wtorek, 31 stycznia 2017

893. Wspomnienie o Pradziadziu Pavarottim

Ucieszyłem się z powodu pogaduszek z Babcią, a szczególnie Dziadkiem Dream-Dandy. To mój mentor i koci doradca w blogowym świecie :) Jednak, zanim nim się stał, funkcję tę pełnił jego Tatko, a mój  Pradziadzio Pavarotti. Pradziadzio, który przeszedł już na drugą stronę Tęczowego Mostu. Mój nieodżałowany Przodek, z którym tyle mnie łączyło i który tak wiele mnie nauczył...oczywiście tu w moim Ursusikowym świecie. Klub Szafa, Piwnica pod Kocurrami, koci hokej, pędzlowanie misek na czas, ach ile wspomnień! :) Jeszcze tak niedawno wkraczałem w świat dorosłości, a tu już seniorski wiek! Dziadzio Dream-Dandy też w końcu odejdzie i kogo będę się radził? Chyba tylko Niebieściucha. 
Pradziadzio Pavarotti.

Och Pradziadziu, zawsze mogę wrócić do Twoich zdjęć. Wzruszyłem się. Pójdę do Ludzi i pomruczę im do ucha.
:)

2 komentarze:

  1. Piękny ten pradziadek, taki majestatyczny czyli to co u MCO najlepsze. Uwielbiam ta rasę za ich wyjątkowe spojrzenie, płaskie czoło, duża kufę. Cuda nie koty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście cudowne koty, właściwie takie kotopsy :)

      Usuń