czwartek, 28 maja 2020

1099. Tron dla każdego 

  Kto by przypuszczał, że odwieczna walka o tron i władzę w domku, nie będzie już tak rozgrzewała naszych kocioosób, jak jeszcze kilka lat temu. Dawniej nie mogliśmy przejść obojętnie obok niewielkiej przydrapanej, czerwonej kanapki, zwanej tronem króla Mufasy, co gorsza na sam jej widok czas jakby stawał w miejscu.

Doprowadzał do przyśpieszenia kociego bicia serca, wyprostowanych wąsików i nastroszonego futerka na grzbieciku. Co się stało, że nagle odpuściliśmy? Myślę, że to moja zasługa. Przestałem po prostu interesować się czymś, czego nigdy nie posiądę. To nie tak, że się poddałem- od czasu do czasu próbowałem sił, aby wskoczyć na tron, jednak szybko strącony Niebieściuchową łapą, utwierdziłem się w przekonaniu, że król Mufasa jest tylko jeden. Do tego Szef szefów, domowy prezes i władca. Niepokonany i nieustraszony. Czy marnowałbym moje ostatnie lata kociożycia na nieustanne walki o coś tak nieosiągalnego, jak władza i tron? Dopóki Rusek żyje, dopóty jego władza absolutna będzie trwała. Dlatego lepiej pogodzić się z losem i zająć czymś, co mnie najbardziej raduje. A więc pędzlowaniem misek w tempie torpedy, obserwacją ptactwa, tatarzankami na trawce i codziennym przebywaniem w ogródku. 



Jakby nie patrzeć i ja zasiadłem na innym tronie- krześle ogródkowym. Zawsze coś. Tego Niebieściuch mi nie odbierze, przynajmniej nic na to nie wskazuje. Jego rządy skupiają się we wnętrzu domu, mnie pozostał świat zewnętrzny. 

-O ile Ci na to pozwolę Olbrzymie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz