wtorek, 6 kwietnia 2021

1166. Druga młodość Ursusika

 Regulacja szczurzej populacji wydaje się, że niebawem osiągnie w moim wykonaniu tzw. epicki rozmiar! Cokolwiek to znaczy. To niekończąca się opowieść i gdyby ktoś, czyli niedawno obrażona na mnie Pańcia, chciałaby to opisać i zmieścić się w jednej części, zwyczajnie się nie da. Choć gryzoni nie ubywa, ku niechęci Ludzi i innych z sąsiedztwa, to ja się nie poddaję i nic już mnie nie zatrzyma. Ani słońce, ani deszcz, ani- jak ostatnio- śnieg i grad. Hmm, Pan Kwiecień to przecież plecień! Ale obniżając temperaturę o prawie 20 stopni w ciagu tygodnia, to trochę przesadził. Tymczasem podążam za moją kocią naturą myśliwego, a wyposażony w zmysł słuchu, którego precyzję dopełniają pędzelki na uszkach oraz w świetny wzrok- szczególnie po zmroku, którego mogłaby pozazdrościć mi Pańcia, przy odrobinie cierpliwości, wychwycę każdy szelest oraz złowię wszystko! Całość operacji dokończę siłą mych futrzastych łap, zachowując jednocześnie finezję uderzenia. O czym mruczę? To tajemnica:) Można zaryzykować stwierdzenie, że Stwórca stwarzając kota, stworzył nas idealnymi! I do tego też lubi rybki :) Gdy podczas świąt Ludziasta swym dużo prymitywniejszym:) ode mnie, człowieczym słuchem, wychwyciła, że w płocie nad karmnikiem ponownie zamieszkały kolejne szczury, przeraziła się. Zauważyła, aż trzy, choć nie była pewna, czy nie ma ich więcej. Wiedziała już, że zasady wchodzenia mojej kocioosoby do domu przez kocie drzwiczki, muszą ulec zmianie. Inaczej czekałaby ją powtórka z rozrywki, czyli cały ten stres, spowodowany odorem odchodów gryzonia lub jego śmierdzącymi zwłokami pod kanapą, itd., który zaserwowałem jej kilka dni temu. Wróciliśmy więc do początku, czyli epoki sprzed drzwiczek, gdyż aby wejść do środka, ktoś z Ludzi musi mi otwierać. Tym razem kocie drzwiczki zostały zablokowane na wejście z ogródka, jedynie wyjście z domu pozostało otwarte. Trudno, z perspektywy Ludziowatych lepsze to, niż zastanawianie się, czy wbiegnę ze szczurem w pyszczku i gdzieś go zostawię. Za każdym razem, gdy wracam, najpierw przez okno oglądają mój pyszczek, a w zasadzie, czy coś w nim trzymam. Po pozytywnej weryfikacji, odblokowują drzwiczki. Pańcio zaś podsumował moje łowcze wybryki-jako drugą młodość i się nie pomylił. Energia mnie rozpiera, jak nigdy! Jedynie Mufasie nie podoba się brak wolności w swobodnym przemieszczaniu się z domu do ogródka i z powrotem. Uzależnienie od woli Ludzi, to nie jego bajka. Dla niego niezależność to świętość. Nie pomruczę, abym nie myślał podobnie, jednak regulacja populacji gryzoni ma priorytet! Tu także chodzi o moje zdrowie psychiczne. 



Śnieg, czy grad, a co tam!Wodoodporne futerko nie odwraca mojej uwagi od warunków pogodowych. Szczurki w końcu kiedyś stamtąd wyjdą!



Kilka godzin potem.....

Z trzech zrobiło się dwa. Ups! 

😁

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz