poniedziałek, 18 września 2017

934. Ursus i ważka

 Kiedy jeszcze niedawno słońce przygrzewało moje futerko i przyniosło ładną pogodę, ucieszony tym faktem spojrzałem w niebo. Przyglądając się chmurze zauważyłem, że coś się nie zgadzało. Na jej białym tle wyodrębnił się nasz ogródkowy sznurek na pranie, a na nim z kolei przysiadła tajemnicza postać. Była większa od muchy, pszczoły czy osy, niebywale smukła, posiadająca sporej wielkości, rozpostarte prostopadle skrzydła. Przypominała samolocik zaraz po wylądowaniu. Wydobywany przez nią dźwięk natychmiast mnie zaintrygował i spowodował u mnie zmianę z pozycji leżącej na stojącą :) Można pomruczeć, że do tego stopnia, że trzymałem dość długo głowę skierowaną ku górze. Pańcia zauważyła moje zainteresowanie i szepnęła mi z uśmiechem, że- o ile się nie myli- to ważka, a która według mnie nasz sznurek potraktowała albo jako pas startowy lub linę jak w cyrku. Ważka nieruchomo trwała na swoim miejscu i ani drgnęła. Pomyślałem, że nigdy w moim Olbrzymowym życiu nie spotkałem takiego owada! Przyznałem bezapelacyjnie, że sprawa to ważka :) 
Pas startowy? Lina w cyrku? Samolocik? Kocisko już do reszty zgłupiało! Jestem w stanie spoczynku! 
A co on się tak na mnie patrzy? Wyczuwam, że zamarzyła mu się regulacja populacji owadów, a konkretniej  populacji ważkiej! Skandal! 
Będę siedzieć w bezruchu, to może Futrzak sobie pójdzie.
Niech tylko zleci ta ważka, a skończy w moim pyszczku! Hhhhm 
😆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz