wtorek, 7 grudnia 2010

369. "Ptak-Party"


  Drodzy Czytelnicy, któregoś wieczoru podsłuchałem, opowieść naszej Pańcii, która wspominała pewną lekcję biologii z czasów jej szkoły podstawowej. Wtedy jako mała dziewczynka dowiedziała się od swojej dawnej nauczycielki, aby pamiętać o ptakach, które nie odlatują na zimę do tzw. ciepłych krajów i w miarę możliwości dokarmiać je. Szczególnie przejęła się gilami i wyobraziła sobie, jak głodne i wyziębione pośród śniegu poszukują pożywienia i schronienia. Po tej jakże smutnej historii, nie mogłem już spokojnie harować w fotelu i postanowiłem wraz z Mufasą, że wydam przyjęcie z myślą o o tych latających stworzeniach właśnie. Nazwaliśmy je “Ptak-Party” luzak . Wiedzieć Wam trzeba Drodzy Czytelnicy, bo chyba jeszcze o tym nie mruczałem, ale wraz z Niebieściuchem jesteśmy miłośnikami wszelkich obiektów latających, łącznie z owadzimi, a dzień bez obserwacji ptaków należy do dnia straconego.  hehe 
  Kiedy Ludziowate wyszły i zostawiły nas samych w domku, natychmiast zorganizowaliśmy coś na wzór szwedzkiego stołu. Dysponujemy przecież ogródkiem restauracyjnym, który pomimo zimowej pory nie powinien stać pusty. Przyozdobiliśmy go ziarnami, słonecznikiem i orzeszkami ze specjalnie zakupionego pokarmu dla ptaków, a także dorzuciliśmy okruszki chleba i kilka owadów z pierwszego tłuczenia. luzak 


 Wodę z lodem i koktajle z owadów dostarczył nam klub “Zielone Wiadro”. Zadbaliśmy też o zaproszenia, tak aby Ptaszki wiedziały, że czeka je mały prezent od nas. Zanim Goście się zlecieli  luzak , a początkowo nie wykazywali się ufnością, bo osaczyli pobliskie drzewko, z którego przyglądali się naszemu przedsięwzięciu, postanowiliśmy wyczekiwać ich w ukryciu, czyli naszych tajnych bazach. Wszystko dlatego, iż to przyjęcie niespodzianka i niedobrze byłoby tak od razu popsuć całą atmosferę, wychylając się zanadto swoimi kocioosobami. -Wszystko w swoim czasie- pomyśleliśmy. Zaangażowałem się bardzo poważnie w organizację "Ptak-Party", że nawet nie zwracałem uwagi na prószący śnieg, który otulał moje futerko i pędzelki.


A oto nasi Goście:


Coś tu podejrzanie cicho...Nie sądzisz Kolego Gołębiu?

Posiedzimy, poczekamy, jakby co, od czego mamy skrzydła!


Dziwne przyjęcie, ale pokusa skosztowania ziaren jest nie do opisania...
 Ja tam też się nie boję...


Kolego Kosie, ja bym uważał!

My też się nie boimy!


Koleżanki Sikorki, bądźcie czujne...




Ja jako Sroczka nie mam zamiaru się bać!

 hehe 
Kot_Ursus
22 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz