piątek, 28 listopada 2008

145. Niegrzeczny Ursusik

Nabroiłem w ostatnich dniach. Zaczęło się od drapania krzesła, a skończyło na stłuczeniu wazonu. Moja Pani przekładała na stole jakieś ważne dla naszych Opiekunów dokumenty, umowy i rachunki. Chciałem zobaczyć i sprawdzić, co też nasza Właścicielka składa i segreguje. Wskoczyłem na stół i zacząłem wąchać wszystkie leżące papiery. Podszedłem też do okna, z którego mogłem oglądać ptaki. Nie zauważyłem wazonu z wodą i moim kudłatym ogonem, a potem ciałem popchnąłem go, a wszystko spadło, roztrzaskało się, zalało podłogę, w tym kilka dokumentów naszych Ludzi. Pani się zdenerwowała i nakrzyczała na mnie. Dałem wtedy łapki za pas i uciekłem szybko pod łóżko Państwa. Pan też na mnie nakrzyczał, ale po chwili moim Opiekunom przeszedł gniew i wtedy wróciłem do nich, aby otrzeć się o ich nogi, donośnie mrucząc. Nasza Właścicielka wytarła podłogę, pozbierała szkło, a zmoknięte ważne papiery powiesiłą na kaloryferze...Mufasa przybiegł sprawdzić, co się stało, a potem zrobił mi wykład. Niebieściuch niech nie będzie taki idealny, bo my wiemy, że też raz mu się zdarzyło strącić doniczkę z ziemią, o mordowaniu ptaków nie wspominając...hmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz