wtorek, 28 sierpnia 2018

990. Ursusik kret

  Upały nas wymęczyły i kiedy w końcu przyszło ochłodzenie, odetchnęliśmy z ulgą. Gdyby nie Pani Klimatyzacja, która „zżarła” sporo prądu, byłoby nam wszystkim ciężko. W porównaniu z poprzednim rokiem chłodziła nas ok.3-4 dni, tak w tym, nie pomruczę, ale prawie przez cały miesiąc! Pańcia czasem korzystała z niekonwencjonalnych rozwiązań, gdy stojąc przy Panu Zraszaczu, świadomie moczyła nogi i ubranie! Trawka i rośliny też nie miały łatwo, ale codzienne obfite podlewanie, uratowało je. Inaczej przesiadywałbym na sianie. Niektóre bratki wyschły i musiały wyjechać do śmietnika. Pańcia posadziła w ich miejsce kilka nowych kwiatów. Dla mnie bez różnicy, czy to fiołki, czy inne, ale widząc świeżą ziemię, uległem pokusie i co tu dużo mruczeć, ku ogromnej niechęci Ludzi, wykopałem ją i co gorsza połamałem jedną gałązkę i zrobiłem w dołku małe „coś”. Tzw. wykopki, czy pamiątki ogródkowe 😉 Można sobie wyobrazić, że moje okropne czyny nie pozostały bez echa. Natychmiastowa reprymenda od Ludziastych, zablokowane kocie drzwiczki na noc, abym nie mógł wyjść i do tego nazwanie mnie kretem,  całkowicie mnie upokorzyło! Obrażony spałem na kanapie i do rana nie poszedłem do moich Właścicieli do łóżka. Mufasa wyjaśnił mi, że zawiniłem i że nie rozumie mojego zażenowania. Hmm, taka kociompromitacja...


Pilnuję roślin i trawy, ale odnoszę wrażenie, że mnie ktoś obserwuje...😎 Jeszcze mnie oskarżą, ze wykonuję krecią robotę! 

Moje „dzieło”, żeby tylko prawdziwy kret tu nie przyszedł i się nie wymądrzał...😉




Przecież Pańcia nie będzie tu siedzieć w nieskończoność! Zdrzemnę się, by przeczekać najgorsze 😉


😉


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz