piątek, 7 listopada 2014

689. Cmentarna Kotka

   Niedawno obchodzono Wszystkich Świętych, a potem Dzień Zaduszny. Pamiętałem o o mojej Mamie Emilii i Pradziadziu Pavarottim, Prapradziadku Don Juanie, a także i o Pani Kurce, która nas odwiedzała na blogu. Zresztą pamiętamy o nich przez cały rok. Ludziowate pamiętają o jeszcze innych ludziach, nam nieznanych, ale także zastanawiali się, czy Filemoncia- Biała Dama, od której ich przygoda z kotami, się rozpoczęła- jeszcze żyje, czy już przeszła na drugą stronę Tęczowego Mostu. Rozsądek im podpowiadał, że raczej tak, z uwagi na to, że liczyłaby jakieś 19-20 człowieczych lat! Pańcia i Pańcio wybrali się na cmentarz, m.in dlatego że niby jakiś odpust, że niby modlitwa za zmarłych, coś takiego zasłyszałem...i pojechali. Kiedy wrócili do domu, wyczuliśmy wyraźnie obce zapachy na ich dłoniach i spodniach, to też postanowiliśmy wszcząć dochodzenie i dowiedzieć się, co tak naprawdę się zdarzyło. 



Podsłuchaliśmy, że kiedy przemierzali alejkami cmentarza, nagle nie wiedzieć skąd pojawił się on- jak go nazwali: Kot cmentarny, który natychmiast przybiegł do naszych Ludzi!!! Ocierał się o ich łydki, chciał być głaskany i urządził sobie z nimi pogaduszki. Nasi Ludzie lekko oszołomieni nie mieli pojęcia, skąd po pierwsze kot na cmentarzu, a po drugie dlaczego spośród tylu człowiekowatych, on pobiegł właśnie w ich kierunku. Pojawił się niczym z horroru jakiegoś....



Nie przesadzasz Olbrzymie? Ustalmy pewne fakty. Nie kot cmentarny, a kotka cmentarna jak już. Twoi Ludzie sprawdzili;) Po drugie to moja tajemnica co robiłam na cmentarzu i dlaczego wybrałam sobie Twoich Ludzi. Po trzecie nie z żadnego horroru, gdyż ze mnie jest wesoły futrzak. Prawda jest taka, że Twoi Ludzie widząc mnie- zamiast skupić się na wyciszeniu, jakie niesie te miejsce, zaczęli zastanawiać się, czy ja się czasem komuś nie zgubiłam. Przez Ciebie i Ruska stali się tacy przewrażliwieni na punkcie kocich ucieczek! Najpierw rozejrzeli się, czy mogłabym być tu z właścicielem. Pomyśleli, że mało prawdopodobne, gdyż na cmentarzu obowiązuje wstęp wzbroniony dla zwierząt. No przepraszam bardzo, widziałam tylko znak ze skreślonym psem, a jak sam wiesz, my koty to wyższy gatunek, niż jakieś szczekacze ;) Hmm.
Ursusik: Co prawda to prawda...


Kiedy się zorientowali, że jestem tu sama, zaczęli przeszukiwać strony o zaginionych kotach w internecie w swoich telefonach. Nie bardzo wiedzieli, co robić. Jednak nigdzie nie znaleźli, abym była poszukiwana. W trakcie przeglądania, Pańcia powiedziała Pańciowi, że w życiu by nie podejrzewała, że na cmentarzu spotka kota i że będzie sprawdzać w otoczeniu grobów, czy ktoś zgubił futrzaka. Hmm. Życie jak widać niesie różne nieoczekiwane sytuacje...


Jakaś inna Pani zainteresowała się, kiedy zobaczyła tych dwoje Ludzi ze mną siedzącą przy nich. Sądziła, że należę do nich, ale wyjaśnili jej co i jak. Ta druga osoba podpowiedziała im, że tam nieopodal są bloki, a więc z pewnością ktoś mnie wypuścił na przechadzkę. "Bo zbyt zadbana i ufna"- we trójkę orzekli. A tak w ogóle to wyglądam na mieszankę norweskiego, egzotycznego, może ragdolla, choć z żółtymi oczyma albo persa i wg tej Pańci pasowałabym do Ursusa Olbrzyma! 
-"Taka sama wesoła kocioosoba, lubiąca "pogadać" i bardzo towarzyska, a nawet kolor oczu ten sam i ogony noszą podobnie puchate"!- powiedziała. No cóż nigdy się nie dowiem, chociaż??? A potem kiedy się odwrócili dałam nura i zniknęłam, niczym kamfora. Ludziowate do dziś nie wiedzą, co to wszystko miało znaczyć...
Ale jedno wiem na pewno. Najwyraźniej nazwa Cmentarna Kotka, czy Kot nie będzie im się straszno;) kojarzyć.
hahaha 

4 komentarze:

  1. mam nadzieję, że ślicznota trafiła do domu! ale swoja drogą to jest ciekawe, jak obce koty do Was lgną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie wszystkie, ale trochę ich było :) Często nas zastanawia, o co chodzi z tymi kotami hehe

      Usuń
    2. może w poprzednim życiu i Wy byliście kotami?? ;)

      Usuń
    3. Haha nie nie, ja nie wierzę w poprzednie życia i wcielenia :))

      Usuń