czwartek, 25 października 2018

999. Dziwne rzeczy:)


 Dziwne rzeczy się działy w związku z niedawną wizytą w lecznicy, o których muszę jeszcze wspomnieć. Kilkunastominutowa podróż do przychodni weterynaryjnej i stres z nią związany, przytłumiły moją uwagę na tyle, że nie zauważyłem obecności podejrzanych pióropuszy. Coś mi nie grało. Zamknięty w puszce na czterech kółkach😉, nie zorientowałem się, że jesteśmy śledzeni przez dwa latające stwory! Tak przynajmniej podpowiadały mi moje dwa pędzelki. Niebieściuchowi było to obojętne, wszak chyba nic go już nie zaskoczy. Co prawda do tej pory nie poznałem odpowiedzi na pytanie kto i po co węszył, ale wkrótce się dowiem. Olbrzymowe uszka, pędzelki i oczy będę trzymać szeroko otwarte! 

  Poza tym podczas wizyty kontrolnej Pani Weterynarz zainteresowała się, skąd pomysł na nazwanie Ruska Mufasą. Ona nas nie zna, a ja poznałem, że naszych Ludzi lekko zaskoczyła tym pytaniem. Wszak tyle to lat i już dawno zaakceptowali jego imię, nie rozmyślając zbytnio nad nim. Pańcio wyjaśnił, że to oryginalne imię, które Niebieściuch otrzymał w hodowli, w której nauczył się na nie reagować i trudno już było je zmieniać. Pańcia dodała, wywołując człowieczy śmiech, że Mufasa to nie jedyne imię naszego Ruska, wszak ich koty, czyli my, posiadamy wiele imion i na wszystkie reagujemy. Ku mojemu zdziwieniu Pani Weterynarz nie zapytała o genezę mojego, co z kolei mnie zaintrygowało na niekorzyść. Hmm- bo taka kociobistość jak ja pominięta? 😎




A kogo obchodzi geneza Twojego imienia Olbrzymie? To już nie ma większych problemów? Zresztą opisałeś to na samym początku bloga.😎




Po co tak głośno kolega gruchał? Miałeś cicho lecieć za nimi, a tak co? Kocisko coś podejrzewa. 


😉

poniedziałek, 15 października 2018

998. Brzuchacz niepospolity

  Podobnie jak rok temu zostaliśmy wrobieni i kierując się słowami: nie znacie dnia ani godziny, Ludziowaci wykorzystali naszą nieuwagę i zabrali nas do lecznicy. Wiedzieliśmy, że ten dzień kiedyś nastąpi, ale nie wiedzieliśmy kiedy i to nas zgubiło. Ponownie pojechaliśmy tam samochodem, na koci wózek zwany kociorvette nie wystarczyłoby już czasu. Pańcia na tylnym siedzeniu zabawiała nas i uspokajała, powtarzając że to tylko 3 km i że za jakieś 45 minut- czas dojazdu, czekania na poczekalni i powrót- będziemy w domu. Dodała, że to tylko jeden raz w roku i żebyśmy po tylu latach dali już spokój z tą paniką. No cóż- musieliśmy ustąpić. Potem tradycyjnie Pańcio wziął mnie na ręce, a Pańcia Niebieściucha. Okazało się, że nie ma naszego Pana Weterynarza, a przywitała nas pewna Pani Weterynarz, ta sama która kiedyś zdiagnozowała Mufasie zespół Hornera. Zbadała nas, zaszczepiła, zajrzała tu i tam, ( kociompromitacja), posłuchała serc, a kiedy dotykała naszych ciał, zażartowała, że urosły nam brzuszki! Po zważeniu okazało się jednak, że z Ruskiem sytuacja wygląda lepiej- waga 4.06 kg to jego taka norma. U mnie zaś waga wskazała 8.8 kg i wszyscy się zaśmiali, a Pańcia złapała za głowę, że podtuczyła mnie o niecałe 600 gram! Tym razem nie zanotowałem tego samego ciężaru, co rok temu. Dla Pańci oznaczało to porażkę😉 Zostałem okrzyknięty brzuchaczem, ale przez to, że w człowieczej opinii, ze mnie nie jest pospolity kocur, to musiałem przyjąć nowe przezwisko, czyli: brzuchacz niepospolity.
Po powrocie do domu oddaliłem się do półki pod Panem Telewizorem i ani myślałem z kimkolwiek mruczeć! 

Ursusiczku, przecież Pani Weterynarz żartowała z nami, waga 8.8 kg to dla maine coona jeszcze nie tragedia:) 

Daremny trud- z nikim nie mruczę..,

Oj tam oj tam brzuchaczu włochaty, zobaczymy, jak usłyszysz Panią Lodówkę😎😊 

😆

środa, 10 października 2018

997. Oszukani

To się nie widzi! Ludziowate nas oszukały! Zamiast świętować niedawny 4 października, czyli Dzień Zwierząt, dostaliśmy „w prezencie” wiadomość o nadchodzącej wizycie u Pana Weterynarza. Tłumaczenia, że to tylko coroczny przegląd i szczepienie, nie przekonały nas. Na dźwięk słów „Miciusi idzie do weterynarza”- ku zaskoczeniu Pańci, Niebieściuch doskonale je zrozumiał i czym prędzej uciekł z jej kolan. Hmm. Dodatkowe smakołyki i zabawa w berka w niczym Ludziom nie pomogły, wszak nie damy się przekupić. Jesteśmy oburzeni i protestujemy! 😉

Nie pójdę do żadnej lecznicy! 

Ja także nigdzie się nie wybieram! 
😎

-Kolega słyszy to co ja? Kociska protestują, zobaczymy za kilka dni, gdy wylądują u weterynarza. Szczególnie ten Olbrzymi „nie dający się” przekupić pełną miską! 
-Kolega dobrze grucha Buhaha😆