czwartek, 21 grudnia 2023

1348. W Pałacu Letnim i Zimowym

  Gdy już wylądowaliśmy tak sami w pokoju dziennym,  postanowiliśmy zrobić z tego jakiś użytek. Od tej pory Ludziowaci szli na noc do siebie, a my do siebie. My dwaj także się rozdzielaliśmy, każdy w swoją stronę, pomimo przebywania w tym samym pomieszczeniu. Niebieściuch zajął połowę kanapy, gdzie pośród kocyków i ciepłego termoforu, które pościelili mu Człowiekowaci, mógł spokojnie wypocząć. Choć to pozornie tylko sofa, szybko okazało się, że to Pałac Zimowy o dość dziwnej architekturze. Elewacja budowli pokryta była mieszanką przypominającą niebieski sztruks,  zaś fasadę zdobiły ceglasto barwne elementy pluszowo-polarowe:) i płaskorzeźby z pyszczkiem prastarego rosyjskiego niebieskiego, zwanego też kotem archangielskim. Wnętrze Pałacu charakteryzowały przesadnie kolorowe podłogi, ponoć często zmieniane i jak przystało na Niebieskiego Mieszkańca: niebieskie ściany.  Ściany te- w przeciwieństwie do np. betonowych, czy drewnianych, wypełnione były przyjemną w dotyku gąbką, co dodawało przytulności i ciepła. Podgrzewający wszystkie komnaty i aule, (niewidoczne dla człowieczych oczu), Wielki Termofor, dbał o to, aby Mufasa nie marzł. 

 Dla mojej dyspozycji pozostała reszta miejscówek w całym pokoju.  Nasz Domowy Król mógł o nich zapomnieć. Nie wydawał się specjalnie zatroskany tym faktem, prawdopodobnie zaakceptował swój los. Starość i znaczne spowolnienie jego kociego życia, uniemożliwiły mu- jak za dawnych lat, dalsze wspinanie, czy wskakiwanie. Moglem wybierać spośród takich lokalizacji jak: schodki, czyli budka w półce z książkami, wyścielona podusią, której  to budki dwie ścianki pokryto futerkiem; pięterko, położone o poziom wyżej z narzutką; koszykpółka pod Panem Telewizorem, stół, krzesło, czarna kanapka w kąciku jadalnianym i wreszcie parapecik. Przyznaję, źe najbardziej zaintrygował mnie ten ostatni. Dawniej zajmowany przez Niebieściucha parapecik, na którym każdego dnia przesiadywał na białym tronie, przysypiając w nim, a w przerwach między harówkami  od czasu do czasu obserwował świat przez okno. Poczułem, że teraz nadeszła moja kolej. Doczekałem się, by na końcówce mojego życia także doświadczyć czegoś nowego.

Zwęszyłem więc okazję, aby co nieco zdobyċ dla siebie. Tym bardziej, że to Pałac Letni, dawna rezydencja Mufasy. Czemu więc nie zawalczyċ? Leżąc tam, mieniące się promyki słońca- którym udało się przecisnąć przez deszczowe chmury,  wówczas otulały mu pysio, dostarczając dodatkowego ciepła, z którego teraz korzystam ja. Pomimo zimy. Aktualnie w końcu parapet został zwolniony w całości dla mojej kocioosoby.  Szybko polubiłem to miejsce i korzystając z uprzejmości Pana Kaloryfera, ogrzewającego spod spodu moje Olbrzymowe ciało, natychmiast się tam rozgościłem. Biały tron stał samotnie, czekając na nowego właściciela. Wiedziałem, że nim się nie stanę, ale rozważny Domowy Król Mufi-Mufasa Stary pozwolił mi dożywotnio korzystać z nowego lokum. Widok zza szyby prędko mnie zainteresował.

Szybko spostrzegłem, że w przeciwieństwie do wersji zimowej, w Pałacu Letnim o dziwo dominowała biel, przełamana zielenią roślin w królewskim ogrodzie. Wydało mi się to dziwne, gdyż biel to bardziej zimowy anturaż. Lato to kolory roślin, błękitu nieba, a tu tak neutralnie. Ostatecznie nie zawracałem sobie głowy i pędzelków kwestią  barw Letniej Rezydencji i czym prędzej zabrałem się do jak najwygodniejszego spożytkowania tego miejsca.

O ile w Pałacu Zimowym ciepło dostarczał Wielki Termofor, o tyle w Letnim grzało się tylko zimą z pomocą Pana Kaloryfera. Latem można było liczyć tylko na słońce. 


W Pałacu Letnim:






W Pałacu Zimowym😉




Ale któregoś dnia złożyłem wizytę w Pałacu Zimowym. Niewiele się działo. Mufasa w ogóle się nie wymądrzał, ani nie rządził. Niestety. Brakowało mi tych kłótni….🙄 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz