wtorek, 17 maja 2022

1249. Tajemnicze lustro

 

Sobota 14 maja okazała się ostatnim dniem naszej wizyty u Pradziadzia Dream Dandiego. Nie bez przyczyny, bowiem mój zacny Przodek złożył nam propozycję nie do odrzucenia. Zanim wyjaśnił nam, o co chodzi, z przerażeniem dotarło do nas, jak bardzo nasz pobyt u niego się przedłużył. Nigdy nie przypuszczałbym, że spędzimy u Pradziadzia właściwie cały miesiąc. Tylko jak to wytłumaczyć Ludziom? Oni przecież zauważą naszą nieobecność.

 -Spokojnie Chłopaki, mam swoje sposoby! zapewnił. 

  Po niezapomnianej konsumpcji, gdy brzuchy wypełnione smakołykami, zachęcały nas do drzemki, tudzież harówki koszykowej, zostaliśmy zaproszeni na przechadzkę. Pradziadzio przeczesał wąsiki, nastroszył pędzelki i wzrok skierował ku czemuś świecącemu w oddali. Zanim dotarliśmy na miejsce, mogłem bardziej przyjrzeć się drugiej części tego ogromnego ogrodu, zakrytego dla człowieczych oczu, a który zamieszkiwały spokrewnione ze mną maine coony i nie tylko. O ile pierwsza bardziej zachowywała porządek i strukturę, o tyle w drugiej panował, niemały rozgardiasz, aczkolwiek posiadający pewną logikę. Taki artystyczny nieład, jak u Pańcia na biurku :) Z jednej strony porozstawiane doniczki z zasadzoną kocimiętką, gdzieś obok kilka innych pojemników z pachnącymi maciejkami, gdzieś dalej kolejne z niezapominajkami i aksamitkami, zaś z drugiej szopa, a w niej konewki, grabie i inne sprzęty ogrodowe. Altankę podpierały dwa stare krzesła, a przed nimi leżał kocyk na trawie. Szybko domyśliłem się, że to miejsce odosobnienia naszego Nestora rodu. Tylko dlaczego nas tu przyprowadził? Zanim uzyskaliśmy odpowiedź, zorientowaliśmy się, że część naderwanego nieopodal płotu, którego oplatało pnącze, wypełnia  stare lustro. Niepozorne, trochę przybrudzone, z lekko spróchniałą ramą, ozdobioną w rogach małymi, ozdobnymi, kamieniami. Co prawda mieniącymi się w słońcu, ale nie należącymi do szlachetnych. Zwierciadło odbijało zieleń, stwarzając iluzję obrazu. Sprawiało wrażenie, jakby dokądś prowadziło i nas obserwowało. W całej tej scenerii jawiło się coś tajemniczego, nie do końca zrozumiałego. Intrygowało? Niepokoiło? Nasze wyrazy pyszczków szybko zdradziły nasze myśli, co Pradziadzio momentalnie wychwycił.


-Garçons, chłopaki spokojnie…Nie obawiajcie się, to lustro nie jest takie zwyczajne do przeglądania się. Służy mi do komunikowania się…

-Ale jak to? Z kim?-zapytaliśmy.

-Pomruczałbym, że z Pradziadziem Pavarottim, który przebywa po drugiej stronie Mostu. Tyle że tym razem bez Mostu, a zza lustra.

-Pradziadziu, o czym Ty mruczysz?

-Prawnusiu, pamiętasz tamten dzień, kiedy próbowałeś zemścić się na Twoich Ludziach za wstawienie Cię do Szklanej Pułapki, celem umycia po niegrzeczniuchach pod ogonkiem? 

-Pradziadziu, nawet mi nie przypominaj, jak mógłbym zapomnieć o takim poniżeniu mojej kocioosoby!

-Prawnusiu, tranquille, spokojnie. Wtedy stojąc na człowieczej kuwecie, znalazłeś lustro.

-Tak, rzeczywiście przypominam sobie.

-Wtedy dostałem sygnał, że potrzebujesz mojej pomocy. A właściwie upomnienia, abyś nie brnął w odwet.

-Pradziadziu, jak to sygnał?

-Prawnusiu, sam Pradziadzio Pavarotti zza Mostu, tudzież zza lustra, poinformował mnie, abym się Tobą zajął…

-A skąd Pradziadzio Pavarotti wiedział?

-Prawnusiu, on teraz może zza Tęczowego Mostu więcej, dostał pozwolenie na kontaktowanie się ze mną właśnie za pomocą tego niepozornego zwierciadła, które tu widzisz. Kiedy zerkasz w to, czy Wasze domowe, Pradziadek Pavarotti Cię widzi. I czyta Twoje myśli. Wie wszystko. Podobnie z Tobą Mufasiu.

-Niebywałe-odparł Niebieściuch.

-Nie przejmujcie się, mnie czasem też upomina, ale pomaga, gdy potrzebuję poważnie sobie pomruczeć. 

-Ale Pradziadziu, jak my się wytłumaczymy naszym Ludziom za tyle dni nieobecności?


Gdy zadałem to pytanie, zwierciadło ogródkowe Pradziadzia Dream Dandiego rozbłysło potężnym światłem. Ubrudzone w mgnienia oku stało się tak przejrzystym, że żadne słowo tego nie mogło opisać, natomiast stare spróchniałe ramy zmieniły kolor na złoty, a kamienie wokół nich, przemieniły się w diamenty. W lustrze ujrzeliśmy Pradziadzia Pavarottiego…


😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz