piątek, 25 sierpnia 2023

1336. Schodki

 Mufasie przydałyby się czasem nie tylko pampersy, ale i chodzik i laska. Ułatwiłyby mu chodzenie, podpierałby się o nie i może mniej kulał. Ludzie świadomi, że my koty nie używamy na co dzień takich rzeczy, chyba że w celach rehabilitacyjnych, gdy trwa leczenie np. złamanej łapki, postanowili Niebieściuchowi pomóc inaczej i choć w jednym go odciążyć. 

-Niech chociaż tyle nie skacze i nie wkłada w to wysiłku-zauważył Pańcio. I dlatego skonstruował dla naszego Domowego Króla schodki. Schodki, dzięki którym Mufasa nie musi już wskakiwać zarówno na parapet, jak i do łóżka. A jedynie powoli, choć na swój sposób z Ruskową gracją, wchodzi i schodzi. Każdego dnia Pańcia i Pańcio przenoszą i umieszczają ten nowy nabytek w zależności od tego, gdzie w danym momencie odpoczywa Niebieściuch. Zwykle przy parapecie za dnia, a na wieczór i noc koło łóżka, wszystko po to, aby umilić mu seniorskie kocie życie. 




Mój Współmieszkaniec chętnie- z tzw. projektu Ludziowatego, korzysta, choć przez kilka dni musiał się nauczyć, jak to działa. Mnie ta sprawa na szczęście nie dotyczy. 



( źródło: internet)

I ciesz się Olbrzymie! 


☺️

środa, 23 sierpnia 2023

1335. Zapachy

 Duży przegląd, którego doświadczyłem kilka tygodni temu, przynajmniej na jakiś czas pozwolił mi na odpoczynek od wizyt w gabinecie Pana Weterynarza.  Dostałem tabletki i mogłem cieszyć się względnym spokojem. Przed lub po zabiegu mogłem też dostąpić zaszczytu noszenia mnie przez inne Pańcie z przychodni, których zapach perfum wniknął na dobre w moje futerko. To hipoteza mojego Ludziowatego, który oparł swoje podejrzenie na innych pachnidełkach, różniących się o tych, które zna u naszej Pańci. Niebieściuch zaś pojawiał się w lecznicy częściej. I niekoniecznie pachnąco. Te wręcz comiesięczne eskapady w transporterku uwrażliwiły mojego Współmieszkańca na tyle, żeby nie pomruczeć- zestresowały, że na sam widok szybciej chodzących Ludzi, bądź śpieszących się, czujnie się im przyglądał i przygotowywał na najgorsze. Gdy w lipcu musiał przybyć na umówione spotkanie, skociompromitował się i to już podczas drogi. Pomimo uspokajania, z nerwów zrobił brzydką rzecz, a konkretniej oddał mocz, który częściowo wypłynął z transporterka na sukienkę, trzymającej Ruska Pańci! Zirytowana bidulka tak bardzo się potem wstydziła, zarówno plamy, jak i odoru, że podczas kontrolnej wizyty Mufasy, stała w rogu gabinetu, zachowując dystans od Pana Weterynarza. Szczęśliwie był jeszcze Pańcio.  Ludzie dostali nauczkę i na drugi raz przygotowali się na wizytę kompleksowo. Wyścielili transporterek  czymś w rodzaju pampersa, a w plecak włożyli jakiś płyn do czyszczenia, mydło i ręczniki papierowe. Biorąc pod uwagę, że to tylko 3 km, wydawało się, że cały ten ekwipunek się nie przyda. Tymczasem w sierpniu problem się powtórzył, ale już podczas badania kontrolnego na oczach Pana Weterynarza! Tym razem nie na sukienkę i nie mocz, a coś brzydszego. Dla naszego zwierzęcego lekarza nic szczególnego się nie wydarzyło.  Widać było, że nie pierwszy raz widzi takie rzeczy.  Natychmiast zareagował i z pomocą naszego Ludziowatego wszystko posprzątali. Pańcia zaś ponownie bryknęła w róg gabinetu. Cwaniara! Księżniczka! 


-Ciesz się Olbrzymie, że to Cię nie spotkało. Zupełnie nie wiem, co się ze mną dzieje….


🫢


poniedziałek, 21 sierpnia 2023

1334. Duży przegląd

 Przez ostatnie astronomiczne kocie odkrycia, dostępne tylko dla kocich oczu, które zaprezentowała mi dawna Sąsiadka Luna, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Trudno mi było skupić się na drzemce, a nawet pędzlowaniu miski! Sam fakt, że Luna tak długo skrywała tajemnicę, iż ona to Księżyc, dosłownie, a nie w przenośni, sprawiła, że nocami stałem pod płotem i wpatrywałem się w niebo. Zarówno na Ursusa Majora, jak i w tego naturalnego satelitę Ziemi. Gdy usłyszałem o Drodze Mlecznej, moje myśli przywiodły pełne miski mleczka dla kotów, którym codziennie obaj z Mufasą się delektujemy. Dotarło do mnie, że koci i ten człowieczy wszechświat to niewyobrażalna sprawa, tak odległa ode mnie i trudna do ogarnięcia. Mnogość gwiazd, galaktyk i innych zjawisk astronomicznych przerosły mój Ursusikowy umysł i… pędzelki. Przerosły także moją czujność, gdyż natychmiast ściągnięto mnie na ziemię. I to w z prędkością światła. Zostałem umieszczony w bestii, czyli w czarnym  i dużym transporterku, dostosowanym do moich gabarytów, w którym Ludzie zawieźli mnie do Pana Weterynarza. Pojechałem na czczo i do tego niezadowolny. Nie wolno mi było skosztować choćby kęsa, tak nakazał mój zwierzęcy lekarz. Udałem się na zabieg, który Pańcia nazwała dużym przeglądem. Musiałem zapaść w sen, a gdy to się już stało, Pan Weterynarz zrobił mi usg i sprawdził moje serce i inne narządy. Okazało się, że poza jakimś małym zapaleniem w wątrobie, wszystko było w porządku. Krew także. Dostałem tabletki, które muszę zażywać do końca życia. Hmm, takie na wątrobę, po których wzmaga się mój apetyt. Ale do końca życia? Jak to dziwnie zabrzmiało. Po powrocie z lecznicy, z której odebrał mnie Pańcio, natychmiast zażądałem napełnienia miski, gdyż po  tylu godzinach pozostania bez jedzonka, burczało mi w brzuchu. Pomimo wieku, pokazałem też siłę kociofizyczną. Prędko się zregenerowałem i jeszcze tego samego letniego dnia wraz Pańcią, udałem się w nagrodę do Krainy Garaży. A tam napotkałem na niejakiego ślaza piżmowego. Najprawdopodniej. Cwaniaczek panoszył się na mój widok, ale pohamowałem jego  zapędy. Poskromiony- poddał się.



-Dobre sobie! Kocisko jeszcze nie zeszło na ziemię 

😀🤣

wtorek, 15 sierpnia 2023

1333. Ursus Major

 


Gdy tak wspominaliśmy z Luną stare dzieje, odniosłem wrażenie, że z Kociej Dzierlatki, którą tak właśnie zapamiętałem, stała się Kocią Damą. Wydoroślała bez dwóch zdań. Do tego dystyngowana, spokojniejsza i racjonalna. Wbrew pozorom bardzo dobrze się orientowała w tym, co u nas słychać. Wiedziała o moich nocnych łowach i regulacji populacji gryzoni, o tytule Wielkiego Łowczego Polnego, o ciągłym pędzlowaniu misek, o trawce i roślinach, karmniku i Komitecie Powitalnym w postaci trzech Sroczek i dwóch Gołębi, będących jednocześnie komentatorami krytykującymi nasz koci świat. Znała losy walki Trójkolorek o tron i koronę w Krainie Garaży, a o Domowym Królestwie Króla Mufasy Starego nawet nie musiałem wspominać. Umknęła jej tylko jedna rzecz, a konkretnie nasze postarzenie się i częstsze wizyty u Pana Weterynarza. Nie wzięła pod uwagę, że każdego z nas to dopadnie i z energicznych kotowatych, przeobrazimy się w leciwych Kocurów, żeby nie pomruczeć Dziadziusiów i zdecydowanie zwolnimy. Jakby przeoczyła, że czas biegnie, nikogo nie omija, mimo że dotyka jednego bardziej, drugiego mniej. Dopiero spotkanie naszych Pańć w supermarkecie rozjaśniło Czarnulce kwestię naszej przynależności do Klubu 80. Nie mogłem się nawet na  nią gniewać, w końcu jej kocioosobę to jeszcze nie dotyczy i kiedyś sama się przekona, jak to będzie.  

Jedno jednak mnie zastanowiło. Zdziwiło mnie skąd Luna tyle wie o naszej obecnej sytuacji i o tylu wydarzeniach. Zapytałem ją w dość żartobliwy sposób i odpowiedź mnie zdumiała. 


-Zainstalowałaś kamery na księżycu, a może spadłaś z niego Umciu Tralaluńciu, jak przezywali Cię moi Ludzie? 

-Ursusie, ja Luna to nie tylko Twoja dawna Sąsiadka Czarnulka. Ja jestem Księżycem i spoglądam na świat, w tym na Wasz Chłopaki. Rzeczywiście umknęło mojej uwadze Wasze starzenie się, a to dlatego, że tu skąd na Was patrzę, czas biegnie dużo wolniej. No może inaczej. 

-Na Księżycu? Chyba coś zmyślasz?

-Mylisz się Olbrzymie, wszechświat kryje takie tajemnice, że pędzelki by Ci opadły, gdybyś się dowiedział. 

-A jakie? 

-Wiedziałeś o istnieniu hiperolbrzymów, nadolbrzymów, jasnych olbrzymów, olbrzymów i podolbrzymów? 

-O tylu różnych olbrzymach to nie, w końcu to ja dotąd byłem jedynym Olbrzymem. 

-Ty przy nich i my wszyscy to nic nieznaczące kropki. Łącznie z Wielką Niedźwiedzicą, sąsiadującymi z nią Smokiem, Rysiem, Lwem, Małym Lwem, Żyrafą, Psami Gończymi, Wolarzem, czy Warkoczami Bereniki. O Drodze Mlecznej nie wspominając. Ale pomruczę Ci w tajemnicy, iż istnieje pewien gwiazdozbiór, którego oko ludzkie nie wychwyciło.

-A dlaczego? 

-Bo mój wąsik go zakrywa. Żaden teleskop go nie zobaczy. No cóż. 

-A cóż to za gwiazdozbiór? 

-To Ursus Major oraz sąsiadujące z nim gwiazdozbiory jak: Wielki Szczur, Mały Szczur, Mysi Ogon, Leniwy Kocur, Wąs Luny, Mały Gołąb, Sroka oraz Ptasie Mleczko! Zresztą zobacz sam.

Wtedy Czarnulka Luna zwinęła swój biały wąsik, przytrzymała go w łapie, odsłaniając tym samym kawałek Nieba. Przesunęła na chwilę Księżyc, którym sterowała, a zza niego rozpostarł się niewiarygodny widok. Moim Olbrzymowym okiem dostrzegłem coś, co trudno opisać! To tajemniczy gwiazdozbiór Ursus Major! 




Z wrażenia nie wymruczałem ani słowa. Choć wydawał się podejrzanie znajomy, jakbym go już wcześniej gdzieś widział, to wiedziałem, że to nieprawda. Może ujrzałem go kiedyś w jednym ze snów? Tak, to jedyna opcja. Po krótkiej chwili ciszy przemówiłem do mojej dawnej Sąsiadki, która obserwując mnie z Księżyca, co samo w sobie również wyglądało niewiarygodne i dostarczyło mi nie lada emocji na stare kocie lata, oczekiwała jakiejś reakcji. 


-Nie może być! I żaden człowiek tych gwiazdozbiorów nie odkrył? I nie odkryje? 

-Niestety nie, ale w naszym kocim świecie, a nawet wszechświecie wszyscy je znamy, a nawet podziwiamy.  Szczególnie Ursusa Majora! 


😆😂

czwartek, 10 sierpnia 2023

1332. Przypadkowe spotkanie

  Czas leci nie tylko dla nas kotowatych. Ludziowaci- i nasi i wszyscy, również odczuwają jego upływ. Może wolniej od nas, ale i oni powoli zauważają, że coś się zmienia. Może nie od razu, ale jednak. Gdy Pańcia niedawno spotkała w supermarkecie i to nie w tym, w którym zazwyczaj robią zakupy, Pańcię Luny, (naszej dawnej kociej Sąsiadki), początkowo tamtej Ludziastej nie poznała. Właściwie nie była pewna, czy to ona, czy może jakaś inna kobieta. Pańcia kilka lat jej już nie widziała, a dodatkowo zmyliła ją jej dłuższa burza włosów i bardziej zaokrąglona figura. Do tego więcej zmarszczek, ale to nic, bo oczy te same. Przez naszą Człowiekowatą  przemknęła wtedy myśl, że skoro zauważyła małe zmiany we Właścicielce Czarnulki Luny, to tamta Pani mogła zauważyć zmiany w Ludziowatej. No i co z tego, przyznała. Przecież taka kolej życia.

Pańcia zaryzykowała i zagaiła tamtą. Jako że to żadne koleżanki, krótka rozmowa dotyczyła naszej kociej trójki. Okazało się, że Luńcia wciąż w formie, że liczy od 13 do 15 lat. Owszem młodsza od nas, ale czy tak wiele? Jej Właścicielka zmartwiła się zaś naszą starością, a szczególnie losem Niebieściucha. Jak Mufasa gaśnie, jak trudno na to patrzeć i jak się z tym wszystkim pogodzić. Jak mnie się trochę spowolniło, choć na razie kondycyjnie wygrywam. Żeby jej tak nie zostawiać w smutnym nastroju, Pańcia musiała zmienić temat na coś wesołego, po czym pożegnały się. 



Luna 


-Chłopaki, jak przykro mi słyszeć takie ponure wieści. Szczególnie te z Mufasiem. I pomysleć, ileśmy na siebie syczeli i prychali i po co? Ile wspomnień związanych z rywalizacją o kanapę, budkę w drapaku, czy miejscówkę na trawce. A nawet moim odbijaniem się do Waszych drzwiczek na świat. Teraz się postarzeliśmy i wszystko nie ma takiego znaczenia. 

-Luńciu-Umciu, a ja tam bym się trochę z Tobą pokłócił o tron i władzę, po czym wyregulowalibyśmy populację gryzoni albo ptaków. A może jednej i drugiej.

-Pisałabym się na taką opcję, ale za bardzo nie nam dostępu do ogródka. Moi Ludzie- starsi od Waszych chyba z całe pokolenie, również się postarzeli i zminimalizowali swoje potrzeby mieszkaniowe do mieszkania. Nie bardzo chcieli zajmować się ogródkiem. 

-To znaczy, że nie wychodzisz? 

-Raczej mam to utrudnione, ale zawsze możemy coś wymyślić. Wirtualnie 😆

-To się da zrobić, ale jakoś zrobiło mi się smutno.

-Wiem Olbrzymie, mnie też czasem przygnębia upływ czasu. W końcu przyjdzie taki dzień, że poza jedzeniem i spaniem przestanie mnie wszystko interesować. I stracę siły na wskakiwanie na płoty.

-Ale Ty nie posiadasz płotu! 

-Ursusie, ach no tak, to barierki balkonowe 😎


Otwierać! 

2015 rok  

Stare dzieje….
Hmm!