piątek, 21 lipca 2017

928. Trawka, zarośla i ławeczka

  Podczas lata mam mniej futerka. Choć tego nie widać, to bardzo czuć, kiedy Ludziowaci mnie głaszczą po grzbieciku i za uszkiem. Nazywają mnie wtedy Chudzielcem. W gorętsze dni ani myślę o spacerkach, czy nawet o gonitwach za Mufasą. Wtedy wolę zaszyć się w domku i harować na kanapie, tudzież podłodze. Ale kiedy trochę się ochładza, Pańcia zabiera mnie na przechadzki do parczku, a tam nigdy nie wiadomo co się wydarzy. I tak poza zachwytami moją kocioosobą i spojrzeniami innych Ludzi w moim kierunku, psimi wybrykami albo skikającymi królikami, tym razem spacerek ni stąd ni zowąd podzielił się na trzy etapy: trawkę, zarośla i ławeczkę.

Trawka. Bardzo chciałem sobie posiedzieć na niej i wsłuchiwać w ptasie rozmowy. Pańcia dobrze wiedziała, że czekamy na naszą domową trawkę. Położyła więc koło mnie smycz i pozwoliła mi się wylegiwać tak długo, jak będę chciał. Już niedługo w końcu nasz ogródek nabierze uroku, ale jeszcze muszę poczekać...

Zarośla. Po trawce skierowaliśmy się ku zaroślom, w których nie dość, że skubnąłem co nieco, to jeszcze poobserwowałem ptactwo. Się działo!
Sytuacja nabierała powagi...😊

Ławeczka. Z zarośli dróżką doszliśmy do pobliskiej i mojej ulubionej ławeczki, z której jak zwykle nasłuchiwałem i węszyłem i na której mogłem także przemyśleć moje skomplikowane Ursusikowe sprawy. 😉
Psowate spoglądały na mnie, ale ja się nie bałem.
A potem piękne, tajemnicze promienie światła ozdobiły moje futerko!
😆😀

2 komentarze:

  1. Cudowny pozer do zdjęć! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dworze zawsze tyle się dzieje, że nawet nie zwraca uwagi, że mu robię zdjęcia :)

      Usuń