sobota, 31 grudnia 2022

1295. Jedyny taki dzień w roku

  31 grudnia to jedyny taki dzień w roku, w którym nie wychodzę do ogródka. Nie przebywam na zewnątrz, aby sprawdzić, co piszczy w przysłowiowej trawie, a wszystko przez fajerwerki. Głośne, straszne, budzące grozę, pomimo że kolorowe. Nic na to nie poradzę, że przez całe moje Olbrzymowe życie nigdy się nie polubiliśmy. Co więcej, nigdy nie zapałamy do siebie sympatią. Przeczekam najgorsze w budce w półce i do Siego Roku! Póki co skuszę się i pooglądam CatTv.



Prawdza Szczurku? 

😄

piątek, 30 grudnia 2022

1294. Odjechali..


  Po jesiennych liściach, które już nas opuściły w listopadzie, nadszedł czas na aksamitki, pelargonie i żeniszek meksykański. Nadejście Pani Zimy spowodowało, że zakończyli swoją ogródkową „karierę”. Gdyby nie niedawne mrozy może jeszcze ta trójka wytrwałaby, ale przyznam, że gaśli w oczach z każdym dniem. Swój wyjazd zapowiedzieli już ponad miesiąc temu, uprzedzając mnie, abym nie był zdziwiony, kiedy któregoś dnia po prostu znikną. Tak się stało i to z pomocą Pańcia, który zapakował ich do zielonego śmietnika. Pocieszyli mnie, że ich następcy już gdzieś za jakiś czas zaczną kiełkować, by na wiosnę nas przywitać. Poza tym podziękowali mi za to, że w końcówce ich kwiecistej egzystencji mogli dla mnie popracować, jako agenci szpiegujący inne kotowate, psowate i inne cwaniaczki. Wzruszyłem się, ale wszystko się kiedyś kończy. Nawet rok :) 


Baju baju Ursusie….

😉

środa, 28 grudnia 2022

1293. Owca i szopka



  To było do przewidzenia! Akurat teraz- w czasie świątecznym, gdy szopka zdobi dom, pojawia się owca i się wymądrza. Ach te wołowate! Ileż to ja się z nimi nadroczyłem. Aktualnie odpuściłem. Nawet się nie irytuję, przecież cwaniaczka nie właduje się do środka, pomimo że jej pomniejszone koleżanki i koledzy już w szopce są. Ale dla pewności, gdyby coś kombinowała, zerknę od czasu do czasu kocim okiem, co, gdzie i jak. Zamierzam obserwować sprawę  z góry, czyli mojej dziupli w półce i kontrolować, czy ktoś niepowołany, np. wełniasty przeżuwacz, czasem się tam nie wkrada. Na wypadek przyśnięcia, uruchomię uszka i pędzelki. Wyręczę Pańcię, którą niespodziewanie dopadło zapalenie środkowego ucha!

😉

czwartek, 22 grudnia 2022

1292. Baranki i łysolki ciąg dalszy

  Pan Wieszcz złapałby się za głowę, gdyby zobaczył, do czego używa się jego słów. Kto to słyszał, żeby porównywać je do odrastającego futerka na brzuchu Kocura! Z tym barankiem to też przesada, bo w czym Olbrzymo, ( no powiedzmy),  miałby nas barany przypominać? A golasek, tudzież łysolek to dopiero kuriozum!




Skopiowane z internetu


Sama jesteś kuriozum Owco! Co Ty wiesz o golaskach na brzuchu i nie tylko!




A żebyś wiedział Kocurze, że wiem!

😆

wtorek, 20 grudnia 2022

1291. Od golaska do baranka

  Ponownie zawitałem w progach lecznicy dla zwierząt. Na szczęście nie z powodu czegoś złego, a kontrolnie. Pan Weterynarz chciał sprawdzić moje zębule, dziąsła i ogólnie, jak się czuję po zabiegu usunięcia zęba sprzed kilku tygodni.  Okazało się, że wszystko było ze mną w porządku, a nawet zostałem pochwalony za piękne dziąsła i zęby. Pan Weterynarz nie wiedział tylko jednego. Aby do niego dotrzeć, musiałem ponownie tam przybyć w „bestii”-czyli moim czarnym i ogromnym transporterku, wcześniej umieszczonym w mechanicznym potworze na czterech kółkach, czyli samochodzie. Początkowo nie rozumiałem, dokąd Ludzie mnie wiozą, stąd trochę marudziłem. A w lecznicy- z powodu późnej godziny, nikogo już nie zastaliśmy. Poza personelem. Żebym chociaż mógł spotkać Czito albo innego kociego, czy psiego cwaniaczka. A tak? Natomiast w gabinecie ponownie naśmiechiwano się z mojej kocioosoby, szczególnie wtedy gdy Pan Weterynarz wspominał golenie mojego brzucha. Do golaska! Kto to widział, żeby moje brzusio stało się obiektem do żartów. Ludziowaci przyznali, że łysolek bardzo im się podobał. Ale że czas leci, to tym samym futerko powoli odrosło. I trochę im żal. Aktualnie określenie „golasek” Pańcia zamieniła na „baranek”, gdyż mojemu brzuchowi w tym momencie bliżej do tego ostatniego, jakby jeden etap się zakończył, a nastąpił drugi. I co? Na dokładkę Ludziowata wciągnęła Pańcia w swoje szalone pomysły, do których się przyłączył. Od teraz stale nucą mi do uszek i pędzelków niezrozumiałe dla mnie słowa, nie ich autorstwa:


A przed nią bieży baranek

A nad nią lata motylek 


Nawet nie zmienili „nią”, na „nim”, skoro to o mnie. Hmm. Ciekawe, co na pożyczanie słów pewien Pan, zwany Wieszczem? 




😉

piątek, 16 grudnia 2022

1290. Ryba

  Wiedziałem, ze Czito to niejedyna kocioosoba,która mnie tak zaskoczy. I choć nasze drogi już raczej nigdy się nie przetną, to nie zapomnę Cętkowanego Cwaniaczka. W końcu spędziliśmy razem pół dnia w lecznicy, do tego pod narkozą w sali przeznaczonej na zabiegi, a potem w zwierzęcym miniszpitalu. Bardziej od Czito zaintrygowała mnie inna kocioosoba. Niezwykle podobna z wyglądu do Mufiego-Mufasy, którego przypadkowo w oknie zobaczyła wzruszona Pańcia. Okazał się nim drugi Rusek, którego już kiedyś zauważyła. Za pierwszym razem uciekł na jej widok, a tym razem, zachowywał się bardzo przyjaźnie i gdyby nie szyba, na pewno pozwoliłby się jej pogłaskać. Dla Człowiekowatej taki Kocurro to nie to samo, co na fotografii, czy w internecie. Na żywo, a nawet przez szklaną przeszkodę, to zupełnie inna historia, nawet jeśli posiada się wręcz identycznego futrzaka na co dzień. Zachwycona Ludziowata tamtym Niebieściuchem ryzykowała, podchodząc zbyt blisko jego drzwi wejściowych. Nie znała, ani nie zna jego właścicieli, więc po szybkim uwiecznieniu jego kociego wizerunku natychmiast, jak sama przyznała: wzięła nogi za pas!  Zanim dała przysłowiowego dyla, zdążyła spostrzec, iż na drzwiach sobowtóra jej ukochanego domowego Ruska, widnieje rybiobrzmiące nazwisko jego właścicieli. Nie zastanawiając się zbytnio, nadała obcemu Ruskowi imię: Ryba. Kociompromitując zapewne jego kocioosobę, ale co na to powie Ryba, którego z Pańcią dzieliła szyba, to nie wiem. :)




Ryba? A co by było, gdyby moi Ludzie nosili nazwisko gryzoniopodobne? Hmm..😆

wtorek, 6 grudnia 2022

1289. Cheetoh, czyli Czito

  Podczas przebywania w poczekalni  lecznicy, w której kilka tygodni temu zostałem z rana umówiony na zabieg usunięcia zęba i wyczyszczenia pozostałych, towarzyszył mi inny koci pacjent. Siedział w swoim transporterku o rozmiarze zbliżonym do Mufasiego i cały czas, mrucząc kociokwialnie- nadawał. Paplał i ględził na tyle, że nawet w porównaniu ze mną- okazał się gadułą co niemiara. Obserwowałem go z mojego pojazdu, czyli „bestii”, szybko dostrzegając, iż to jeszcze młodzik! I to w cętki. Przypomniałem sobie wtedy siebie samego w tym wieku i poczułem więź z tym gawędziarzem. Hmm. Tamto łobuzowanie i wszędobylstwo! Zza swoich kratek w budce przyglądał się, zarówno moim Ludziom, jak i mojej kocioosobie. Widząc zainteresowanie ze strony mojej Pańci i Pańcia jego ciągłym bajdurzeniem, jego Właścicielka powiedziała, że to kot rasy Cheetoh. Pierwsze słyszeli. Dodała, że to stosunkowo nowa rasa, powstała ze skrzyżowania kota bengalskiego z ocikatem. Taka hybryda. I to z USA! A dlaczego cętkowany gaduła został przywieziony i wraz ze mną oddany Panu Weterynarzowi? Okazało się, że czekał na Czito, spolszczając nazwę jego rasy: zabieg kastracji! Ohoho, skąd ja to znałem? 



-Nie mądrkuj się tak Seniorze Olbrzymie Ursusie, bo Ci pędzelki opadną. Przez wzgląd na wspólny kraj Przodków i kilkugodzinny pobyt w zwierzęcym szpitalu, gdy zostaniemy wprowadzeni w narkozę, nie zamierzam się kłócić. Denerwuję 
się, więc trajkoczę. Ale według prognoz-gdy dorosnę- powinienem osiągnąć pokaźny gabaryt. Ok. 40-50 cm wysokości i wagę do nawet 11 kg! Także Twoje Olbrzymowanie może zostać zepchnięte z piedestału na moją korzyść! 



https://allaboutcats.com/cat-breeds/cheetoh


-Kociompromitacja! Zawsze pozostanę Olbrzymem i Żarłoczkiewiczem! Nawet bez tego zęba, który wyrwał mi Pan Weterynarz.!

😆