piątek, 27 sierpnia 2021

1196. Bo z dziewczynami nigdy nie wie się…

  W obozie dziewczyn bardzo się zagotowało. I nie chodzi o kulinaria. Przez słomkę w płocie mogłem- choć wcale nie podsłuchiwałem, usłyszeć ich nocne sprzeczki, a także różne opinie, dotyczące ich kolejności w starcie w pięcioboju ogródkowym. Bowiem każda chciała zaczynać! Najbardziej napięcie rosło między Luną a Newą- dwiema profesjonalistkami w wieloboju. Zarzucały sobie wzajemnie słabsze wyniki w płotkarstwie i biegu po dachach, czy niewystarczającą ilość czasu poświęconą na przygotowanie do igrzysk w KOTio. Nawet ich trener prawie rwał wąsy z pyszczka, widząc zachowanie swoich podopiecznych. Po odczekaniu kilkunastu minut, cisnął łapką w róg koszyka, w którym spał. Nie miał wyjścia, gdyż dopiero tym ruchem zwrócił na siebie uwagę kotek. Musiał udobruchać całe towarzystwo, a poskromienie pięciu kocich indywidualistek do prostych nie należało. Po wyjaśnieniu sobie wszystkich spraw i wyrzuceniu żalów, dziewczyny zgodnie przyznały, że wywalczenie medalu w atmosferze kłótni może okazać się niemożliwe. I dlatego powinny połączyć siły, zamiast tracić energię na niesnaski. Ostatecznie po dłuższej mruczance, wystartowały wszystkie. Muu zaakceptowała fakt, że-choć dobra w tym, co robi, to w porównaniu z pozostałą czwórką, musiała uznać ich wyższość. I dlatego wystąpiła tylko w kwalifikacjach, ale potencjalny medal także by otrzymała. Wiedziałem, że podołają, że nic je nie wystraszy, że to zawodowe wyjadaczki. Hmm…to znaczy nie w takim sensie, o jakim myślę:) Po zawziętej batalii w składzie: Luna, Cappucino, Mocca i Newa, zdobyły złoto drużynowe, ustanawiając koci rekord olimpijski w pięcioboju ogródkowym. W rzucie szczurem w pierwszej kolejce zapewniły już sobie wysoką pozycję, a do tego wybornie im szło  zarówno w ucieczce z ogródka, jak i bieganiu po dachach i skakaniu po płotach. Rywalki pozostawiły daleko w tyle. Jednak po zawodach atmosfera w obozie dziewczyn ponownie się zagęściła. Tym razem chodziło o nadchodzący pojedynek. W ostatnim dniu igrzysk w KOTio czekał jeszcze indywidualny start naszych dwóch utytułowanych płotkarek! 



Starcie gigantek, czyli Czarnulki Luny i Białaski Newy zapowiadało się wyśmienicie!  Rywalizacja między nimi powróciła po starcie w wieloboju ze zdwojoną siłą, odżyły wszystkie emocje i pretensje, choć kociobiście nie rozumiałem tego. Najpierw współpraca, a potem zgrzyt?






 -Spokojnie Olbrzymie, co tu rozumieć? Odpoczywaj, nie zawracaj sobie tym futrzastej głowy i pędzelków. Pamiętaj starą mądrość śpiewaną dawno temu: „Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się…Czy dobrze jest, czy może jest, może jest już źle”…

😆😁

piątek, 20 sierpnia 2021

1195. Pięciobój ogródkowy


  Jeśli chodzi o inne dyscypliny kociosportowe, rozważałem jeszcze pięciobój ogródkowy w sztafecie, na który składa się rzut szczurem, nocne łowiectwo, ucieczka z ogródka, bieg po dachach oraz płotkarstwo, czyli skakanie przez płoty :) Jednak z powodu braku kompletu kocurów plan już na samym początku spalił na panewce. Druga sprawa, to taka że pomimo moich sukcesów w łowiectwie nocnym oraz rzucie szczurem, nie podołałbym w dwóch najważniejszych konkurencjach w tym wieloboju. Na pewno przegrałbym jako uciekinier z ogródka, a także w płotkarstwie. To jedne z niewielu rywalizacji, w których nie zdobyłbym żadnego punktu, nie mrucząc o lokacie medalowej. Co prawda dawniej potrafiłem przeskoczyć płot, ale to przeszłość. Siatka, a aktualnie słomka założona przez Pańcia, całkowicie pozbawiła mnie szans na trening. Jako uciekinier również wypadam słabo, gdyż Ludzie zawsze mnie dogonią i zawrócą z powrotem:) Peleton się znalazł:) W biegu po dachach mógłbym się nawet wykazać, ale odcięto mi już dawno drogę na taki trening.

Za to u kocich dziewczyn mamy dwie wielkie płotkarki, nie bardzo pałające do siebie sympatią, delikatnie mrucząc-ale dla medalu, mogłyby się na chwilę pojednać. Mowa o Czarnulce Lunie i Białasce Newie.

W sztafecie pięcioboju ogródkowego swoje siły połączyłyby jeszcze Cappuccino, Mocca i rezerwowa Muu. Wszystkie prezentują wysoki poziom rzutu szczurem, łowiectwem nocnym, ucieczką z ogródka, biegiem po dachach i oczywiście płotkarstwem. Nie mylić z pLotkarstwem, choć i w tym obszarze nieźle sobie radzą :) Podobno w ich obozie trwają dyskusje, która kiedy wystartuje. Chodzą słuchy, że panuje między nimi atmosfera dosyć zagęszczona, cokolwiek to znaczy i niewiele brakuje do kłótni. Szczęśliwie z trenerem Mufim-Mufasą nie musimy o niczym decydować. Cieszymy się z tego, że stałem się multimedalistą na kocich igrzyskach w KOTio. One z ich przygotowaniem i talentem również mogą zdobyć medal i pobić koci rekord olimpijski.

Szykuje się też wysoka oglądalność na Kociosporcie…


Od lewej: Luna, Newa, Cappuccino, Mocca ( Mocha) i Muu. Tylko Luna to prawdziwe imię, resztę Pańcia zmyśliła.

😆😂

czwartek, 19 sierpnia 2021

1194. Multimedalista

 Gdy tydzień temu rozpoczęły się igrzyska kociosportowe w KOTio, nigdy nie przypuszczałbym, że w moim seniorskim wieku osiągnę takie rezultaty. Rezultaty, które doprowadzą mnie do niebywałego sukcesu, czyli aż trzech złotych medali kocioolimpijskich. Zaryzykowałem i zdecydowałem się na start w jeszcze jednej  konkurencji, czyli łowiectwie nocnym, która jak sama nazwa wskazywała, odbywała się nocą, a polegała na upolowaniu jak największej ilości wszelkich stworzeń. Inaczej mrucząc to regulacja populacji rozszerzonej na inne gatunki, a więc nie tylko gryzoni i ptaków. Tylko czekać na oddzielną dyscyplinę na igrzyskach w KOTaryżu, czyli regulację populacji szczurzej, którą opanowałem do perfekcji. Złoto murowane! Tylko czy dotrwam aż 3 człowiecze lata i czy zaprezentuję odpowiednią formę? Zobaczymy.

 Czy odważyłbym się w ogóle na rywalizację, gdyby nie trener Mufi-Mufasa? Nie wiem. Pomimo iż cechuje mnie odwaga i ponadprzeciętna znajomość dyscyplin, w których wystartowałem, czyli rzut szczurem, pędzling misek na czas oraz wspomniane łowiectwo nocne, to z tyłu futrzastej głowy i pędzelków siedziała mi myśl, że to nie zawody kocich weteranów, a wszystkich grup wiekowych. A jak ja Ursusik Olbrzymo mógłbym rywalizować z jakimiś młodzikami? Wszystkie wątpliwości rozwiał trener Mufi-Mufasa, ale także wszyscy moi Przodkowie i Przyjaciele zza Mostu! Specjalnie dla mnie na chwilę przerwali kocie rajskie życie, choć zabronili mi pytać o cokolwiek, a ich nawoływanie i kibicowanie, a szczególnie mojego Brata Klimbera z jego kocią ferajną i Pradziadzia Pavarottiego, utwierdziły mnie w przekonaniu, że nikt i nic już mnie nie powstrzyma. Ani wiek, ani użalanie się nad sobą. Zwyczajnie dla nich nie mogłem się poddać bez walki. Maine coonowy honor musiał zostać obroniony! Podwójnie, a nawet potrójnie zmotywowany nie pozostawiłem szans konkurencji. Złowiłem tyle stworzeń, że nikt mnie nie przegonił. Gdy na tablicy wyników zobaczyłem, że zwyciężyłem, z radości biegałem po trawie, nie wyrabiając na zakrętach :) 

Trzecie złoto i kolejna dekoracja. Oto ja Ursusso Multimedalista. 









Każdy, kto zdobył minimum trzy medale, miał także dekorowaną  głowę. W dość niekonwencjonalny sposób😉😆


Tak trzymaj Ursusiku!!! Nigdy w siebie nie wątp! 

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

1193. Ursusso niepokonany


  Droga do zdobycia drugiego złotego medalu w najważniejszej dla mnie dyscyplinie, czyli pędzlingu na czas, okazała się bardziej wyboista, niż sądziłem. Gdy przed konkursem zobaczyłem konkurencję, złożoną głównie z prawdziwie olbrzymich Maine coonów, w porównaniu z którymi wydawałem się gabarytowym przeciętniakiem, dopadła mnie niepewność i zdenerwowanie. A co jeśli nie podołam i przegram? Trener Mufi-Mufasa widząc moje zawahanie, natychmiast wziął sprawy w swoje łapki i zabrał mnie na przechadzkę. Nie była ona jednak zwykła, niczym spacerek, tylko czymś w rodzaju mowy motywacyjnej. Niebieściuch wyjaśnił mi, że gdyby oglądał się na swój, z racji jego rasy, mniejszy od większości kotowatych- ów wspomnimy gabaryt, nigdy nie zostałby Domowym Szefem i Królem, a teraz moim kociobistym trenerem. Tłumaczył, że siła powinna tkwić najpierw w mojej futrzastej głowie i na pędzelkach, a nie w masywnym ciele, które przecież należy- mimo wszystko, do szczupłych.



-Ursusso, Twoja nietuzinkowa technika pędzlowania misek powinna Cię umocnić w przekonaniu, że tylko ty możesz wygrać. Waga przeciwników nie ma tu żadnego znaczenia. Jesteś szybkościowcem, a ponadto kocioosobą o wszechstronnej kocioosobowiści- pomruczał na koniec.


 Ja zaś wysłuchawszy mowy trenera Mufiego-Mufasy, nie dość, że zapomniałem o naszych codziennych pojedynkach o władzę, czy dostęp do kocyków lub  poduszek, to dodatkowo, a właściwie przede wszystkim- poczułem się zmotywowany do tego stopnia, że wchodząc na matę, zapomniałem o gabarycie rywali, a skupiłem się całkowicie na zadaniu i celu, dla którego przybyłem na igrzyska w KOTio. Podczas zawodów przechodziłem rundę za rundą, deklasując konkurentów, pędzlując miski w tempie torpedy, jak nigdy dotąd. Nie mogło to nie przynieść efektu. Nie tylko zdobyłem złoto, ale również ustanowiłem nowy rekord kocioolimpijski i rekord świata. 





Dekoracja medalowa ponownie odbyła się w ogródkowym anturażu, gdzie stopnie podium zastępowały krzesła ogródkowe.:) Medal zadedykowałem trenerowi. Ludzie zaś nieświadomi z czym się zmagałem, przez cały czas trwali w śnie. Czy za naszą sprawką, czy nie-niech to pozostanie tajemnicą.

😆😉

środa, 11 sierpnia 2021

1192. Igrzyska w KOTio

  Ledwo zakończyły się człowiecze igrzyska olimpijskie w Tokio, a już rozpoczęły się kolejne. To kocie igrzyska w KOTio. Trochę w cieniu tych człowieczych i na tyle tajemnicze, że nikt nie odnalazłby tego miasta na mapie, ale nie będziemy się zamartwiali z tego powodu. Najważniejsze, aby kotowate wiedziały. Oczywiście świat ludzki o igrzyskach nie usłyszy i nikt nie będzie ich dla nich transmitował. Jeśli chodzi o kociosportowców, to pomimo mojego seniorskiego wieku, postanowiłem wystartować. Przynajmniej w trzech konkurencjach, w których jeszcze nie pomruczałem ostatniego słowa, a w których moje ponadprzeciętne umiejętności mogłyby zaskoczyć niejednego kociego młodzika. Namówiony, a nawet z rozkazu mojego trenera, czyli Mufiego-Mufasy, pod którego szmaragdowym okiem ostro trenowałem, musiałem podporządkować się jego wytycznym. Poświęciłem niemal wszystko- nawet harówki kanapowe, aby zbudować formę na zawody. I opłaciło się. Po uzyskaniu minimum kwalifikacyjnego, już w drugim dniu igrzysk w KOTio zdobyłem złoty medal w konkurencji technicznej, czyli w rzucie szczurem:), oddając najdłuższy rzut oraz ustanawiając koci rekord olimpijski. Gdy usłyszałem, że za złoto nagroda wynosi 90 tysięcy puszek, moja radość nie miała końca. Jednak po chwili refleksji uświadomiłem sobie, że puszki i saszetki to nie wszystko! Czyżby to honor?

-Co Ty nie pomruczysz Olbrzymie?-Mufi-Mufasa.


  Pojutrze zmagania w mojej koronnej dyscyplinie, czyli pędzlingu na czas. Trener twierdzi, że jestem świetnie przygotowany i nikt mi nie dorówna. Przynajmniej na razie. Ja też zamierzam zmiażdżyć konkurentów, mimo że wielu z nich także wytrwale trenowało. Na Kociosporcie szykuje się więc niezła oglądalność. Gdyby moi Ludzie wiedzieli… 

A to ja po dekoracji medalowej w rzucie szczurem. Srebrny i brązowy medalista zniknęli- prawdopodobnie śmignęli już po swoje puszkowo-saszetkowe nagrody. Ja mam czas- przede mną jeszcze inne starty.





😆😉

sobota, 7 sierpnia 2021

1191. Dla Muffinki [*]

  Do moich uszek i pędzelków dotarła smutna wiadomość.  31 lipca niespodziewanie do Krainy Wiecznej Szczęśliwości odeszła  Kocia Dama rasy brytyjskiej, czyli Muffinka. Była członkinią sześciokocioosobowej kociej ferajny mojego Brata Klimbera, z której pozostały już tylko dwie Olbrzymowe Dziewczyny, czyli Ferka i Rudka. Mufka, której imię przypomina mi pewnego Kogoś, dołączyła do dwójki maine coonów: Dusi i wspomnianego Klimbera oraz Brytyjczyka Bruna Szefa, który przeszedł na drugą stronę Mostu w czerwcu 2020 roku! Dla Ludzi kociej ferajny to kolejny cios, łzy i smutek! Szczególnie, że do specjalności Brytyjki należało spanko na podusi przy głowie jej Pańci.

Muffinka nie zdążyła się z nami pożegnać, w przeciwieństwie do Chłopaków, ale zanim przeszła przez TEN tajemniczy Most, specjalnie dla naszych kocioosób, odwróciła się i pomachała nam podczas naszej drzemki, po czym pobiegła na zawsze w cudowne i bezpieczne miejsce. 

6 sierpnia skończyłaby 15 człowieczych lat, czyli tyle samo, co Niebieściuch. Niestety nie doczekała. Bardzo się wzruszyłem i dlatego muszę odpocząć w ciszy….


Od lewej: Muffinka i Bruno

Chłopaki! Wiem, że moi Ludzie rozpaczają i przykro mi, że nasze drogi się rozeszły, ale mój czas już nadszedł. Szczęśliwe kocie życie, które z nimi spędziłam, pozostanie w mojej pamięci i nigdy go nie zapomnę. Jednak spotkanie z moim ukochanym Brunem, Klimberem i Dusią, a także ujrzeniem nowego, pięknego świata, w którym pozostanę na zawsze w wiecznym zdrowiu i radości, gdzie panuje potężniejszy SZEF, którego nikt nie zamierza obalać, nie zmusi mnie już do powrotu do kociego ziemskiego życia. Ale każdej nocy przybywam do mojej Pańci i kładę się przy jej głowie, ona o tym nie wie, ale zostawiam po sobie ślad. Wgłębienie i lekkie zgniecenie podusi.