wtorek, 11 sierpnia 2020

1114. 11 sierpnia- ważna rocznica

  Moje urodziny w maju to nie jedyna istotna data pamiętana w domu. Każdego roku zapominam wspomnieć o innej równie ważnej rocznicy. Dokładnie 13 lat temu- zarówno moje kocie życie, jak i człowiecze moich Ludzi, zmieniło się na tyle, że już nigdy nie było takie same. Nie wspominając Niebieściucha. 11 sierpnia 2007 roku na zawsze opuściłem hodowlę, w której się urodziłem, jako Bay Saylor, by rozpocząć nowy rozdział z Mufasą, Pańcią i Pańciem- jako Ursus. Nieświadomy całej sytuacji, z lekką nutką infantylności, zapakowany wtedy przez obce, męskie dłonie w transporterek, zostałem przewieziony w nowe miejsce. Dowiedziałem się, że oczekiwała na mnie też nowa Pańcia i koci Współmieszkaniec. Podróż wówczas grzecznie przespałem, gubiąc całkiem rachubę czasu. Jakie przygody na mnie czekały, tego nie wiedziałem. Jedno było pewne: pędzlowanie misek, ciekawość, gadatliwość, towarzyskość i łobuzowanie to coś, co ja wniosę do nowego domu. I jak pomruczałem, tak się stało. Te pięć cech towarzyszyło mi od początku mojego kociego istnienia i trwają one do dzisiaj. Jednego nie przewidziałem na pewno. Nie spodziewałem się, że trafię pod skrzydła, a właściwie łapy Szefa Szefów, czyli Króla Mufiego-Mufasy i że od wprowadzenia się, zostanę przez niego poddany mustrze i tresurze. Za kociaka nie rozmyślałem zbyt intensywnie, czy i kiedy przejmę władzę w nowym domu, ale gdy podrosłem, uznałem, że stanie się to prędzej, czy później. Tymczasem aż trudno pomruczeć, jak od lat wygląda prawda. Ani kraj Przodków, ani gabaryt mi nie pomogły. Hmm.... 

W tydzień od przyjazdu wyszedłem z nowymi Ludźmi i Współmieszkańcem na mój pierwszy spacerek. Ciekawość już zaczęła dawać się we znaki. Pokusa łobuzowania bez powodu i chęć wyczyszczenia dodatkowej miski także powoli we mnie dojrzewały...
Patrzyłem wszędzie...


Szybko pokazałem, jak lubię ławeczki, co zostało mi do dziś.




Mufasa, który mieszkał już z naszymi Ludźmi od ponad roku, nawet okazał się pomocny, z małym ale....





Niby mnie pilnował, niby wprowadzał w nowy świat i chronił, ale nie nie potrafił powstrzymać się od czasu do czasu od małego podgryzania mojego grzbiecika... 


Po latach postanowiłem się odegrać, choć niewiele wskórałem, to chociaż próbowałem....😆


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz