czwartek, 31 grudnia 2020

1142. „2020”


Ten rok zaczął się jak każdy inny, ale zakończy się i przejdzie do historii jako niezapomniany. Niekoniecznie w dobrym sensie. Ja tymczasem choć jeden raz w moim kocim życiu mogę spokojnie odpoczywać na kanapie, nie stresując się fajerwerkami. Wiem, co jest tego przyczyną, ale mimo że zdominowało świat, to wolę skupić się na sobie. Nawet brokatowa opaska Pańci nie wytrąci mnie z równowagi. I to coś różowego, śledzącego każde mrugnięcie moich Olbrzymowych oczu!







Coś? Jestem Różą, co za bezczelne Kocisko!

😉

poniedziałek, 28 grudnia 2020

1141. Wielki Łowczy Polny nagrodzony medalem


  Nie spodziewałem się, choć po cichu o tym marzyłem. Moje ponadprzeciętne zdolności łowcze zyskały uznanie w oczach króla Mufasy Rozważnego i decyzją jego kocioosoby, choć jak się później okaże nie tylko jego, zostałem nagrodzony specjalnym medalem. Nietuzinkowym. Tym samym moja funkcja Wielkiego Łowczego Polnego umocniła się. Tyle nocy nasłuchiwania, opracowywania strategii, że na sukces operacji nie trzeba było długo czekać. W pełni sobie na odznaczenie zasłużyłem. Ale jak do tego doszło?

W przeciągu dwóch tygodni przyczyniłem się do zamierzonej regulacji populacji trzech gryzoni. Konkretniej szczurzej. Ku zdziwieniu i przerażeniu, przemieszanym z ulgą i dziwnym rodzajem smutku, gdyż dwa szczurki zakończyły swój żywot na oczach Pańci, gryzonie zza płotu to już historia. Ale czuję, że będą kolejne. Niemniej Ludzie zamknęli mi drzwiczki na koci świat, kolejny- nie wiem już, który to raz, abym nikogo nie przynosił w pyszczku do domu. Na zewnątrz no cóż, niech się dzieje, co chce, ale wewnątrz panują ich zasady, no powiedzmy, gdyż król Mufasa mógłby sądzić coś innego :) Tak, czy inaczej doprowadziłem do sytuacji, w której- gdyby nie spostrzegawczość Pańci i węch Pańcia, niczym policyjnego psa, trudno byłoby znaleźć moje skarby. 

Moi Właściciele trwaliby w błogiej nieświadomości, co na pewno by ich nie ucieszyło. Najpierw Ludziowatą zaintrygowało moje dziwne zachowanie. Wpatrzony w kartony do przechowywania i stojący przez całą noc przy półce, to coś czego zwykle nie robię. Nawet zapomniałem o jedzeniu! Pańcia postanowiła kierować się moim wpatrzonym wzrokiem w trzy pudełka z człowieczymi rzeczami, domyślając się, jakiego za chwilę dokona odkrycia. Gdy wertowała jedno pudełko po drugim, w trzecim, gdzie trzymała czapki, w jednej z nich ulokował się pierwszy szczurzy delikwent! A fee!- pomyślała. Dogorywał i bardzo szybko opuścił ten świat. Drugiego podałem jej sam, który po wypuszczeniu z pyszczka, zdążył pożyć z kilka sekund, o trzecim zaś  nikt nie wiedział. Pańcio przez kilka dni narzekał na nieprzyjemny zapach, którego nie potrafił namierzyć i określić. Opisał go potem, gdyż nie chciał straszyć Ludziastej, iż odór przypomina trupi smród. Oboje widząc moje zapędy regulacji populacji gryzoni, uznali, że ów zapach może mieć coś wspólnego z moimi łupami. Postanowili więc zerknąć w trudno dostępne miejsca. Człowiekowaty wyjął deseczki wokół kaloryfera, następnie odsunął listwę pod szafkami kuchennymi, aż w końcu gdy schylił się pod kanapę, zawołał „jest!”.  Poświecił latarką, by i Pańcia mogła spojrzeć. Na podłodze leżał zdechły szczur! Dla nich obrzydliwość, dla mnie zabawa dopiero się zaczynała! Zabroniono mi jednak podchodzić bliżej i po pozbyciu się gryzonia, co Pańcio uczynił w masce, natychmiast sprzątnął pod i za kanapą. Gdy emocje nieco opadły, gdyż nie mógłbym pomruczeć, aby ktoś został przestraszony, Ludziowata w efekcie pochwaliła moje łowcze zapędy. Doczytała, że inni skarżą się na plagę szczurów, a tymczasem ich domowy Wielki Łowczy Polny Rysio, czyli ja, bez żadnych pułapek i trujących środków, kociobiście łapą i pysiem rozprawił się z gryzoniowym towarzystwem. I że w pełni zasłużył na medal domowego deratyzatora! 


I o to chodzi!



Nawet, gdy śpię, to wszystko słyszę!









Jakby co, to zrobię groźną minkę i żaden szczur nie odważy się podejść...



Inaczej skończy źle.

😆😁

sobota, 26 grudnia 2020

1140. Trzy owce żądają

Skoro Kocisko tak reklamuje TĘ szopkę, to chciałybyśmy mee zapytać, czy dla nas znalazłoby się w niej miejsce? 



A właściwie, to żądamy!

Patrzę i obserwuję, pomimo poziomego kształtu źrenicy!


A jak nie, to z kopytka!



                             Ursusso: A co to za Wełniaki? 

                            Lepiej spójrz na siebie Kocurze!



Nie sądzisz, że jesteśmy trochę za duże? A nawet za bardzo? Niby jak się tam zmieścić?



-Oj tam, nie mecz tyle. Może nikt z Ludziowatych i Kotowatych się nie domyśli. 

-Akurat!


😆

piątek, 25 grudnia 2020

1139. Szopka Bożonarodzeniowa

  Ludziowaci od dawna zamierzali  stworzyć własną szopkę Bożonarodzeniową, ale zawsze coś im wypadało. A to zapominali, a to nie zaplanowali na czas, jak trzeba i tak do kolejnego roku. Kończyło się na dobrych chęciach, a to przecież nie wystarczy. W końcu los sam za nich zdecydował, być może sam Stwórca postanowił wspomóc tych dwoje leniuchów, gdyż nagle wszystko samo im zostało podarowane. Pan kolegi Kaspra, kocura, który przekroczył Most w sierpniu, w swoim emerytowanym stanie, gdzie ma dużo czasu, wykonał dwie szopki. Jedna mu została, więc chętnie wręczył ją moim Ludziom. Innemu Panu w garażu zalegał karton z figurkami. I on również dał je moim Właścicielom na zawsze.  Można pomruczeć: żyć, nie umierać. Aktualnie posiadamy dwa komplety figurek, gdyż Pańcia- nie wiedząc o niespodziewanym prezencie-w tym samym czasie kupiła podobne. A Pańcio mniejszą szopkę. Wynikałoby, że zdobyli się w końcu na jakiś wysiłek. Nic się nie zmarnuje, a kiedyś, gdy dożyją wieku tamtych Panów,, zapewne podarują je komuś innemu, jak oni to uczynili  z moimi Ludźmi. To chyba taki etap człowieczego życia, że najpierw się gromadzi, a potem oddaje. Choć ja nie zamierzam pozbywać się puszek, saszetek i smakołyków na rzecz Mufasy!




☺️

poniedziałek, 14 grudnia 2020

1138. Biała Zołza i Rudzielec Bandyta ostrzeżeni!

  Król Mufasa nie czekał do końca  harówki w Bamboszu, postanowił działać od razu. Tak jak Kocie Damy go prosiły, tak uczynił. Najpierw delikatnie i bez siły, udobruchał i sprowadził na ziemię arogancką księżną Newę. Do niej przemawiał inaczej, w innej kociej mowie. Mowa ta jednocześnie ich łączyła, za sprawą tego samego kraju Przodków i dzieliła, niczym odległość pomiędzy „jego” Archangielskem i „jej” Syberią. Niewyobrażalne. Niby powinni się bardziej rozumieć, a tymczasem jej wredne i wrogie nastawienie to coś znacznie głębszego i niewytłumaczalnego dla wszystkich. Jego Niebieska Futrzastość doskonale wiedział,  że do zgody z Białą Zołzą nigdy nie dojdzie, mógł więc ją tylko przechytrzyć i lekko postraszyć. Z kolei z księciem Rudzielcem Luką Bandytą rzecz miała się zgoła inaczej. Prościej i zasadniczej. Może dlatego, że to Kocury. Jedna krótka interwencja króla i na razie się uspokoiło. Nawet ja się zaangażowałem w sprawę. Z rozkazu Mufasy zobowiązałem się do pilnowania Luki i obserwowania, czy czasem nie chodzi mu po głowie niemądra myśl napadania sąsiedniej Krainy Garażów i Płotów. 





Że niby mam się bać Niebieściucha? Buhaha. Nie rozśmieszajcie mnie. Mimo to zejdę mu z drogi. Tylko nie zołza i wredota, Olbrzymie! Bo możesz zamienić kocyk na Syberię, choć w tym Twoim Maine Hawajów nie uświadczę. 


Nie ma żartów z Mufasą! Tylko nie Bandyta! Co poradzę, że Kraina Garażów i Płotów jest taka atrakcyjna. Widok Ursusa w roli posła królewskiego to już przesada. Lepiej nie fikać, chodzą słuchy, że to jeden z najlepszych Wielkich Łowczych Polnych!  










😆

czwartek, 10 grudnia 2020

1137. Księżna Cappuccino, Mocha i Muu na królewskim dworze Mufasy Rozważnego

   Po powiadomieniu przeze mnie króla Mufasy Rozważnego i jakby na to nie patrzeć- wstawieniu się u niego w imieniu trzech Kocich Dam, mimo że wcześniej tego nie planowałem, iż oczekują na prywatną audiencję, po krótkim namyśle Jego Niebieska Futrzastość nakazał je przyprowadzić. Gdy księżne: Cappuccino, Mocha i Muu się o tym dowiedziały, natychmiast stały się dla siebie rywalkami. Każda z nich prześcigała się w zrobieniu jak najlepszego wrażenia. Rzuciły się do swoich torebek, w których trzymały tajemnicze upiększacze, dokładnie takie same, które zdążyłem już zauważyć w szpargałach Pańci. Jakieś pudry, tusze i inne dziwadła, z których na pewno bym nie skorzystał. Na przemian prostowały sobie wąsiki, przeczesywały futerko, zerkały do lusterka, a szczególną uwagę poświęcały fryzurom. Ich niewidoczne dla ludzkiego oka długie suknie, których treny szurały podczas wskoków i zeskoków po garażach i płotach, jednocześnie zahaczały o ostre końcówki naszej ogródkowej słomki. Po ponownym poprawieniu i oczyszczeniu swych szat, Kotki od strony ogródka przekroczyły próg naszego królestwa. Stąpały z gracją nawet wtedy, gdy po otwarciu im drzwiczek na koci świat, musiały kolejno się przez nie przeciskać. Gdy przywitał je świat króla Rozważnego, wiedziałem już, że nie warto wchodzić im w drogę. Dostojnie przemieszczały się długim pomieszczeniem, spełniającym dwie funkcje, od otwartej kuchni zaczynając, na pokoju z kanapą, podusiami, kocykami i oknem z parapetem kończąc. I to właśnie tam na parapecie stał Bambosz, prywatna kwatera królewska, a z niego dumnie wystawała głowa Jego Niebieskiej Futrzastości. 

Mufasa nie zamierzał zasiadać na swoim tronie, wolał przyjąć Kocie Damy w bardziej zakulisowo-zasłonowej atmosferze. Im również to nie przeszkadzało.


-Już kiedyś Was widziałem i co nieco słyszałem, ale co mogę dla Was zrobić?- zapytał, gdy we trzy na jego widok pochyliły swe głowy i zgięły przednie łapki.

-Przybywamy z Krainy Garażów i Płotów graniczącej z Twoim królestwem, która w ostatnim czasie od strony południowej jest stale nękana przez księcia Lukę Rudzielca Bandytę, a od wschodu przez księżną Newę Wredną, zwaną Białą Zołzą. Ich kocioosoby bardzo nam uprzykrzają codzienne życie, a nam brakuje straży do obrony. Gdybyś nam pomógł królu, jeszcze dziś podpiszemy deklarację o wzajemnej pomocy, w której w zamian za poparcie nas, staniemy w gotowości przy Twoim płocie i garażu, gdyby wróg próbował napaść twe ziemie. Obiecujemy także codzienną ich obserwację.

-Rozumiem i zgadzam się. To wyjątkowo złośliwe i nieokrzesane kocioosoby. Zrobię, co w mojej mocy, aby Wam pomóc. Zobowiązuję się, że już nigdy Was nie napadną. A czy Wasze imiona to przypadek, czy wspólne pochodzenie?

-Co prawda nie łączą nas bezpośrednie więzy krwi, ale o naszym pokrewieństwie świadczą nasi wspólni przodkowie pochodzący z rodu Illy Kawy I. Chciałyśmy podarować Ci królu ten oto prezent. To nasz herb rodowy.




 Wtedy księżna Cappuccino podeszła do Bambosza i wręczyła królowi tajemniczy podarunek. Przyglądałem się tej wizycie z boku, nikt mnie o nic nie pytał, a i ja stałem milczący. Jako Wielki Łowczy Polny myślami byłem ze szczurkami za słomką i ptaszkami w karmniku. Gdy postaci Kocich Dam zniknęły za płotem i garażami, przez mój grzbiecik przeszedł dreszcz na myśl, jak byśmy wytłumaczyli się naszym Ludziom, gdyby wrócili trochę wcześniej….;)

Luna

Co? Te Płotkary na audiencji u mojego króla Mufasia? Ursusie nie żartuj sobie ze mnie….Ty Pańciu także…Luna

😆