niedziela, 10 marca 2024

1364. Największy kot w lecznicy


Pożegnanie Mufasy nie oznaczało, że kocia przygoda Ludzi dobiegła końca. O nie! Zostałem im jeszcze ja. Świadomi tego, że życie musi trwać dalej, musieli wziąć się w garść na tyle, aby zadbać o mnie i moje zdrowie. Dlatego umówili mnie na coroczne szczepienie i ogólny przegląd mojej niespełna 17-letniej , (czyli po mojemu ponad 80-letniej), kocioosoby dopiero w lutym.. Wizyta  kontrolna w tym roku odbyła się wyjątkowo później, ale nie bez przyczyny. Lekki poślizg czasowy spowodowany był wiadomo czym. A właściwie kim: Mufasą i jego gaśnięciem… i odejściem. Być może personel lecznicy nie chciał w styczniu nękać moich Ludzi i cierpliwie poczekaliśmy do lutego., aż emocje trochę zmaleją.  Ale tylko trochę. Gdy pojawiliśmy się tamtego zimowego dnia na wizycie, na którą jak zawsze przybyłem w moim ogromnym transporterze,  już na wejściu Pani Weterynarz westchnęła na widok naszej trójki, a z jej twarzy biło współczucie. 

-Nasz ostatni… - szepnęła enigmatycznie Pańcia  w kierunku zwierzęcej lekarki, a ja dobrze widziałem, kogo Ludziowata miała na myśli. 

-To smutne i trudne, tym bardziej, że także posiadam Rosyjskiego , ale nie mówny teraz o tym… -odparła Pani Weterynarz  i natychmiast zajęła się badaniem mojej kocioosoby.  Wszystko wskazywało, że zdrowotnie wyglądam w porządku, a  kiedy mnie zważyła, przyznała, że jestem największym kotem w ich przychodni! Nie mylić z najcięższym! Bo i tacy bywają. Wagowo to ze mnie szczupły Olbrzymo, a na koniec  podsumowała, że prezentuję się idealnie w typie maine coonowej sylwetki.  



Ludziowaci ucieszyli się, aczkolwiek trochę mi zazdroszczą takiej smukłej sylwetki, przy takim pędzlowaniu misek. Oni muszą się więcej natrudzić, żeby nie dopuścić do nadwagi. ☺️

sobota, 9 marca 2024

1363. Roślinka Miciusiego


  Kilka dni po 9 stycznia, a więc tym  dniu, w którym Niebieściuch przeszedł na drugą stronę TEGO Mostu, w naszej skrzynce pocztowej pojawiła się koperta. Mała, szarawa., niepozorna, zaadresowana do Pańci. 



Na odwrocie widniał adres lecznicy, której od lat byliśmy, a ja wciąż jeszcze jestem kocim pacjentem. Wewnątrz koperty znajdowała się kartka o chropowatej strukturze, na której po jednej stronie widniał szkic kota, a na drugiej cały personel przychodni przesyłał słowa współczucia po stracie Mufasy i życzył moim Ludziom dużo siły.  Pańcia z trudem hamowała łzy.  Przyglądając się tej kartce, zauważyła że pokryta była czymś w rodzaju grudek. W kopercie na dnie Ludziowata dostrzegła jeszcze malutki kawałek papieru, na którym rysunkowo objaśniono, że ta kartka to tak naprawdę kartka z nasionami i że należy ją umieścić w doniczce. I umieściliśmy, a to, co mamy nadzieję, że wyrośnie, moja Właścicielka nazwała zawczasu Roślinką Miciusiego. 😢