wtorek, 30 czerwca 2015

737. Promyk nadziei

   Co prawda nasi Ludzie mają inne sprawy na głowach i rzadko ostatnio wspominają naszą byłą juź futrzastą Sąsiadkę, to jednak nie zapomnieli o niej.  Zanim Luna się wyprowadziła, Pańcia, niczym jakiś detektyw, podczas jednego z naszych spacerków, posunęła się do rzeczy niebywałej. Otóż spisała numer rejestracyjny auta ludziowatych Czarnulki! Kto to widział! Wszystko dlatego, źe mojej Właścicielce przypomniało się, że jakiś kilometr lub dwa od nas, buduje się nowe osiedle. I moźe to tam się przenieśli? Pomyślała, że któregoś dnia przejedzie się tam rowerem w nadziei, źe gdzieś stoi ich samochód. I tak zrobiła, ale nic nie znalazła. Aż tu wczoraj, kiedy wracała do domu, jej oczom z daleka- z kierunku tego osiedla- objawiła się prawdziwa Pańcia Luny, pchająca kosz, czy wózek na zakupy. Pańcia tak się przejęła, że po powrocie opowiedziała wszystko Pańciowi, który również bardzo się ucieszył. Odetchnęła z ulgą, choć obecność w supermarkecie ludziowatej Czarnulki mogła nic nie znaczyć, z uwagi, że mogła tu być tylko przejazdem, to jednak pojawił się promyk nadziei. 
I plan na mały spacerek w którąś z niedziel. Pańcia już nuci sobie refren jakiegoś utworu: "a kiedyś Cię znajdę, znajdę Cię, a w końcu znajdę, jestem coraz bliźej..." 
Skandal. Ktoś, kto tworzy te piosenki nigdy by nie przypuszczał, że można je też odnieść do relacji kota i człowieka. Hmm...moja Olbrzymowa kocioosoba wiele moźe sobie wyobrazić, ale to???

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz