wtorek, 19 października 2021

1204. U owiec w zagrodzie




   Do nas Ludziowata też dobiegła, choć nie tego samego dnia, w którym spotkała tego Psowatego. Po prawdzie to trochę minęło, kiedy ostatnio nas odwiedziła, ale i tak dobrze, że w ogóle się zjawiła przy naszej zagrodzie. Dziwiłam się jej trochę, wszak z nami łączy ją coś więcej, aniżeli z tym Aleksem. To podrodzina koziorożców, pomimo że zarówno ani po niej i jak i po nas, tego za bardzo nie widać. My wołowate, ona człowiekowata, gdzie więc te koziorożce? Zawiła sprawa. Nie wiem, czy ta tajemnica zostanie kiedykolwiek rozwikłana, może więc lepiej w nią się nie zagłębiać. W każdym razie wiele Ludziastej możemy wybaczyć, ale żeby sierść jakiego Szczekającego Lokowanego porównywać i zrównywać z naszym owczą wełną? I jeszcze nazywać psiego cwaniaczka Wełniakiem? No Pańciu, lekko przesadziłaś! I to nie chodzi o rośliny!:) 





Po namyśle uznałam, że obrażanie się na Człowiekowatą na dłuższą metę nie ma sensu. Podeszłam więc do siatki, przerywając przeżuwanie trawy, gdy Ludziasta spoglądała w naszym kierunku. A pracy u nas co nie miara! Pozwoliłam jej nawet dotknąć moją sierść, aby mogła poznać jego strukturę. Dałam się też pogłaskać, zarówno po pysiu, jak i po grzbieciku. Co ja beczę? Toż to język jej Kotowatego Ursusa! 



-Mama, a ciekawe, co Kocur miał dziś na obiad i co będzie miał jutro?

-Pewnie coś innego synciu, niż my, przecież to drapieżnik. Ale na pewno nie jagnięcinę, doszły mnie skuchy, że w niej nie gustuje. 

-I dlatego jako tako go tolerujemy?

-Myślę, że tak. Woli drób, ryby, ser żółty, twarożki, wieprzowinę, wołowinę. Tylko nic nie becz Bykowi i jego Krowom! 

-Dobrze Mamo, ale Kocur też pije mleczko! Krowy mogłyby się podirytować…

-Ale to takie inne, przeznaczone tylko dla kotowatych. Krowie mleko zaszkodziłoby mu.

-Dobrze, że mi o tym beczysz Mamo. Ale Byk nie byłby też uradowany, że Kocur wcina wołowinę. Szczególnie, że przeczytał ten sławny „Minitraktat o śniadaniu” autorstwa Ursusa.

-Właśnie śniadanie. Pytasz mnie o obiad Kocura, a tymczasem zapomniałam, że zanim dojdzie u niego do tego istotnego posiłku dnia, wcześniej musi wydarzyć się czteroetapowe śniadanie. 

-Niczym nasz czterokomorowy żołądek?

-Nie synu, jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

-Ale ponoć Kocur też przeżuwa trawę? 

-Takie tam żucie. Coś skubnie i tyle tego było. A potem kieruje się do miski na konkretną konsumpcję.



-To bardzo skomplikowane Mamo.

-Takie życie synciu. Przeżuwaj, przeżuwaj, jeszcze sporo trawy zostało, a potem pójdziemy do paszy.


😆😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz