poniedziałek, 29 maja 2023

1320. Bajka ze snu

W pewnym domu zmarło się pewnej Żonie. Po śmierci musiała jeszcze swoje wycierpieć, by po oczyszczeniu się w końcu przekroczyć próg Nieba. Tam powitana przez samego Stwórcę, otrzymała białą suknię, która przypominała jej ślubną, aczkolwiek ze zdecydowanie jaśniejszej i piękniejszej  tkaniny. Tkaniny, jakiej za życia nie widziała. W czasie gdy Ona radowała się, jej pozostawiony na ziemi Mąż, stale popłakiwał. Wzruszona Żona, wyprosiła u Stwórcy wizytę w jej dawnej kuchni, w której jej Mąż przygotowywał sobie kolację. Po uzyskaniu zgody stanęła z Panem Jezusem w rogu przy piekarniku, co i tak było już niesamowite. Oboje przyglądali się, jak ów Mąż w smutku przygotowuje sobie posiłek. Wzruszona kobieta zapytała:

-Moglibyśmy Panie dać mu znak, że ze mną wszystko w porządku? I że nie musi się martwić? Nie płakałby już i w ogóle… 

-Nie, gdy mu się pokażemy, nie będzie umiał już żyć, a jeszcze go potrzebuję na ziemi- oznajmił łagodnie Stwórca. 

Kobieta wiedziała, skoro Stwórca tak mówi, to znaczy, że tak ma być. Świadoma, że żadne niewieście sztuczki, które dyskretnie stosowała za życia na swoim Mężu, o których Stwórca zresztą wiedział, już nie pomogą. Ze spokojem przyjęła i  uszanowała Jego wolę.

Ale zobaczyła swoje dwa koty. Jeden mniejszy -zwinięty w kłębek, spał w swoim legowisku,  drugi większy leniwie wyciągnął się na kanapie. 




Byli to jej dwaj futrzaści przyjaciele,  mruczący członkowie rodziny, których za ziemskiego życia na koci sposób kochała. Szanowała ich niezależność, jednocześnie gromiła za złe zachowanie, gdyż psot i łobuzowania z ich strony  nie brakowało. Przypomniała sobie wtedy słowa Stwórcy, proście, a będzie wam dane, więc postanowiła delikatnie „pomęczyć” Jego Osobę. 

-Panie, skoro nie mogę pokazać się Mężowi, to czy mogłabym chociaż wziąć sobie mojego jednego kotka? 

Proszę…

Stwórca westchnął tylko, ale z miłości Bożej zgodził się. Wtedy przeszczęśliwa Żona podeszła do starego, słabszego i mniejszego mruczastego, wzięła go na ręce i w tym samym momencie stał się znów młody i zdrowy. Tulił się do niej, a jego martwe ciało pozostało na posłanku. Zasmuciła się tym, że o ile ona w radości- tak jej Mąż, zamiast pocieszonym, ponownie doznał goryczy. Ale pozostał mu jeszcze drugi kocio. Olbrzymi taki.

 Gdy wróciła do Nieba, po całym Raju rozeszła się wieść, jak to Stwórca wysłuchał jej prośbę o zabraniu futrzaka. Wszystkie białogłowe- pomimo wiecznej błogości, także zapragnęły kotka dla siebie. Zebrały się i uklęknęły przed Panem, od największych świętych, po te anonimowe, zanosząc do Niego prośbę. Owa Żona nie wiedziała, jaką lawinę wywoła swoim niewinnym życzeniem, sam zaś Stwórca powiedział:

-Moje drogie niewiasty, co ja się z wami mam, ale trudno wam odmówić. Skoro sam rzekłem, abyście prosiły, a będzie wam dane,  niechaj się tak stanie. Dostaniecie po kotku, zgodnie z podobieństwem do waszych osobowości.

 Wtedy na kolanach każdej damy pojawił się przeznaczony dla niej kot. Zwierzęta różniły się kolorami umaszczenia, rasy, czy gabarytu. U części świętych zagościły białe, długowłose, u innych rude krótkowłose, a jeszcze u innych zwykle w cętki  i tak dalej. Koty nie potrzebowały żadnych smyczy, kuwet, płotów, ani zagrożenia ze strony jakichkolwiek złych ludzi, czy innych drapieżników. Mogły biegać swobodnie po rajskich polanach, a kiedy chciały, wracały do swoich pań…Zawsze młode, zdrowe i pogodne. Zresztą jak ich rozanielone właścicielki.

A jak mogłoby być, tego nikt tu nie wie i wtedy sen się skończył, ku niezadowoleniu śniącej. 

😇


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz