poniedziałek, 4 lipca 2011

404. Wróbelek



  Tu Wróbelek, a najprawdopodobniej Pani Wróbelkowa luzak 
Za Pisklakiem Gołębia chciałam poćwierkać, że mój los był prawie przesądzony i gdyby nie ręka ludziowatego, dziś byłabym tylko wspomnieniem i wypełnieniem kociego brzucha! Nie chciałabym, aby spotkało mnie to samo, co sikorkę kilka tygodni temu, kiedy wpadła w sidła tego Niebieściucha! Skuszona ziarnami, które smakowicie zajadałam sobie w tym ogródku, nie spostrzegłam, że w krzaku ktoś się czai, a wraz z nim jego Olbrzymowe kudłate łapy i pazury. To one szczególnie przyczyniły się do tego, że na chwilę zostałam ogłuszona i leżałam nieruchomo na trawie. Szczęśliwie nic mi aktualnie nie dolega i mogę bez przeszkód latać...Wolę nie mysleć co by było, gdy ci Ludzie akurat wtedy nie wychodzili do sklepu i nie zauważyli mojej wróblowej sytuacji... 
luzak Ku mojej radości opatrzyli mnie, przygotowali kartonik, w razie gdyby trzeba mnie było zwieźć do weterynarza, pogłaskali po głowie, a potem sprawdzili, czy mogę z powrotem fruwać i mogłam!
Dziś się zastanawiają, czy czasem nie wracam na ich płot, żeby skubnąć ptasie jedzonko...Powtórzę za Pisklęciem Gołębia, niech wypatrują to się dowiedzą!

A oto ja: 


Kot_Ursus
23 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz