czwartek, 10 czerwca 2021

1180. Owce czy krowy?

 Pańcia często po drodze natrafia na jakieś ciekawe widoki albo obiekty. Potem one w dziwny sposób przemawiają do mnie poprzez blog, żeby nie pomruczeć- wymądrzają się, nieświadomie wpływając na moją kocioosobę. Tym razem Ludziowata zawędrowała ponownie do znanych mi przedstawicieli wołowatych. Ku jej uciesze na tym samym, czyli na czyimś przydomowym trawniku, pasły się znane nam jagnięta. Tyle że już samodzielnie bez dorosłych owiec- ich mam. Przyglądając się młodym, moją Właścicielkę ogarnęła konsternacja. Zastanowiła ją nagła zmiana koloru umaszczenia tych wełniastych stworzeń. Bez zawahania pomruczałbym, że w każdym z trzech miesięcy, w których je obserwowaliśmy, prezentowały się inaczej. Na tyle inaczej, że wraz z Pańcią zaczęliśmy się zastanawiać, czy to czasem nie małe krowy. Jednak szybko to wykluczyliśmy. Struktura sierści przypominała owczą. Mnie zaś wprawiło w zdumienie to, jak to możliwe, że kwietniu były czarne, w maju zbrązowiały, aby w czerwcu odsłonić białe plamy. Może to za sprawą promieni słonecznych? Watpię. Kociompromitacja i kompromitacja- okazało się, że niewiele z Pańcią o wołowatych wiemy. 





-Krowy? Może jeszcze kozy? Hmm. I co się dziwisz Kocurze, Twój kolor oczu też się zmienił, od kiedy je otworzyłeś, nie wspominając jak się zmieniałeś w ciągu trzech pierwszych miesięcy życia.

-Z niebieskich mu zżółkły i obrósł futrem, oczywiście jak na kotowatego buhaha. 

-Masz szczęście Kocurze, że obaj z Mufasą  i Waszymi Ludźmi nie przepadacie za jagnięciną. Nikt by z Tobą wtedy nie meczał, ani nie beczał. Nie podeszlibyśmy też do furtki i nie pozwolilibyśmy słuchać stukotu naszych racic przyglądającej się nam Człowiekowatej, z którą też coś nas łączy.  Podrodzinę koziorożców. 

😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz