Tu Wróbelek, a najprawdopodobniej Pani Wróbelkowa

Za Pisklakiem Gołębia chciałam poćwierkać, że mój los był prawie przesądzony i gdyby nie ręka ludziowatego, dziś byłabym tylko wspomnieniem i wypełnieniem kociego brzucha! Nie chciałabym, aby spotkało mnie to samo, co sikorkę kilka tygodni temu, kiedy wpadła w sidła tego Niebieściucha! Skuszona ziarnami, które smakowicie zajadałam sobie w tym ogródku, nie spostrzegłam, że w krzaku ktoś się czai, a wraz z nim jego Olbrzymowe kudłate łapy i pazury. To one szczególnie przyczyniły się do tego, że na chwilę zostałam ogłuszona i leżałam nieruchomo na trawie. Szczęśliwie nic mi aktualnie nie dolega i mogę bez przeszkód latać...Wolę nie mysleć co by było, gdy ci Ludzie akurat wtedy nie wychodzili do sklepu i nie zauważyli mojej wróblowej sytuacji...

Dziś się zastanawiają, czy czasem nie wracam na ich płot, żeby skubnąć ptasie jedzonko...Powtórzę za Pisklęciem Gołębia, niech wypatrują to się dowiedzą!
23 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz