Kilka dni po 9 stycznia, a więc tym dniu, w którym Niebieściuch przeszedł na drugą stronę TEGO Mostu, w naszej skrzynce pocztowej pojawiła się koperta. Mała, szarawa., niepozorna, zaadresowana do Pańci.
Na odwrocie widniał adres lecznicy, której od lat byliśmy, a ja wciąż jeszcze jestem kocim pacjentem. Wewnątrz koperty znajdowała się kartka o chropowatej strukturze, na której po jednej stronie widniał szkic kota, a na drugiej cały personel przychodni przesyłał słowa współczucia po stracie Mufasy i życzył moim Ludziom dużo siły. Pańcia z trudem hamowała łzy. Przyglądając się tej kartce, zauważyła że pokryta była czymś w rodzaju grudek. W kopercie na dnie Ludziowata dostrzegła jeszcze malutki kawałek papieru, na którym rysunkowo objaśniono, że ta kartka to tak naprawdę kartka z nasionami i że należy ją umieścić w doniczce. I umieściliśmy, a to, co mamy nadzieję, że wyrośnie, moja Właścicielka nazwała zawczasu Roślinką Miciusiego. 😢
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz