poniedziałek, 31 grudnia 2012

519. Fajerwerki

Cały dzień słyszymy fajerwerki. Boimy się ich, a szczególnie ja Ursusso. Hmm. Luna siedzi w domu i nas nie odwiedza, ale to bardzo dobrze. Różne łączą nas z nią relacje, ale lepiej dla niej i oczywiście bezpieczniej, jeśli zostanie do jutra w swoim posłanku. Nawet szczekacze się boją! Na pytanie Pańcia, gdzie przywitamy z Mufasą Nowy Rok 2013, odmruczałem, że w Klubie Szafa. Nie wiem tylko, czy zrozumiał 

sobota, 29 grudnia 2012

518. Oburzenie Bombek ;)

   Tu Bombki: Święta co prawda już minęły, ale my wciąż zdobimy domową Panią Choinkę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że sukcesywnie zakłóca się nasz spokój. Zamiast zdobić drzewko oraz wnosić ciepły nastrój do domu, wraz z z innymi ozdobami i lampkami, musimy znosić ciekawskie, futrzaste łapy pewnego Olbrzyma!!! Skandal. Staje koło nas, ociera się pyszczkiem i wąsami. Skrada się, kiedy tylko nadarza się okazja, trąca nas i zrzuca na podłogę. Co więcej grywa nami w hokeja! Na szczęście nie tłuczemy się, więc Ludzie tego Kocura pozwalają mu na te niby zabawy, śmiejąc się. Hmm, zobaczyliby... Dobrze, że ten mniejszy chociaż zachowuje się, jak należy.




Ja szczęśliwie nie jestem nękana, tak więc mogłam i wciąż mogę liczyć na spokój.


I ja również!

środa, 19 grudnia 2012

517. Zemsta Ursusa :)

  Choć dawniej Pradziadzio Pavarotti, a teraz Pradziadzio Dream-Dandy zawsze uczyli mnie, abym się nie mścił, tak tym razem w tajemnicy przed wszystkimi postanowiłem wymierzyć Pańci karę za to, że wyjęła mnie z szafy! Rozłożyłem się więc na jej spodniach, które sobie przygotowała i ani myślę drgnąć. Nigdzie się nie ruszę, tak będę siedzieć i koniec, a moja Właścicielka niech się boi mojego lwiego wyrazu pyszczka oraz moich gabarytów. O spodniach może sobie tylko pomarzyć, niech ubierze inne!







Tu Pańcia: Ale się trzęsę ze strachu Ursusiku 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

516. Reaktywacja Klubu Szafa


  Dawno już nie wspominałem o Klubie Szafa, miejscu naszych tajnych kocich spotkań. Może to wynik tego, że poprzednia Pani Szafa zniknęła z domu, zostawiając po sobie tylko dwa lustra i zastąpiła ją nowa. Stara zwyczajnie się uszkodziła i takie tam, tak więc nasi Ludzie w końcu zdecydowali się na dużo lepszą i jak to mówią: "taką z prawdziwego zdarzenia". Większa, przestronniejsza, do tego jest w stanie wiele pomieścić. Nas również jej rozmiar ucieszył, gdyż uznaliśmy, że teraz będziemy mogli korzystać z niej do woli. Jednak nasza radość okazała się trwać krótko. Ludzie w obawie przed naszymi kłaczkami, szczególnie moimi, nie garną się zbytnio na rozsuwanie nam drzwi Pani Szafy. A jak niby mamy przedostać się do klubu? Na pewno coś się wymyśli, od czego są piloty na Ludzi i kocia hipnoza? luzak




Pani Szafa została zamknięta, ale nie traciliśmy nadziei. Po cichu postanowiliśmy otworzyć ją sami. Kiedy nasi Właściciele pogrążyli się we śnie, ustawiliśmy się w kolejce do Klubu-Szafa...


Byłem pierwszy, jednak Niebieściuch próbował się wepchać.  Stanowczo zareagowałem!


Doszło do przepychanek...

 Mufasa nie zamierzał się poddać...

Ja również!




W końcu wykorzystaliśmy nieuwagę naszych Ludzi i udało nam się przedostać do Pani Szafy. Byliśmy już blisko celu, kiedy nagle zostałem wyciągnięty siłą przez człowiecze dłonie z jej wnętrza, a potem Rusek...Hmm Kto to widział!
hehe  


środa, 5 grudnia 2012

515. Ursus w czapce zimowej

  To się Niebieściuch nawymądrzał! luzak W stanie Maine z kraju, z którego wywodzą się moi Przodkowie, zima potrafi też być ostra! Nie tylko w Archangielsku Mufasy! Tak się składa, że i ja zaopatrzyłem się w ciepłą czapkę zimową i nie zamierzam marznąć. W berecie już się prezentowałem, to teraz kolej na czapkę... Pomimo że już dawno nie miałem nic wspólnego z kociomodą, jak za dawnych starych czasów, to jakoś tak zatęskniłem za nią...Hmm hehe  

wtorek, 4 grudnia 2012

514. Mufasa Rusek w ruskiej czapce ;-)

  Tu Mufi-Mufasa: U mnie jeszcze nie ma śniegu, ale w mieście mojego pochodzenia, czyli Archangielsku ponoć napadał i zrobiło się biało. Co prawda nie przepadam za zimą, ale pomyślałem już, jak się na nią przygotować. I tak oto, aby tradycji stało się zadość i jak na Ruska przystało, przyodziałem ruską czapkę uszatkę. Olbrzym i Luna mogą tylko pomarzyć o takim ociepleniu głowy...
Ciekawe, czy w mieście mojego urodzenia, czyli Zgierzu zrobiło się też śnieżnie? 


🤣

piątek, 30 listopada 2012

513. To już 5 lat!

  Obce koty, grasujące po blogu oraz moje Ursusikowe sprawy sprawiły, że wszystkim nam wypadło z głowy, że to już minęło 5 lat od kiedy wraz z Mufasą opowiadamy i opisujemy nasze niecodzienne kocie życie.  Nawet Pańcia zapomniała, a to już skandal! Blog, co prawda powstał na onecie, ale to nic, przecież istnieje sobie dalej tutaj. W tym roku zbiegło się bardzo piątkowo, bo zarówno blog, jak i ja liczymy sobie po 5 lat, choć ja jestem parę miesięcy starszy i to w dodatku na piątkę z plusem!


A kiedy zaczynaliśmy wyglądałem tak:


Niebieściuch już wtedy mnie podgryzał!


środa, 28 listopada 2012

512. Kocia piaskownica

Zarówno Mufasa jak i ja uważamy, że przebywając na zewnątrz nie zawsze chce się nam korzystać z kuwety w domu. Jakby to pomruczeć, na powietrzu jest milej i mamy do dyspozycji więcej miejsca. Początkowo udawało się nam ukradkiem dokonywać pewnych czynności, które nasi Ludzie nazywają wykopkami, jednak tylko na chwilę. Oboje wiedzieli, że nas nie powstrzymają, a pilnować nas przez cały czas też się nie da. Kiedy mieli już dość sprzątania naszych spraw, zakopanych w trawie, powiedzieli:  "dosyć".  Postanowili zoorganizować nam coś w rodzaju kociej piaskownicy, dlatego też nabyli kilka desek i piasek, a Pańcio wszystko przygotował i zamontował. Teraz w końcu wszyscy jesteśmy zadowoleni, kocia piaskownica zdaje egzamin, łatwo się ją czyści naszym Ludziom,  a my nie musimy chować się i narażać na gniew naszych Właścicieli...
Cóż, jak się żyje z kotem trzeba mu czasem ustąpić, a Pańcia i Pańcio dobrze o tym wiedzą



Dodane: Na tych zdjęciach jesteśmy pierwszy raz w naszej nowej kociej piaskownicy, Mufasa sprawdza ilość piasku do kopania, a ja obwąchuję deski. Dopiero potem, czego już nie pokazujemy, skorzystaliśmy z naszej nowej kociej toalety. Nawet sąsiadka Luna się zainteresowała... 

czwartek, 22 listopada 2012

511. Tzw. "bezklubowi"

  My nie mamy jak stworzyć jakiegokolwiek kociego klubu, bo za mało nas. Każdy w innym kolorze, ale co tam. Może Pańcia spotka jeszcze inne koty w naszych barwach, to się coś wymyśli...A tymczasem pozostaje nam pozazdrościć Czarno-Białym ich klubu... 

Ja jeszcze ewentualnie mogę połączyć siły z Brytyjczykami sprzed kilku postów, jeśli chodzi o wygląd...No chyba, że jestem Persem albo Egzotycznym kotem.

Z tym rudym Brytyjczykiem i ja mogę stworzyć jakąś grupę, bo kolor futerka się zgadza....Hmm

I ja mogłabym się dołączyć, w końcu też kolor rudy u mnie występuje....


piątek, 16 listopada 2012

510. Klub Czarno-Biały ;)

  I my spotkaliśmy się z tą Pańcią. Poza Bratem lub Siostrą Luny również możemy pochwalić się czarnym kolorem futerka....


 W moim przypadku w stu procentach! 
Zwą mnie Dusia albo jakoś tak.



W moim przypadku jest jeszcze biały kolor!  
 W przeciwieństwie do Luny i jej sobowtóra moje tylne łapki zdobią białe getry oraz sowity żabocik. O dziwo ta Pańcia nazwała mnie Podkolanówką, hmm...

I jeszcze na dodatek zebrało mi się na wywijanie przed ludziowatą....Hmm




Biorąc pod uwagę naszą wspólną barwę umaszczenia, postanowiliśmy założyć Klub Kotów Czarno-Białych, w skład którego wchodzimy my dwoje, Brat lub Siostra Luny, Pan Łapka...



no i Luna- sąsiadka Mufasy i Ursusa: 


Tu Luna: Klub będzie istniał tylko wtedy, kiedy zostanę jego przewodniczącą! Zarządzania kotowatymi uczyłam się od najlepszego specjalisty w tej dziedzinie, czyli od Ruska, także nie chcę widzieć sprzeciwu! 


Tu Pan Łapka: Nie ma żartów z tą Luną, jednak przeżyłem tyle w moim kocim życiu, że ta Czarna mądralińska nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi....