niedziela, 4 grudnia 2011

425. Komunikacja międzykocia ;)




   Tu Mufi-Mufasa. Dawno się nie odzywałem, korzystając więc z chwili wolnego czasu, pomiędzy moimi ciężkimi zajęciami harówkowymi luzak , dziś nadrobię moją nieobecność i napiszę, co u mnie. Przede wszystkim chciałem wspomnieć, że to już 4 lata, jak nasz blog istnieje. Choć nie było mnie tu od początku, a jedynie tylko w opowieściach Ursusa, to dziś nie ma już takiego znaczenia. Pominę temat złych ludzi, gdyż wyczerpująco omruczał go już Olbrzymo. Powiem tylko tyle, że mogę uważać się za szczęściarza, ponieważ -biorąc pod uwagę całą sytuację- wychodzę do ogródka bez sznurka, ani smyczy, a jedynie w szelkach lub obróżce. Nasi Ludzie bardzo mi ufają i wiedzą, że nie w głowie mi wyskoki, ani ucieczki. Ja już swoje wybiegałem, wyskakałem i doświadczyłem, Kudłacz wciąż jeszcze ma nadzieję i dlatego co jakiś czas próbuje przechytrzyć naszych Opiekunów, jednak nic z tego. 

   Jako że codziennie Pan Telewizor dostarcza nam zaskakujących informacji, jak to grozi nam wszystkim kryzys ekonomiczno-finansowy, a że cały domek jest na mojej głowie, postanowiłem wziąć los w moje łapki. Harówka łóżeczkowa, której poświęcałem dotąd najwięcej czasu, przestaje być opłacalna i rentowna. Jednak nie będę z niej rezygnował! Dlatego też postanowiłem założyć jeszcze jedną firmę, poza studiem kociomasażu, który swoją drogą świetnie prosperuje, a Pańcia nie dość, że zadowolona z usługi, to jeszcze płaci zawsze o czasie. Moja nowa działalność o zupełnie innej specjalizacji, zajmuje się szkoleniem z zakresu komunikacji międzykociej, (tzw. z języka przodków Ursusa "effectiveness of communication"). luzak  W ogólnym przybliżeniu pokazuję na kursie, jak efektywnie zarządzać zasobami kocimi oraz wdrażam skomplikowane techniki- zarówno werbalne, takie jak syczing iwarczing, a także niewerbalne, jak szopi ogon, koci grzbiet, linia na grzbieciku, czy łapczing. Mam już pierwszą klientkę-sąsiadkę Lunę, która od jakiegoś czasu pojawia się w naszych progach domowych, gdyż mieszka za płotem. A że trudny z niej przeciwnik, nie uznający negocjacji, (skąd ja to znam), tak więc wkładam sto procent mojej kocioosby w każde nasze spotkanie. Pojawia się też druga klientka, choć rzadziej, ale z nią po pierwszej sesji, pokładam wielkie nadzieje w owocny rezultat szkolenia. hehe Także Drodzy Czytelnicy, jak to mruczy Olbrzymo, się dzieje!


Kot_Ursus
18 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz