poniedziałek, 31 grudnia 2018

1010. Profesor Pompon

Urodziny Stwórcy minęły spokojnie, zaś z końcem roku znowu głośno. Wszędobylskie, panoszące się i męczące fajerwerki, czego nie potrafią ścierpieć moje pędzelki. Istna kociotortura. Aby odwrócić moją uwagę od hałasu, jaki wywołują i których się boję, zostałem osaczony pomponami. Zgodziłem się nawet na zabawę nimi i zostałem nazwany Profesorem Pomponem. No cóż muszę znosić wybryki Pańci, a jej dzieło i tak jest lepsze, niż to, co się wyprawia za oknem. Ludziowata coś knuje z tymi kulkami, ale to jej włóczka i niech sobie robi z nią, co chce. Ja tu tylko haruję na kanapie!😉



Nie mogę się tylko zdecydować, w jakiej konfiguracji i kolorze przystroić się pomponami? Może na żółto-musztardowo? By pasowało do oczek? Może na niebiesko do futerka?😎
A może mieszanka? 
A może podwójna opcja? :)

Moje dylematy nie mają już znaczenia, gdy do akcji wkracza Niebieściuch! 
- Olbrzymie, konfiskuję pompony!
I ogłaszam się Profesorem Pomponem!

Phi! Co prawda kociompromitacja, ale tylko trzy podprowadził, resztę spróbuję zachować pod futrem😉
Zanim spór między nami o pompony się zakończy, minie północ, fajerwerki i nadejdzie Nowy Rok 2019. A następnego dnia wielkie małe święto domowe: urodziny Pańci. A potem w lutym Mufasy, a moje w maju😏.
Szkoda tylko, że już bez Klimbera, którego kocia droga zakończyła się w tym roku:( 








czwartek, 20 grudnia 2018

1009. Choinka i inne ozdoby

  Przy moim koszyku ktoś się rozpłaszczył i powyciągał  gałęzie! Zajął miejsce, powodując u mnie zdenerwowanie, które szczęśliwie po jakimś czasie minęło. To pomysł Pańcia, abym poczuł się jak ryś w lesie, hmm. Ten ktoś to Pani Choinka i jej orszak, złożony ze światełek, łańcuchów, bombek oraz innych ozdób. Te ostatnie okazały się najbardziej ponoszącymi, gdyż próbowały ze mną zawalczyć o terytorium. Phi, już się trzęsę ze strachu!


Zwariowały, nie mam nawet zamiaru z nikim dyskutować. Phi!

Gdy Kocisko przyśnie, zaatakujemy i go przegonimy razem z tym jego koszykiem. Bombki do akcji!
Ani bombki, ani łańcuchy nie chcą z nami współpracować! 
A sio mi stąd słomiaki! Myślicie, że te skrzydła upodobnią Was do aniołków, ale ja się nie dam nabrać! 

Bombki: dajcie spokój koleżanki i koledzy, widzimy się z Kociskiem kilka tygodni w roku, po co się irytować jego obecnością, wytrzymamy! Szkoda energii. 

Nie lepiej poleżeć i powisieć w spokoju?😉

Ursus; Chociaż te bombki jakieś myślące! O dziwo dobrze się haruje przy drzewku.

O nie! Ja tego tak nie zostawię!!! Jeszcze mnie Kocisko popamięta!😉

wtorek, 18 grudnia 2018

1008. Zimowo

  Na chwilę zrobiło się zimowo, ale mnie takie rzeczy nie wystraszyły. Nie to co Niebieściuch, który unika wychodnego, jak tylko może. Po moich niedawnych przeżyciach, związanych z dylematem inchowo-centymetrowym, taki śnieżek to miła odskocznia. Futerko się przewietrzy, a pędzelki i uszy lepiej namierzą sikorki😉Szkoda tylko drzewek, które niedawno jeszcze zdobiły ogródek swymi zielonymi listkami. Pańcio ściął ich gałęzie jak rok temu, ale obiecał mi już, że latem ponownie bedą zachwycać. Inne rośliny także.





Domki dla owadów też świecą pustkami, ale tak to bywa podczas, gdy gości Pani Zima :)




😉

piątek, 14 grudnia 2018

1007. Inch czy centymetr?- Oto jest pytanie

  Po poprzedniej kociompromitacji, jakobym miał nie osiągnąć magicznej liczby 20-godzinnej łóżeczkowej harówki, do grona moich kolejnych Olbrzymowych problemów doszedł niecodzienny dylemat. Spadł na moje pędzelki, rozpraszając moje myśli. Gdy kilka tygodni temu Pańcia ku swej radości wreszcie uszyła zasłony do pokoju, w którym wszyscy śpimy i się budzimy😁, ( ja czasem przenoszę się na kanapę z braku odpowiedniej ilości przestrzeni na moje gabaryty), poza materiałem, maszyną do szycia i innymi dziwnymi rzeczami, jak choćby szpilki, moim oczom ukazał się On! On- czyli Pan Metr Krawiecki. Fruwał w dłoniach Pańci to tu, to tam, odmierzał długość tak, aby wszystko się zgadzało i było równe. Nie potrafiłem się skupić, tak bardzo zapragnąłem go zdobyć i posiąść. Przeszkadzałem Pańci, polując na niego, ale Ludziowata nie gniewała się. Domyśliła się, że Pan Metr mnie zafascynował i nie pomyliła się. Wtedy przypomniał mi się inny Pan Metr, z którego pomocy korzystał Pańcio. Metr Mierniczy. Wyglądał inaczej, ale również przemieszczał się w dłoniach Ludziowatego to tu, to tam, zaznaczając długość drewna, z którego powstało kilka naszych mebli. Ale ten krawiecki Pańci cechował się czymś, czego tamtemu mierniczemu brakowało. Otóż posiadał dwie miary: z jednej strony centymetr, z drugiej inch. Odwracałem go w łapkach, nie wiedząc którą jednostkę miary wybrać, cyferki krążyły w moich Ursusikowych oczach, doprowadzając mnie do coraz większego zażenowania. Wtedy padło trudne pytanie od Pańci, która jednostka miary mnie określa? Wiedziałem bowiem, że inch używany jest w kraju moich Przodków, zaś centymetr w kraju Przodków moich Ludzi i jednocześnie kraju mojego urodzenia. Jak mogłem dokonać szybkiego wyboru?. Inch czy centymetr? Oto jest pytanie! Niemożliwe stało się faktem, a ja pozostawiony sam sobie z takim dylematem jeszcze długo nie mogłem oddać się harówce koszykowej.




😉

środa, 12 grudnia 2018

1006. Ktoś haruje, żeby nie harować musiał ktoś:)

  Kiedy niedawno nasz Pańcio zaniemógł i osłabiony musiał położyć się do łóżeczka, okazało się, że spędził pod kołdrą jakieś 20 godzin. Zażył leki, sporo spał, a towarzyszył mu praktycznie bez przerwy Niebieściuch. Pańcia z obawy przed ewentualnym zarażeniem się, przeniosła się na jedną noc na kanapę do tzw. pokoju dziennego, a ja wraz z nią. Kolejnego dnia, gdy wróciła do domu, zastała Pańcia ciepło ubranego, przygotowującego sobie herbatę i coś do jedzenia. Zaskoczona zapytała go, dlaczego wstał, zamiast wygrzewać się pod kołdrą i wracać do zdrowia. W odpowiedzi usłyszała: „miałem już dość tego leżenia w łóżku, spędziłem w nim jakieś 20 godzin, ile można? Oszaleć można!”. Nasza Właścicielka zaś uśmiechnęła się sama do siebie, gdyż wiedziała, jakim echem odbiją się w domku słowa Ludziowatego, gdy je obaj usłyszymy. I nie pomyliła się. Bo czy ktoś się zastanawia, ile nasze kocioosoby spędzają czasu w łóżeczku? Jak długo jesteśmy zobowiązani w nim, koszyku, czy na kanapie harować? Taki obowiązek. Po prostu musimy i nikt nas nie pyta, skąd bierzemy na to siłę! Także te 20 godzin to jeszcze nie koniec świata Pańciu! 

😉



Pomruczane przecież zostało, że ktoś ( kotowaty)haruje w łóżeczku, żeby harować nie musiał ktoś (ludziowaty)!  Gdyby tak nagle każdy zapragnął harować w kocykach, czy na podusiach, jak wyglądałby ten świat? 

😁

Olbrzymie,Ty jeszcze nie osiągnąłeś 20- godzinnej harówki, na razie tylko ja mogę pochwalić się takim wynikiem. Do takiego sukcesu jeszcze Ci brakuje kilka godzin! 



Ursus: Kociompromitacja! 

czwartek, 29 listopada 2018

1005. Ta sama data inne emocje

20 listopada to smutna data szczególnie w życiu Olbrzyma. O ile w tym roku wywołała przygnębienie i łzy z racji odejścia jego brata Klimbera, o tyle w poprzednim okazała się dniem ulgi i radości. Dokładnie rok temu 20 listopada zostałem odnaleziony po dziewięciodniowej tułaczce i zaginięciu. Tę datę już na zawsze zapamiętany jako przeplatałającą się, jeśli chodzi o emocje. Od skrajnie negatywnych do pozytywnych. Mufi-Mufasa.
Ursusso co prawda pędzluje miski, ale w jego myślach jest Klimber i ich Przodkowie, którzy przeszli za Tęczowy Most. Niech Olbrzym haruje sobie na podusi w spokoju. 



piątek, 23 listopada 2018

1004. Dla Klimbera [*]


20 listopada 2018 roku mój brat Klimber pożegnał się ze mną i przeszedł przez Tęczowy Most. Odszedł w miejsce, gdzie już nic nie boli, nie czyha niebezpieczeństwo, gdzie sheby rosną na drzewach, wreszcie w miejsce, gdzie spotka wszystkich moich Przodków! Jak sam pomruczał, jego kocie życie, które tak zachwycało, musiało zakończyć swój bieg. A przecież tyle się działo: kocie harówki, pełne miski do pędzlowania, przebywanie na trawce i zwiedzanie rancza, na którym wraz z jego Ludźmi i kocimi Współtowarzyszami spędzał co roku jakieś sześć miesięcy, drapanko za uszkami, ganianki, zapasy. Oprócz tego mruczanki i kocie rozmowy ze mną na blogu, nasze potajemne wirtualne spotkania w kocich klubach. Nie sposób wymienić wszystkiego. Klimber był częścią sześciokocioosobowej kociej ferajny, złożonej z dwojga Brytyjczyków i czworga Maine coonów. Kociej ferajny, z której dwoje-łącznie z nim-już odeszło. Odnalazł mnie za pośrednictwem naszego bloga w 2009 roku i od tamtej pory stale opowiadał o swoich kocich sprawach. Zatrudnił swojego Pańcia, by sprawdzał mu błędy ortograficzne i wciskał przycisk „wyślij”. Podsyłał swoje zdjęcia i jego otoczenia, wydawało się że tak zostanie na zawsze. Niestety choroba go pokonała, choć walczył do ostatnich dni. Pozostawił po sobie pustkę, zarówno w swoim rodzinnymi domu, jak w moim Olbrzymowym sercu. Nie tak całkiem dawno odszedł mój Tatko Konsul, kilka lat temu Mamusia Emilka, Siostra Panama oraz Pradziadzio Pavarotti. Być może i inni Przodkowie. To naprawdę smutne i przykre. 


Mały Klimber od lewej i Ferka- jedna z kocich towarzyszy.





Klimber mruczący do Rudki na ranczu.
Mufka i Bruno-Misio.  Brytyjczyki.


Mruczę Ci do pomruczenia drogi Klimberze... kiedyś tam...spotkaj Dusię


😪

P.S. Dziękuję za wszystkie zdjęcia Ludziom Klimbera i reszty kociej ferajny. Pańcia BUM i Ursusik.

poniedziałek, 19 listopada 2018

1003. Hak na Ursusa



   Hmm, czyżbym ja Newa, miała hak na Olbrzyma i poznała jego niewygodną tajemnicę? Bo kto by chciał być przezywany Pasibrzuchem albo Spaślakiem? :) Gdyby na osiedlu dowiedziały się o tym inne kocioosoby, pękłyby ze śmiechu, a Ursusa pożarłyby wstyd...




Gdybym dobrze wszystko przemyślała i rozegrała, mogłabym przejąć władzę nad Olbrzymem i jego Ludźmi! Taki mały szantażyk nikomu nie powinien zaszkodzić.😎Zyskam w ten sposób to, czego żądam od samego początku, czyli nieograniczonego dostępu do ich ogródka i misek oraz zahipnotyzowanie tych Człowiekowatych! Oczywiście w tajemnicy przed Niebieściuchem, na którego nigdy nie znajdę sposobu. 




Może jeszcze będzie chciała zawładnąć całym światem?  Choć spędzam wiele czasu w poduszkach i kocyku, harując ciężko😉, to bardzo dobrze orientuję się, co się dzieje na moim Dworze! Newa jest naiwna, myśląc że nie wiem o jej knuciu. Choć cechuje ją zaborczość  i wyniosłość, to nie z takimi futrzakami, tudzież Białaskami sobie radziłem...Mufi-Mufasa.



Hmm...

😉


piątek, 16 listopada 2018

1002. Pasibrzuch i Spaślaki


  Od czasu wizyty w lecznicy, podczas której zostały wypowiedziane pamiętne słowa Pani Weterynarz, jakoby miałyby nam urosnąć brzusia, Pańcio zaczął przezywać nas kotami Spaślakami, a mnie  dodatkowo Pasibrzuchem. 😉To z racji mojego nieograniczonego pędzlowania i czyszczenia misek. Kociompromitacja to najdelikatniejsze określenie jakie przychodzi mi do głowy i pędzelków! Nazwy te nie wzięły się znikąd, toż to bohaterowie kreskówek dzieciństwa Ludziowatych. Zgodnie przyznali, że dziś postaci te lubią znacznie bardziej, niż wtedy, gdy oglądali je w każdą niedzielę na dobranockę, a to za sprawą naszych kocioosób! Hmm...



( copy:internet)

Ludziowaty naoglądał się bajek i teraz się wymądrza. Prawda jest taka, że żadne kocisko nigdy nie dorówna mojej Pasibrzuchowej osobie! 



( copy: internet


Waż słowa Pasibrzuchu, wszak nie wyjada Ci kamieni! Ale owszem do Spaślaka, czyli mnie daleka droga. Jeszcze wiele tym kocurom brakuje. 

😎