wtorek, 30 listopada 2021

1212. Ale plamy!

  Przebieżki Pańci zwykle, choć nie zawsze, kierują się tymi samymi drogami. Teraz gdy szybciej się ściemnia, Ludziowata bez towarzystwa Pańcia boi się zapuszczać w odległe rewiry. Ale zanim słońce zaszło, za moim podszeptem-nogi poniosły ją do naszych „starych” znajomych. Zafutrzonych i specjalizujących się w przeżuwaniu trawy, czyli sławnych już owiec, tudzież baranów. Dawno niewidziane przeżuwacze ponownie przykuły jej uwagę. Ze względu na umaszczenie w ciapki, wydoroślenie oraz tzw. zarośnięcie, które skojarzyło jej się z ciepłem. Od ostatniego spotkania z wołowatymi w czerwcu trochę się zmieniły, a Ludziasta myląc je wtedy- z przymrużeniem oka z krowami, z racji białych plam, utwierdziła się w jednym, iż wie, że nie wie:) A to już coś! Bo co to za odmiana? Naiwnie sądziła, że białe wzorki,  na przypominającej jej kolorem kawy z mlekiem ich sierści, to etap przejściowy, który niebawem przeistoczy się u nich w jeden kolor, tzw. solid. Nic z tego. Dopiero druga grupa całkowicie brązowych i białych owiec tych samych właścicieli, uzmysłowiła Pańci, jak bardzo się pomyliła. O zgrozo, ona przez cały czas brała te z plamkami, za te z jednolitym umaszczeniem! A potem wspólnie ze mną dowiedziała się o istnieniu wielu rodzajów owiec! Krów zresztą też. Och Pańciu! Ale plamy- dosłownie i w przenośni!




-Kocur za to się zna i potrafi wymienić wszystkie rodzaje owiec.

-Buhaha, ale pamiętajcie, że on nie gustuje w saszetkach i puszkach z jagnięciną. Tylko dlatego go i jego koleżkę akceptujemy. Inaczej zostałaby z niego mokra plama z pędzelkami! 😄






Czerwiec, 2021

-Zmieniliśmy się, a jednocześnie ciągle tacy sami. Plamki jak były, tak pozostały. Kolorek na tyle to nasza tajemnica! Zauważyliście, że adidasy Pańci w podobnej barwie? I jeszcze jej chusta! 






-To nie może być zbieg okoliczności….

Czyżby wołowate próbowały podprowadzić moją kandydaturę na apaszé kulinarnego, zamieniając ją-w ich przypadku, na apaszé przeżuwającego? Pod płaszczykiem plam i tego podejrzanego zabarwienia na tyle? Nie-to być nie może!

🤣

środa, 24 listopada 2021

1211. Ursusik zamyślony

 Sroka ani myśli się poddawać i choć drzewo zgubiło liście, ona- mimo że bardziej widoczna, gdyż nie ma się za czym ukryć, nadal tam zasiada i obserwuje nas z gałęzi. Od Capuccino wiem, że roznosi plotki na mój temat, ale szczęśliwie nikt z okolicznych kotowatych w nie nie wierzy. Dobrze znamy sztuczki podstępnego ptaszyska, skrzeczącego najczęściej nieprawdziwe opowieści dotyczące nas mruczących. Kto by się przejmował? Intryguje mnie za to inna sprawa. Niebywałe, jak pora roku- aktualnie goszcząca za oknem, czyli Pani Jesień, wpłynęła na moją kocioosobę. Przyniosła ze sobą tyle refleksji, prawdopodobnie przez te nostalgiczne kolory, że aż od ich nadmiaru prawie nie mogłem nadążyć z myciem futerka i pędzelków…O czyszczeniu misek nie wspominając. Choć początkowo nastawiłem się do niej dość sceptycznie, to po jakimś czasie przyznałem sam przed sobą, że nie taki przysłowiowy diabeł straszny, jak go malują. Przedefiniowałem moje odczucia i nieco zmieniłem zdanie o Pani Jesieni. Na korzyść. To także przez to, że w natłoku mojego Olbrzymowego życia, gdzie harówki kanapowo-koszykowe, obserwacja ogródkowych intruzów oraz ciągła walka z Mufasą, stanowią dla mnie codzienne obciążenie, potrzebowałem zwyczajnie się zatrzymać i zamyśleć. Nawet w jesiennym wianku:) 



Dotarło do mnie również to, że kilka dni temu 20 listopada minęła trzecia rocznica, gdy mój Brat Klimber przeszedł na drugą stronę TEGO Mostu. Zleciało! Od czasu do czasu Klimber odwiedza mnie w snach i opowiada, jak mu tam dobrze. Ja zaś rozdarty pomiędzy tym światem a tamtym, tęsknotą za Olbrzymowym Bratem i wieczną beztroską a życiem ziemskim przy moich Ludziach z wszystkimi naszymi problemami, miewam momenty smutku i rezygnacji. Wtedy zastanawiam się, czy nie powinienem napisać drugiej części mojej książki o „Jesieni kociożycia”. 



Waham się, gdyż nie mogłaby powstać w atmosferze pesymizmu. Moja Ursusikowa kocioosoba to przecież optymistyczna, wszędobylska i radosna postać. Do tego żarłoczna! W moim kocim życiu nie ma miejsca na gorycz i zniechęcenie!  To nie w moim stylu! 



Ursusiku, jestem z Ciebie bardzo dumna. Ulżyło mi, że dałeś mi szansę i choć odrobinę mnie polubiłeś. Pani Jesień.

😉

poniedziałek, 15 listopada 2021

1210. Sroczka podglądaczka, a może szpieg?

  Los przemądrzałych muchomorów zakończył się szczęśliwie tak samo szybko, jak niegdyś w czerwcu podstępnych tulipanów, z Ciemnofioletową Eminencją na czele. O ile kwiaty zakończyły swój żywot samoistnie, o tyle w przypadku grzybów, nieznani ludzie w kosiarkach- w ciągu  jednego dnia tak wyrównali trawę, że wraz z nią wysłali te czerwone cwaniaczki w białe kropki w daleką podróż. Jako, że pory roku, co w jakimś sensie nadaje im piękno i czyni je oryginalnymi, zmieniają się cyklicznie i tymczasowo dostarczają nam roślin i widoków tylko im przypisanych, czy charakteryzujących je, to biorąc pod uwagę moje doświadczenie kociożyciowe nie zamierzałem nawet uaktywniać negatywnych emocji w kierunku muchomorów, a jedynie przeczekać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Uspokojony i odprężony uznałem, że nikt już mnie nie wyprowadzi z równowagi. Jakże się przeliczyłem! Ludziowata siedząc przy komputerze, zorientowała się, że ktoś nas obserwuje. Mnie na parapecie, ją przy biurku. Odwróciła głowę w lewo, w kierunku okna, gdyż tam wyczuwała czyjąś obecność i nie pomyliła się. Na gałęzi drzewa, rosnącego nieopodal naszego domu, pośród gąszczu kolorowych liści, swe podejrzliwe oblicze ukazała sroczka! Sroczka podglądaczka! Wpatrywała się w nas, jakby chciała oświadczyć światu, iż to od niej zależy nadejście Pani Jesieni. Chyba pozazdrościła jaskółce Pani Wiosny, ale nie daliśmy się nabrać. Gdy patrzyła tak na nas zza drzewa, zapytałem sam siebie, czy siedzi tam z przypadku,, czy może dla kogoś szpieguje? Dotarło do mnie, że to przedstawicielka rodziny krukowatych, a z tą rodziną. nie bardzo mi po drodze. Szczególnie po ekscesach z kraczącym krukiem, gdy próbował wygonić nas z parczku., podczas spacerku. A co jeśli sroka śledzi każde moje poczynania i komuś donosi? Kto stałby za nią i dla kogo by pracowała? Może dla  Ciemnofioletowej Eminencji złowieszczego tulipana, chwilowo cebulki:), może dla muchomorów, a może dla kogoś potężniejszego? 




-Szpieguję? Może tak, może nie. Pozostawię Kocisko w niepewności. Za to na pewno wszystko widzę! Najpierw Futrzaste łapy na klawiaturze,  próbujące wcisnąć przycisk „publikuj”. Jeśli się im nie uda ta czynność , a zwykle tak bywa, to Olbrzym wyręcza się Ludziowatą. Do tego dobrze widzę, co się tam wyprawia! Awaria laptopa Pańcia Kocurów, którą naprawił, jakieś remonty, przeziębienie, grypy i inne katary Pańci-królewny, a do tego niedawny wyciek gazu, do którego aż musieli przyjechać obcy człowiekowaci. Coś kopali, sprawdzali i zamontowali nowe! Oj dobrze, że policyjny nos Ludziowatego czuwał! W przeciwieństwie do zakatarzonego owej Pańci, bo sytuacja mogłaby wymknąć się spod kontroli! Łącznie z tym drzewem, z którego na nich wszystkich patrzę….

🤔😕

wtorek, 9 listopada 2021

1209. Muchomory


 Nie tylko kolorowe liście to atrybuty Pani Jesieni.  Do jej oznak należałoby też zaliczyć kasztany, żołędzie, czy jarzębinę. Jednak to nie one przykuły moją Ursusikową uwagę, a inni przedstawiciele. Przyznam, że w ciągu mojego kociego życia nie dane było mi ich nigdy spotkać. To grzyby i to trujące! Pomimo iż nie wszystkie bywają niebezpieczne, z muchomorami, bo o nich mruczę, lepiej nie zadzierać. Może intrygują swoim wyglądem, szczególnie te kropki, ale wraz z Mufasą zdecydowaliśmy trzymać się od nich z daleka.


















Co ciekawe- jedne większe, inne mniejsze, jedne nadgryzione, u innych kapelusze płaskie niczym naleśniki, jedne bardziej czerwone, inne pomarańczowe. Wywrócone blaszkami do góry, a czasem nawet mniej kropek…




















-Większe, mniejsze, z kapeluszem w kształcie naleśnika, bez kropek, bla bla… i co jeszcze wymyślicie? Aroganckie Kociska! Patrzcie, jakie przemądrzałe. Nasza nazwa wskazuje, że naszym przeznaczeniem miało być uśmiercanie much! O przepraszamy, regulowanie populacji owadów. Olbrzymo niech się nie kociompromituje i niech nie kręci, że nie wie, o co chodzi….

😏

poniedziałek, 8 listopada 2021

1208. Pani Jesień i jej świta


  Przybyła i rozgościła się. Pokolorowała drzewa dookoła, a pod nimi utworzyła wielobarwne, mieniące się w słońcu dywany ze spadających liści. Nie pomruczę, wzbudziła mój zachwyt i swego rodzaju nostalgię, ale przynosząc ochłodzenie, przyczyniła się do przeziębienia i grypy naszej Pańci. A tego wszyscy mamy już dość! Pani Jesień, bo to o niej mowa, zaintrygowała mnie jej kontrastem. Z jednej strony piękno, z drugiej krótsze dni i zimno. Pomruczałbym, że chętnie powitałbym Panią Wiosnę, ale zanim to się stanie, minie kilka miesięcy. Muszę jeszcze przetrwać urodę i humory Pani Zimy! 

-Oj Ursusiku, nie pierwszy raz się spotykamy…Daj mi szansę, a nie już Ci Pani Wiosna w głowie i na pędzelkach…
















poniedziałek, 1 listopada 2021

1207. Apaszé kulinarny i apaszé zarządzający

  Mruczanka z Cappuccino uświadomiła mi, że nie samym kociosportem żyje kotowaty, a szczególnie taka kocioosoba jak ja. Bo w jakich obszarach ja się nie poruszałem? Gdzie o mnie nie słyszano? Kociomoda,  kocio-książki, kocie studia, kociopodróże, kocie występy w kocich klubach. O łakomczuchowaniu nie wspominając. Medale medalami, treningi treningami, a biorąc pod uwagę moje całe Olbrzymowe doświadczenie i wiedzę zdobytą na Kociarvardzie i nie tylko, a szczególnie w kwestii konsumpcyjno-pędzlującej, pomyślałem, że nie widziano mnie jeszcze w świecie kociej dyplomacji. W świecie nieco innym, niż ten człowieczy. Musiałem zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby uzyskać funkcję apaszé kulinarnego, a z moim ponadprzeciętnym doświadczeniem, wiedzą i obyciem w zakresie żywności, nie mrucząc o idealnych cechach Olbrzymowego charakteru i aparycji, nie mogło być innej drogi, jak mianowanie właśnie mnie. Realizacja mojego zamiaru wydała mi się tylko kwestią czasu. Bo któż mógłby mi zagrozić? Czy istniałaby konkurencja? 

Jedna tak, ale szczęśliwie dla mnie na innym polu. Polu zarządzającym. Zmotywowany Niebieściuch również postanowił się sprawdzić, a nawet niejako utwierdzić się w swoich przekonaniach, iż tylko on nadawałby się do objęcia funkcji apaszé zarządzającego! Czy tak się stanie, niebawem się dowiemy. 





-Pańcio, widziałeś może moją apaszkę? Tę niebieską? 

-Hmm, Pańciu, a czy ja chodzę w Twoich apaszkach, czy chustach?

-Hmm, raczej nie….

😆😉


Hmm…