wtorek, 31 października 2017

942. Ja tu jeszcze wrócę!

  Sąsiadka Newa nie zamierza odpuścić i stale do nas zagląda. Przeskakuje z płotu na płot, by dojść do nas, ale też do innych kotowatych. Z żadnym się nie lubi, żeby nie pomruczeć gorzej. W domu z nas wszystkich tylko ja jeszcze jako tako okazuję jej zainteresowanie. Pańcia co najwyżej zrobi jej zdjęcie, a tak ogólnie to Białaska nie zaskarbi sobie miejsca w jej sercu. Pańciowi też jest obojętna. Trudno im w to uwierzyć, przecież bardzo lubią kotowate, ale w przypadku Newy tak już pozostanie. Niebieściuch nawet nie wychodzi z Bambosza, by ją pogonić. Nie chce mu się. Ale ta obojętność w stosunku do niej, to tylko i wyłącznie jej wina. Syczy, warczy, a nawet podnosi łapę na moich Ludzi! Wystarczy zrobić krok w jej kierunku i zwiewa. Nikt z nas nie boi się jej, może tylko trochę jest nam przykro z powodu jej niedostępnego i agresywnego zachowania. Zastanawiamy się kto ją tak ułożył, czy wychował, że taka jest. Hodowca, właściciele, a może pseudohodowca lub została porzucona? Uroda kompletnie nie idzie w parze z jej złą osobowością. No cóż drugiej szansy nie będzie.
Newa: Jest tu kto? 
Jak to nie będzie drugiej szansy? Poprawię się!
Nie udawajcie, że nikogo nie ma w domu!
Dlaczego ja uciekam, kiedy oni do mnie idą? 
Ja tu jeszcze wrócę! 😆

czwartek, 26 października 2017

941. Olbrzymie załatw to!


 Sąsiadka Newa: Upodliłam się i poszłam do Olbrzyma. Jakaś część mojej kocioosoby poczuła, że coś zgrzytnęło na niekorzyść między mną a jego Ludźmi. Wysiadywałam pod drzwiami ogródkowymi, żeby z nim pomruczeć. A było o czym. Po tym co tu usłyszałam, jako że jestem nietykalna, postanowiłam sprawę wyjaśnić. 

Newa-Ursusie, musimy pomruczeć...
Ursus- A o czym? 
N- Twoi Ludziowaci nazwali mnie nietykalną...
-Mufi-Mufasa: a co to za rozmowy? Newa Ty tutaj? 
N- Chłopaki, wiem że nie łączy nas szczególna przyjaźń, ale jest problem...
N- Olbrzymo, zrób coś! Tak nie może być.
U- A co mnie to obchodzi, skoro na nas syczysz i warczysz...Zmień się, to i my będziemy milsi.
N: - To nie mogę na Ciebie liczyć? 
U: - Wszystko zależy od Ciebie!
N- Jeszcze tu wrócę Cwaniaczki! 😏


Luka: Olbrzymie! Ja też liczę na Ciebie. Załatw to, ponieważ chcę by Twoi Ludzie znowu mnie głaskali i się ze mną witali. 
U: A co to Ty też? Trzeba się porządnie zachowywać, a nie gryźć w rękę i nogę mogę Ludzi?!
-L: Oj tam, Człowiekowate przesadzają i biorą wszystko na poważnie, a to taka zabawa...
U: Nie pomruczałbym, oni widzą to inaczej. Poza tym mam dużo harówki i nie będę zajmował się Waszym nieakceptowalnym zachowaniem! Zmieńcie się, a i my się zmienimy. 


L: Hmm, ale kociompromitacja, Olbrzym tak mnie pouczył, że nie zasnę...
😆

środa, 25 października 2017

940. Nietykalni

  Dawniej Ludziowaci przyjaźnili się z kocimi sąsiadami, ale po erze Filemoncii i Luny postanowili z tym skończyć. Nie angażują się już tak, jak kiedyś, a co więcej Pańcia po kilku spotkaniach z Newą i Luką, nazwała ich nietykalnymi. Prawdopodobnie zainspirowała się pewnym utworem z jej dzieciństwa i bywa, że nuci sobie na ich widok z trochę zmienionym testem: „nietykalni żyją pośród nas, nietykalni oszukują nas”.
 Dlaczego nietykalni? Bo nie bedą już przez moich Ludziowatych dotykani. Mogą zapomnieć o głaskaniu. Zarówno Białaska Newa jak i Rudas Luka nie zachowują się tak, jak na mruczaki przystało. Ani przyjaznego usposobienia do innych, jak np. w przypadku mojej kocioosoby, ani chętni do zabawy.  Jakby nikt ich nie nauczył, że istnieją pozytwnie do nich nastawione stworzenia, czy to kociaste, czy człowiecze. Newa syczy i warczy na sam nasz widok, a co gorsza zdarza się to też w stosunku do moich Ludzi. Przebiegły Luka zaś pod pretekstem chęci serdecznego przywitania się i otarcia się o łydki moich Właścicieli, raz ich ugryzł! Pańcia w rękę, a Pańcię w nogę! No cóż, po natychmiastowej reprymendzie z ich strony, od tej pory oba Futra są przez nich ignorowane. Lubiane, ale na odległość. Newa z jakiegoś powodu wciąż zagląda do nas, chyba po to, by wspiąć się po płocie i mnie sprowokować do ganianki. A może wie, że musi się mocno napracować, żeby zyskać jakiekolwiek zaufanie moich Ludzi?  

Tu Newa: Nietykalna? Wypraszam sobie. Żądam, by być przez człowiekowatych lubianą! Co ja zrobię, że mam taki charakter? Mieszkam z psowatymi  i to dużymi- a to wymaga ode mnie siły i wyniosłości.
Zrozumcie mnie Ludziowaci
Zrobię oczka i minkę, to może się skuszą. Hmm, ale nieugięci! :) 
Hallo! Czy ktoś mnie słyszy
Wiem, zahipnotyzuję ich: adin, dwa, tri...od tej pory będą zasypiać i budzić się z obrazem mojego pyszczka! 
A póki co poleżę sobie...:) 
Tu Luka: że co? Że nietykalny? Ludzie, nie bądźcie tacy! Każdemu może się zdarzyć małe podgryzanko...to taka zabawa! 
Nie są zainteresowani, wiedzą swoje, ale może jak im pokażę brzucho, to im przejdzie i znów mnie dotkną? :)
Nie? Nic z tego? Hmm, to może jak się przekręcę w drugą stronę, to coś wskóram

:)😆

niedziela, 22 października 2017

939. Nowe obiekty

  Po niedawnym upolowaniu ćmy, przyszedł czas na nowe obiekty:) Rozejrzałem się w ogródku uważnie dookoła i w polu mojego widzenia pojawił się gryzoń. Regulacja populacji myszy w moim wykonaniu była tylko kwestią czasu. Musiała odbyć się tu i teraz, tak więc nie zwlekałem. Łup przyniosłem Ludziom do domku, co raczej ich nie uradowało. Pańcio zasmucił się losem myszy, ale Pańcia- pomimo zgodności z nim, przyznała, że dobrze się stało, bo co by było, gdyby mysz weszła do środka. Podobnie jak z poprzednim upolowanym przeze mnie gryzoniem, w momencie nieobecności Pańci, która poszła po woreczek, został schwytany przez jakiegoś ptaka. Hmm, skrzydlate podkradające moje łowy! Skandal! 


  Postanowiłem się nie poddawać i nazajutrz poszukałem sobie nowych obiektów. Interesował mnie każdy rodzaj: pełzające, latające, a nawet skaczące! Nie przewidziałem, że moje życzenie się spełni. Zielony stwór pojawił się znienacka, próbując mnie przechytrzyć. Skinął tu, potem tam, nie dając mojej łapie szans. Bardzo chciałem osiagnąć nowy cel, jak dotąd nie miałem na moim Olbrzymowym koncie regulacji populacji takich owadów, że jeszcze bardziej się zmotywowałem. Zaangażowałem się na tyle, że już chwyciłem cwaniaczka, już prawie go miałem, gdy Ludziowata wybiegła, ratując go! Pouczyła mnie, że po co zabijać, chyba konika polnego, gdyż nie wiedziała do końca, niech sobie żyje. Taka kociompromitacja! 


Aroganckie włochate Kocisko, nie ma pojęcia, kim jestem! 

  Zabrałem się więc za obiekt nr 3. Motyl nieświadomy mojej obecności, został przeze mnie namierzony. Pańcia nie zamierzała go ostrzegać, jakby uznała, że znajduje się poza moim zasięgiem i upolowanie mu nie grozi. Nie wiem, skąd taki wniosek, ale nie pomyliła się. Owad odleciał i regulacja populacji motylów spełzła na niczym. 
Już ja te Kocisko nauczę

Ja natomiast nie zamierzam się poddawać i do następnego łupu...
:)

środa, 18 października 2017

938. U weterynarza

  Ludzie nas oszukali, tudzież wyrolowali i pod pretekstem wyjścia na spacerek zabrali nasze kocioosoby do Pana Weterynarza. Zbliżał się dzień naszego corocznego szczepienia i ogólnie kontrolnego badania, czy żartując przeglądu, a że nam się zapomniało, to daliśmy się nabrać. Po otworzeniu drzwi okazało się, że aura nie sprzyjała, gdyż padał deszcz. Dlatego też zamiast naszą kociorvettą, nasi Właściciele zdecydowali, że pojedziemy innym pojazdem, czyli samochodem. W czasach kociątka nawet lubiłem jazdę autem, ale aktualnie trochę mi się pozmieniało. To chyba po Niebieściuchu, który od zawsze nie przepadał za podróżami. Ale nie tylko. Również za Pańcią zacząłem doświadczać choroby lokomocyjnej i ani myślałem, by dać się zamknąć w mechanicznej puszce na czterech kółkach. 


-Samochód: wypraszam sobie! Gdyby nie ja Kociska by zmokły! :)

 Pańcia poinformowała nas, że to tylko ok. 3 km, rowerem byłoby bliżej, ale to przecież żaden dystans, następnie nakazała nam nie marudzić, po czym uspokajała nas, kiedy śpiewaliśmy, patrząc przez szybę. Mówiła do nas nieustannie, intonacją niezbyt dorosłą,  a potem przyznała Pańciowi, że ją to zmęczyło. 
A w gabinecie jak zawsze zostaliśmy zbadani, zaszczepieni, zważeni. Ponownie Pan Weterynarz pochwalił naszych Ludzi, że potrafią utrzymać nasze wagi, a szczególnie moją. Wszak ani nic nie schudłem, ani nic nie przytyłem w ciagu roku. Całe 8,23 kg! Jak 12 miesięcy temu! Człowiekowate nie mogły się nadziwić, jak ja to robię przy takich obżartuchowych skłonnościach.  Niebieściuchowi na szczęście waga wzrosła, o 200 gr, gdyż w poprzednim roku o tej porze chorował na Zespół Hornera i schudł do 3,98kg. Pan Wetrynarz zażartował, że Mufasa stał się bardziej umięśniony! Może Rusek ćwiczył po nocach? :)
- Olbrzymie pilnuj się
A po powrocie do domu natychmiast przystąpiliśmy do harówek: ja koszykowej, Mufi kocykowej :) 


:)

czwartek, 5 października 2017

937.Jesień i nasze drzewka

 Pani Jesień rozgościła się na dobre. Pomalowała liście drzewek w piękne kolory, a opadające z nich liście utworzyły barwne dywany, po których m.in. stąpały moje Olbrzymowe łapy. 




Nasze robinie akacjowe w ogródku pozostały zielone, choć niebawem i one zrzucą liście. W sierpniu Pańcio ściął je na łyso, a po dwóch miesiącach odrosły i znów je podziwiamy... 


Sam Kocurze jesteś łysy!


;)