poniedziałek, 2 maja 2022

1246 Uczta, linie rodzinne, czyli dalsza relacja z urodzin Pradziadzia

  Ogromny ogród Pradziadzia nie przypominał wielkością naszego. Zakryty dla człowieczych oczu, w dziwny sposób widzialny był tylko dla kotowatych i innych zwierząt. Ciągnąca się po horyzont zieleń przyciętych krzaków, przypominających rzeźby, jak i równo przystrzyżonego trawnika, którego okalała różnorodność kolorowych roślin, jak lawendy, czy hortensje, wydawały się nie mieć końca. Do tego płot tak długi, że nawet moje pędzelki z trudem odbierały dźwięki, siedzących w oddali na nim ptaków, czy zaglądających od jego drugiej strony innych stworzonek. Gdzieniegdzie jawiły się konary starych drzew, z których zwisały ozdobne światełka. Zapewne na cześć Pradziadzia. W dalszej części ogrodzenia, którego oplatała miododajna roślina, dostrzegłem w miarę zadbane karmniki dla skrzydlatych „przyjaciół” :) oraz domki dla owadów. Ten obrazek przywiódł mi skojarzenie z naszym mikroskopijnym ogródkiem i… Ludziowatymi. Zauważyłem, że w niektórych miejscach prawdopodobnie gryzonie porobiły podkopy, aby jak sądzę, podprowadzić Pradziadziowi i jego Olbrzymowej hodowlanej rodzinie, kocie przysmaki. Do tego zachwycił mnie, dobiegający z dalszej części ogrodu, kojący szum kaskady wodnej, łączącej się z oczkiem wodnym, w którym mój Olbrzymowy wzrok dostrzegł złote rybki. Czy spełniały życzenia? Nie wiem. Cały ten sielski anturaż, hmm, to tak pod Pradziadzia, żeby nie pomruczeć po prostu otoczenie, zmyliło mnie do tego stopnia, że przez chwilę zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie znalazłem się po drugiej stronie TEGO Mostu! Szybko się zorientowałem, że gdyby tak się stało, to przecież Pradziadzio Pavarotti, mój Brat Klimber, czy moi Rodzice wyszliby po mnie, a nie przypominałem sobie, abym opuszczał ziemski świat. 

 Do tego uczta, jak nie z tej bajki. Ale zanim poddaliśmy się konsumpcji, zostaliśmy z Niebieściuchem przedstawieni całej, wyżej wspomnianej, hodowlanej rodzinie Pradziadzia. Tyle maine coonowych kocioosób w jednym miejscu. Każdy z pędzelkami na uszkach, pysiem z wąsikami, każdy z futrzastą szatą, literką M na czole, wreszcie każdy z portkami na tylnych łapach i małym czupurkiem na grzbieciku:), że aż zapierało dech w piersi z zachwytu. To bezcenne doświadczenie i niezapomniane wrażenie. Szybko zauważyłem, iż królowały tam cztery pokolenia Olbrzymów. Od tych najstarszych, w tym mój zacny Przodek, do tych najmłodszych, pomruczałbym nawet młodzików! Najpierw solennisant, czyli solenizant, znowu pod szanownego Nestora, przedstawił nam jedną ze swoich „żon” Venise oraz ich córkę Amaryllis. Jakby mi kogoś przypominały? Hmm. Choć Venise nie była moją Prababcią, to w przypadku ich córki,  jeśli chodzi o pokrewieństwo, już coś mnie z nią łączyło. Daleko, bo daleko, ale za sprawą wspólnego Przodka: dla niej Tatki, dla mnie Pradziadzia. Nie bardzo wiedziałem, jak się zwracać do Babci-Cioci Amaryllis. Może cioteczna Babciu, a może „vous”:), przez co przypomniała mi się wtedy pewna komedia „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, więc żeby nie komplikować sytuacji, zapropnowała mi- po podaniu łapki: zwyczajnie po imieniu. Potem przedstawiła nam jej córki, a wnuczki Pradziadzia, czyli: Eurekę, Gretę Garbo, cóż za imię, a także Hisadorę z drugiego „małżeństwa”. Ponownie doznałem olśnienia, jakbym patrzył w lustro? Nawet Mufasa mnie szturchnął, chcąc wyrazić aprobatę. Dowiedzieliśmy się jeszcze o córce Eureki Guimauve, którą nazwaliśmy Pianką, a na widok której ożywiły mi się w pamięci moje kocięcie czasy. Pośród daleko ze mną spokrewnionej rodziny, dostrzegłem bawiące się przy oczku wodnym najmłodsze pokolenie maine coonów. Nie byłem w stanie zapamiętać, jaka relacja z kim mnie łączy, kto jest czyim rodzicem, czy dzieckiem. Na pewno nie wszyscy, gdyż w tej hodowli mieszkało znacznie więcej przedstawicieli mojej kociej rasy. Zawiłość relacji rodzinnych przypominał mi fragment innej znanej komedii, „Kogel-mogel”, a który stale rozśmiesza Ludzi, czyli „stryjeczny wuj szwagra mojego drugiego męża” :) Zagadnienie genealogiczne na tyle mnie wymęczyło, że Pradziadziowi nie pozostało nic innego, jak zaprosić nas na nieopisane obżartuchowanie. 

  Stoły aż uginały się pod ciężarem szyneczek, kotlecików, pasztecików, galaretek, owoców morza, drobiu, serków, czy ryb, o deserach nie wspominając. Dla bardziej wyrafinowanych podniebień serwowano żabie nóżki w sosie pomidorowym, dżdżowniczki w sosie śmietanowym, czy ślimaki po bretońsku! :)

 Choć na mnogość przekąsek rzeczywiście narzekać nie mogłem, to świadomość bliskiej obecności szczurzych i mysich intruzów, a także ryb w oczku wodnym, nie do końca pozwoliła mi się skupić na Pradziadziu i jego święcie. Szybko się domyślił, co mi chodzi po pędzelkach i wzrokiem zapewnił, że później przyjdzie pora, abym zaprezentował moje talenty Wielkiego Łowczego Polnego, które zresztą po części po nim odziedziczyłem. Zanim jednak się to stało, delektowaliśmy się nieograniczoną konsumpcją, za którą Niebieściuch po jednej dokładce, niestety podziękował. Nie, że zrezygnował, czy mu nie smakowało, po prostu obfitość pożywienia przerosła jego możliwości, więc zasygnalizował, że z czasem wróci do stołu, tymczasem odda się zwiedzaniu ogrodu i w promieniach słońca w towarzystwie mniejszych kotowatych sobie odpocznie. Nie to co my Olbrzymy! Żadnego odpuszczania sobie! W trakcie pędzlowania misek, nie obyło się i bez kociorozmów:


Amaryllis 


https://www.chat-mainecoon.com/galerie-amaryllis

-Oj tam mon cher, tzn. mój drogi Ursusiku, jakie tam zawiłości rodzinne? Nasze pokrewieństwo określiłabym linią boczną i tyle. Wszak Ty i wszystkie my Dziewczyny, poza moją mére, tzn. mamą Venise , wywodzimy się od wspólnego Przodka, czyli dla Ciebie Pradziadzia, dla mnie Tatki Dream Dandiego. A potem to już jest prosto: moje filles, czyli córki, ( takie Twoje cioteczne ciocie) i petite filles, czyli wnuczki- Twoje dalekie kuzynki. Och, pardon, że tak mieszam języki Ursusiku! Ale tu mruczymy trochę inaczej.

-Nic nie szkodzi Ammaryllis. 


Eureka


https://www.chat-mainecoon.com/galerie-eureka



Greta Garbo


https://www.chat-mainecoon.com/galerie-greta-garbo



Hisadora

https://www.chat-mainecoon.com/galerie-hisadora


-Chciałyśmy zauważyć, że choć jesteśmy dla Ciebie ciotecznymi ciociami, to liczymy mniej lat od Twojej kocioosoby! C'est vrai kuzynie, to prawda!

-C’est la vie drogie kuzynki-ciocie:) 


Guimauve ( Pianka)


https://www.chat-mainecoon.com/galerie-guimauve


-C’est ne pas vrai! To nieprawda! To ja jestem Twoją kuzynką Ursusie! I to w linii prostej-bocznej? Hmm. Mama i ciocie przeszły na kocią emeryturę i codziennie wylegują się na trawce, sącząc koktajle ze ślimaków, i zupełnie „odleciały”. 

Zresztą ja też….



Venise


https://www.chat-mainecoon.com/galerie-venise


-Ursusiku, a do mnie mrucz po imieniu. Co prawda nie jestem Twoją Prababcią, ale łączy nas Twój Pradziadzio Dream Dandy.❤️



Oui madam:) 


😆😉😅

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz