z mieszanymi emocjami. Z jednej strony szczęśliwie dla mnie, gdyż bez żadnych bojKotów;) nie wydarłem Ruskowi żadnej miejscówki, ani schodków, a zwyczajnie wszystko dostałem. Nieszczęśliwie zaś dla Mufasy, którego starość osaczyła na tyle, że aż trudno mi to wyrazić. I wreszcie niezliczoną ilością łez Ludziowatej, może dlatego spadło tyle deszczu? Hmm

🫣🤔

piątek, 29 grudnia 2023

1352. Miejscówki



Szczęśliwie przetrwałem kolejne święta. Czy dotrwam do urodzin w lutym? Zobaczymy. W aktualnym momencie mojego kociego żywota, kiedy słabo widzę, poruszam się w zwolnionym tempie i gdy każdy przeżyty dzień to sukces, nie zamierzam już zmieniać mojej lokalizacji, jeśli chodzi o spanko.  Doskonale wiem, że pozostał mi już tylko Pałac Zimowy i to w nim spędzę resztę mojego Mufasiego życia. Wszystkie inne miejscówki, w których dawniej chętnie spędzałem czas, oddałem Olbrzymowi. Nie będę mu zabraniał i się z nim kłócił. Pomimo że nasze pojedynki o posłanka to już historia, to szacunek do mojej kocioosby i pozycji Domowego Króla  pozostał w moim Współmieszkańcu. Ursus nie zapomniał i wydaje się znać swoje miejsce w szeregu. 




Hmm, wszystkie miejscówki dla mnie, przez co czuję się ciut znudzony. Bo tak bez walki? Ani syczingu, ani warczingu? Najwyraźniej wszystko się zawsze kończy.

🥺

czwartek, 28 grudnia 2023

1351. Kalendarz adwentowy

 W tym roku gdy Pańcio przywiózł nam z wielkiego sklepu nową dostawę puszek, saszetek, smakołyków i kociego mleczka:), dostał w prezencie coś, czego nigdy nie widziałem. To kalendarz adwentowy, o którym zapomniałem wspomnieć. Temat już nieaktualny, gdyż adwent przecież się skończył. Kolorowe pudełko zawierało 24 okienka, w których ukryto smakołyki. Każde przewidziano na jeden dzień, od 1 do 24-go grudnia. Ludziowaci skrupulatnie pilnowali kolejności i ani myśleli podarować nam całą zawartość kalendarza od razu. Mufasa jak to Mufasa zjadł tyle, ile mu pasowało, czyli jak zwykle mniej, a resztę spałaszowałem ja Ursusik Olbrzymo! Zawsze to jakaś frajda i nowe doświadczenie w naszym seniorskim kocim życiu. 


😉

wtorek, 26 grudnia 2023

1350. Strażnik Szopki

 Kocioosoba Mufasy i jego dolegliwości odwracają czasem uwagę od spraw bieżących. A przecież to Święta Bożego Narodzenia, a tym samym i Szopka! W tym roku nie kłóciłem się z wołowatymi, chyba po tych wszystkich latach miałem już dość. Zostałem za to mianowany Strażnikiem Szopki! Zdrowia, radości, żadnych łez i gnuśności. Misek pełnych dla wszystkich kotowatych, psowatych, a nawet wołowatych.



😇

poniedziałek, 25 grudnia 2023

1349. Nieoczekiwana zmiana…koloru w Pałacu Zimowym

 Gdy niedawno wspomniałem o Pałacu Zimowym, nowym lokum Mufasy i Letniej Rezydencji, w której aktualnie odpoczywam, bardzo zdziwiły mnie odmienne barwy obydwu miejsc. Zastanawiała mnie dosyć ciepła kolorystyka, dominująca na kanapie u mojego Niebieskiego Współmieszkańca, a zbyt neutralna u mnie na parapeciku. Aż tu nagle zaszła nieoczekiwana zmiana koloru wnętrza Pałacu Zimowego. Zupełnie, jak mawia Pańcia- ni z gruszki, ni z pietruszki!  Wszystko za sprawą kolejnej-nowej dla Ludziowatych, dolegliwości naszego Starego Domowego Króla. Dolegliwości, która „przyczepiła się” w związku z wiekiem podeszłego wieku Mufasy. Gdy Pańcio zajrzał pod ceglasto-pomarańczowy koc, aby sprawdzić, co tam słychać u naszego Niebieściucha, zauważył coś poważnego. Kapiąca krew z pyszczka Ruska, początkowo nie była widoczna na podobnym kolorystycznie pledzie, którym się przykrywał. Załamani Ludzie ponownie się zasmucili, a Pańcia- jak zwykle przerażona, zaczęła płakać. W kuwecie również pojawił się inny kolor. Tak inny, że Pańcio zrobił mu zdjęcie, aby pokazać Pani Weterynarz, która przyjęła ich kilkanaście godzin później. Cały barwny wystrój Pałacu Zimowego został usunięty i wyprany w tzw. programie „zimnym”, ze względu na krew. Został zastąpiony na biały, od  prześcieradła po kocyk. To decyzja naszych Właścicieli, aby móc od tej pory, widzieć ewentualne czerwone plamy. W gabinecie zaś okazało się, że to nie ząb i dziąsło były przyczyną, a polip, który pękł gdzieś dalej za szczęką. Pani Weterynarz przy pomocy jakiegoś atlasu z rysunkiem kociej mordki, pokazała w którym miejscu to się stało, a że nie pojechałem do lecznicy, to trudno mi to opisać:) Wytłumaczyła też, że kolor w kuwecie to wynik sporej utraty krwi Niebieściucha. Odradziła też zabieg sprawdzający, jak polip ów wygląda, czy już pękł, czy jeszcze gdzieś pozostał, z uwagi na ryzyko, iż nasz Mufi-Mufasa mógłby już się nie obudzić. Rusek nasłuchał się tych wszystkich zdań, a wie, że jego życie wisi na włosku, i oboje Weterynarze oraz Ludzie nie mówią tego w przenośni, że od razu po powrocie do domu przestał krwawić. No prawie, bo jeszcze przez dzień coś się działo, a potem ustało. Następnie pranie i zmiana na kolejną białą scenografię. I tak oto z kolorowej dekoracji Zimowa Rezydencja stała się podobna do mojej. Cała na biało. Dla Człowiekowatych zaś nowe- choć smutne doświadczenie, związane ze starością ich kota…




Mój Współmieszkaniec zawsze lubił się zakopywać. Chciał pokazać, że jeszcze pozostały mu resztki Mufasiego charakterku i energii.



🥺

czwartek, 21 grudnia 2023

1348. W Pałacu Letnim i Zimowym

  Gdy już wylądowaliśmy tak sami w pokoju dziennym,  postanowiliśmy zrobić z tego jakiś użytek. Od tej pory Ludziowaci szli na noc do siebie, a my do siebie. My dwaj także się rozdzielaliśmy, każdy w swoją stronę, pomimo przebywania w tym samym pomieszczeniu. Niebieściuch zajął połowę kanapy, gdzie pośród kocyków i ciepłego termoforu, które pościelili mu Człowiekowaci, mógł spokojnie wypocząć. Choć to pozornie tylko sofa, szybko okazało się, że to Pałac Zimowy o dość dziwnej architekturze. Elewacja budowli pokryta była mieszanką przypominającą niebieski sztruks,  zaś fasadę zdobiły ceglasto barwne elementy pluszowo-polarowe:) i płaskorzeźby z pyszczkiem prastarego rosyjskiego niebieskiego, zwanego też kotem archangielskim. Wnętrze Pałacu charakteryzowały przesadnie kolorowe podłogi, ponoć często zmieniane i jak przystało na Niebieskiego Mieszkańca: niebieskie ściany.  Ściany te- w przeciwieństwie do np. betonowych, czy drewnianych, wypełnione były przyjemną w dotyku gąbką, co dodawało przytulności i ciepła. Podgrzewający wszystkie komnaty i aule, (niewidoczne dla człowieczych oczu), Wielki Termofor, dbał o to, aby Mufasa nie marzł. 

 Dla mojej dyspozycji pozostała reszta miejscówek w całym pokoju.  Nasz Domowy Król mógł o nich zapomnieć. Nie wydawał się specjalnie zatroskany tym faktem, prawdopodobnie zaakceptował swój los. Starość i znaczne spowolnienie jego kociego życia, uniemożliwiły mu- jak za dawnych lat, dalsze wspinanie, czy wskakiwanie. Moglem wybierać spośród takich lokalizacji jak: schodki, czyli budka w półce z książkami, wyścielona podusią, której  to budki dwie ścianki pokryto futerkiem; pięterko, położone o poziom wyżej z narzutką; koszykpółka pod Panem Telewizorem, stół, krzesło, czarna kanapka w kąciku jadalnianym i wreszcie parapecik. Przyznaję, źe najbardziej zaintrygował mnie ten ostatni. Dawniej zajmowany przez Niebieściucha parapecik, na którym każdego dnia przesiadywał na białym tronie, przysypiając w nim, a w przerwach między harówkami  od czasu do czasu obserwował świat przez okno. Poczułem, że teraz nadeszła moja kolej. Doczekałem się, by na końcówce mojego życia także doświadczyć czegoś nowego.

Zwęszyłem więc okazję, aby co nieco zdobyċ dla siebie. Tym bardziej, że to Pałac Letni, dawna rezydencja Mufasy. Czemu więc nie zawalczyċ? Leżąc tam, mieniące się promyki słońca- którym udało się przecisnąć przez deszczowe chmury,  wówczas otulały mu pysio, dostarczając dodatkowego ciepła, z którego teraz korzystam ja. Pomimo zimy. Aktualnie w końcu parapet został zwolniony w całości dla mojej kocioosoby.  Szybko polubiłem to miejsce i korzystając z uprzejmości Pana Kaloryfera, ogrzewającego spod spodu moje Olbrzymowe ciało, natychmiast się tam rozgościłem. Biały tron stał samotnie, czekając na nowego właściciela. Wiedziałem, że nim się nie stanę, ale rozważny Domowy Król Mufi-Mufasa Stary pozwolił mi dożywotnio korzystać z nowego lokum. Widok zza szyby prędko mnie zainteresował.

Szybko spostrzegłem, że w przeciwieństwie do wersji zimowej, w Pałacu Letnim o dziwo dominowała biel, przełamana zielenią roślin w królewskim ogrodzie. Wydało mi się to dziwne, gdyż biel to bardziej zimowy anturaż. Lato to kolory roślin, błękitu nieba, a tu tak neutralnie. Ostatecznie nie zawracałem sobie głowy i pędzelków kwestią  barw Letniej Rezydencji i czym prędzej zabrałem się do jak najwygodniejszego spożytkowania tego miejsca.

O ile w Pałacu Zimowym ciepło dostarczał Wielki Termofor, o tyle w Letnim grzało się tylko zimą z pomocą Pana Kaloryfera. Latem można było liczyć tylko na słońce. 


W Pałacu Letnim:






W Pałacu Zimowym😉




Ale któregoś dnia złożyłem wizytę w Pałacu Zimowym. Niewiele się działo. Mufasa w ogóle się nie wymądrzał, ani nie rządził. Niestety. Brakowało mi tych kłótni….🙄 


niedziela, 17 grudnia 2023

1347. Pożegnanie z…łóżkiem, zwanym łóżeczkiem


Gdy stało się jasne, że stan zdrowia Niebieściucha będzie się pogarszał, a przynajmniej nie wróci do tego sprzed roku, około miesiąca temu Ludziowaci podjęli trudną decyzję. Zdecydowali się znaleźć mu inne lokum. Lokum na kanapie. I to nie dlatego, że kierowało nimi ich widzimisię, a zwykły rozsądek, podyktowany dwoma powodami. Po pierwsze chodziło o bezpieczeństwo, aby już Rusek nie wspinał się po schodach. Jego znacznie pogorszony wzrok i kulejące tylne łapki mogłyby przyczynić się do tego, że po prostu by spadł. Po drugie Mufasa dopuścił się na tyle niewybaczalnego czynu, w postaci pozostawiania brzydkich rzeczy na kołdrze, prześcieradle oraz dywanikach, jakby zapomniał o istnieniu kuwety, że nie było już innego wyjścia, jak opuszczenie przez niego człowieczego łóżka na zawsze. Ludzie stracili zaufanie  do Niebieściucha w tej delikatnej,  nieładnie pachnącej sprawie i choć zrobiło im się go żal, to musieli. Zniechęceni praniem pościeli po nocach i wietrzeniem pokoju, zdali sobie sprawę, że pewien etap z życia ich starszego Futrzaka bezpowrotnie się zakończył. A przecież wszystkie posłanka, w jakich harował, czyli odpoczywał, przez całe kocie życie nigdy nie równały się do zakopywania w kołderki i kocyki ludzkiego łóżka! To tam od kociątka zasypiał i się budził. To tam najpierw osaczył Pańcię, „lepiąc ciasto” z jej włosów, niejednokrotnie tworząc jej fryzurę na tzw. kołtuna, by z biegiem lat zmienić lokalizację i oblec głowę Ludziowatego. Mufi zawłaszczył sobie na tyle poduszkę, że Pańcio lądował na prześcieradle, co nie zawsze mu się podobało. Pańcia zaś budowała twierdzę z dwóch innych poduszek, aby jej ukochany Rusek nie przeszkadzał jej podczas snu i tym samym nauczył się drzemać w innym miejscu łóżka. Ja również zostałem wyeksmitowany z pokoju spankowego, ale tylko na noce, gdyż wielokrotnie podczas snu Człowiekowatych gadałem sam ze sobą, hałasowałem i ładowałem się do Mufasiej kuwety. Ludzie nie mogli się wyspać i do tego denerwowali brzydkimi zapachami. Łza się kręci na te wspomnienia, ale wcześniej, czy później czekała nas wyprowadzka.





  Ale gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna. Nowym rozdziałem naszej kociej przygody okazała się kanapa i pokój dzienno-telewizyjny, połączony z kuchnią, w którym zawsze po zjedzeniu sutej kolacji, poza miskami z wodą, mleczkiem i karmą, stoi kuweta, (niestety, ale to dla Domowego Króla,który nie zawsze potrafi tam trafić). Dla mnie na zewnątrz, czyli ogródku przewidziano drugą, tzw. dworską w niebieskim kolorze o nazwie Przystanek. Hmm. Aby się do niej dostać, muszę wyjść przez drzwiczki na koci świat.

I tak oto przyszło nam z Niebieściuchem dzielić nocami to samo pomieszczenie.





-Nawaliłeś Niebieściuchu! I to dosłownie! To wszystko przez Ciebie! 
-Kociompromitacja! Obyś Olbrzymie nie musiał się tak wstydzić, gdy dopadnie Cię kocia starość…
-Ja też już jestem starszym Kocurro, choć jeszcze w dość dobrej formie. Na jak długo? Nie wiem. 

😉