czwartek, 11 grudnia 2014

697. Ursus dobry na wszystko

Grudniowa pogoda nie przestraszyła mnie jeszcze na tyle, abym nie chciał wychodzić na krótkie spacerki. Wciąż proszę moich Ludzi pod drzwiami, a oni przeważnie godzą się na moje prośby. Któregoś dnia, kiedy przechadzałem się z Pańcią, z jednych z domów wychodziła pewna para ludzi. Jakaś Pani i jakiś Pan. Szybko zorientowaliśmy się, że to rodzice pewnej krzykliwej dziewczynki, która nie lubi, kiedy zostawiają ją z dziadkami. Widząc swoich rodziców wsiadających do samochodu i odjeżdżających, wydobyła z siebie taki krzyk, jakby ją ktoś obdzierał ze skóry!  Darła się tak głośno, że moja Pańcia musiała zatkać jedno ucho, (drugiego nie było jak ze względu na to, że trzymała mnie na smyczy). Nie wspomnę już, jak moje uszy się męczyły, przecież posiadam słuch znacznie lepszy od mojej ludziowatej. Dziewczynka uspokajana przez dziadków stała w oknie i nie mogła przestać krzyczeć i płakać.
-Ursusiku, dajemy nogę i ewakuujemy się stąd, bo nie da tego się wytrzymać. Ta mała będzie drzeć koparę i będzie nas głowa bolała od jej wrzasku- szepnęła Pańcia, po czym zawróciła mnie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Koparka

Drzeć koparę? Wypraszam sobie!!!!
 Poszedłem za radą mojej Właścicielki, po czym nagle zatrzymałem się. Moja kocioosoba wpadła na pewien pomysł. Skoro tak często robię furorę wśród innych człowiekowatych, kiedy mylą mnie z psem i podziwiają moje gabaryty, tak teraz mógłbym wykorzystać moje pozytywne strony i stanąć pod oknem tego krzyczącego dziecka. Dałem Pańci znak i ciągnąłem smycz w przeciwnym kierunku. Na szczęście domyśliła się o co mi chodzi i powiedziała:
-Ursusiku, świetny pomysł. Staniemy pod jej oknem, a ona na Twój widok jak nie przestanie wrzeszczeć, to chociaż się uspokoi.
I tak też się stało. Stanęliśmy pod oknem tamtej rodziny, patrzyłem na dziewczynkę i jej dziadków, którzy pokazywali palcami na mnie, a ona całkiem przestała płakać. Przyglądała mi się, tylko moja Pańcia czuła się dziwnie. No bo stać tak pod czyimś oknem i czekać na nie wiadomo co, a jeszcze kłębiły się w głowie różne myśli, że może ci ludzie nie chcą nas tam....Kiedy mała całkowicie się uciszyła jej babcia i dziadek pomachali mojej Właścicielce, chyba z wdzięczności, że udostępniła im mnie- jej Olbrzymowego Kocurro, abym uspokoił ich wnuczkę. Pańcia odmachała, a potem wracając do domu chwaliła mnie mówiąc:
-Ursusiku, Ty to jesteś dobry na wszystko. Taki włochaty kocioterapeuta. Wszyscy skorzystaliśmy, zarówno dziewczynka, jej dziadkowie, jak i my sąsiedzi. Odetchniemy, bo już nikt nie hałasuje, a wszystko dzięki Tobie!
Nie pomruczę, ale pędzelki i futerko na grzbieciku stanęły mi dęba z dumy, co trwało jeszcze przez długi czas.
luzak  

2 komentarze:

  1. ależ on jest cudny! i jak fajnie na wietrze wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Pańcio Ursusa mówi, to kot idealny :)

      Usuń