czwartek, 27 kwietnia 2023

1316. Cudowne dłonie Pani Weterynarz

  Mufasa Stary ponownie musiał udać się na zastrzyk. Niestety starość nie radość i o ile dawniej zdarzało się, że pojawialiśmy się raz w roku u Pana Weterynarza,  o tyle aktualnie się zmieniło. Nieodwracalnie. Co więcej tym razem w lecznicy zjawiłem się również ja. W bestii na kółkach ma się rozumieć.



Niby nic błahego, ale dopadł mnie zgrzyt zębów! Ludzie chcieli sprawdzić, co się dzieje, zapytać, czy to może jakiś skutek uboczny zabiegu wyrywania mojego zęba w listopadzie, ale Pan Weterynarz po oględzinach zaprzeczył. Przyznał, że pomimo późniejszego dojrzewania maine coonów i mojego trwania w lepszej formie, niż Niebieściuch, to jednak i ja należę już do starych kotów. Nie obyło się bez późniejszego uronienia kilku, a nawet kilkunastu łez naszej Pańci w domu, ale to tajemnica. Z przyjemniejszych wiadomości dowiedziałem się o cudownych dłoniach Pani Weterynarz, która również mnie badała. Nie wtedy, ale w kilka miesięcy wstecz. Brała także udział w goleniu mojego brzusia, kiedy przez jakiś czas paradowałem z golaskiem. Kociompromitacja. Kiedy dowiedziałem się, że- poza kotami i psami, specjalizuje się w leczeniu gryzoni, wybaczyłem jej wszelkie naśmiechiwanie się z mojej kocioosoby. Poczułem nieopisaną więź z jej osobą, a szczególnie z jej rękoma, które dotykały tyle potrzebujących pomocy szczurków, myszek, chomików i innych stworzonek. Gdy pomyślałem, że te same dłonie, dotykały potem mnie, Ursusika, wielkiego przyjaciela gryzoni:), wiedziałem, że zachowam Panią Weterynarz w sercu na zawsze…😆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz