niedziela, 20 września 2009

254. Wspomnienia Ursusa z wakacji


   Dziś podzielę się z Wami drodzy Czytelnicy moimi Ursusikowymi wrażeniami z wakacji. Nie był to taki sam wypoczynek, który zwykłem spędzać w domku z moimi Ludźmi, czy w Kotonolulu i Los Mufasos z Wami. W drugim domku pobyt, pod opieką drugiego Pana okazał się również być bardzo udanym i interesującym w przygody. Jedyne co musieliśmy przeżyć to przejazd samochodem, choć ja Olbrzymo należę do grzecznych kocich pasażerów, w przeciwieństwie do śpiewającego i przestraszonego Mufasy. Na wakacjach mogliśmy skorzystać z wielu rozrywek. Zanim jednak opowiem, jakie to  niespodzianki na nas czekały, muszę zaznaczyć, że przekroczywszy próg drugiego domku, a większy on jest od tego, w którym mieszkamy na co dzień, musiałem zlokalizować wszelkie sprzęty związane z jadłodalnią. Inaczej nie potrafiłbym czuć się komfortowo i bezpiecznie, gdyby nie było kuchni, a tym samym jedzonka w pobliżu. Pewnym krokiem, podążając za moim noskiem, skierowałem się do samej Pani Lodówki. Prawda, że jestem malutkim kotkiem?  luzak Gdybym tylko mógł rozpracować rączkę tej przechowującej pyszności Pani, mógłbym sam ją sobie otwierać i buszowaćw niej.
A tak? Jestem zdany na Ludzi, hmm.


Po powitaniu zacnej Pani Lodówki i wstępnym omówieniu z nią przechowywania dla mnie smakołyków, udałem się na dalsze zwiedzanie kuchni.

Odwiedziłem także Pana Tostera i sprawdziłem, czy czasem nie ma w nim resztek jedzonka, które mógłbym przekąsić na szybko. Niestety okazał się być wyczyszczonym.
Skontrolowałem także Panią Kuchenkę, a także czy wszystkie zawory i palniki mają się dobrze. W przeciwnym razie stałaby się tragedia, gdyż drugi Pan nic by nie gotował i chodziłbym o pustym brzuszku. Na moje nieszczęście zabrakło garnków i patelni, które mógłbym opędzlować w tempie torpedy. Moi Ludzie poinformowali drugiego Pana, że ma on wszystko chować po posiłkach, bo kiedy nadchodzę ja Olbrzymo Ursusso mogę niechcący sprawić, że jedzonko zniknie. Hmm. I wiecie drodzy Czytelnicy, drugi Pan posłuchał się moich Właścicieli! Kto to widział!

  Kiedy już zwiedziłem każdy kąt w domku, usłyszeliśmy z Ruskiem, że przygotowano dla nas nieograniczone przebywanie w  ogródku, a w nim pełno atrakcji. Ludzie się postarali, nie mogę zaprzeczyć. Niespodzianka bardzo nam się spodobała. Musiałem tylko zgodzić się na chodzenie na smyczy, aby mi czasem nie przyszło do głowy wyjść poza teren posesji drugiego Pana.
W ogródku czekały mnie zapierające dech w kociej piersi wrażenia.Najpierw ujrzałem sroczki na gałęzi pobliskiego drzewka. Niestety nie udało mi się ich upolować, ale poczyniłem pewne obserwacje i badania nad ptactwem, które  zaprezentuję na kolejnym spotkaniu w Klubie Łowieckim “Ursus” luzak . Sroki podczas naszej obecności ukryły się, co bardzo mnie zastanowiło i zbulwersowało. Prawdopodobnie przestraszyły się moich gabarytów i kocioosoby.

Obwąchałem także krzaczki, po których drugiej stronie wyczułem jakieś Psowate osobniki. To skandal, ponieważ my już wiemy co to oznacza. Kolejni szczekacze będą próbowali nas obsmarować w Kocich Plotkach,  wymyślając bzdury, jak to Kotowate spędzają wakacje. Mam jednak nadzieję, że się mylę. A skoro mowa o psach to ktoś z sąsiadów drugiego Pana myślał, że sprawił on sobie kota i psa. Hmm. Kot to Mufasa, a pies to niby ja! Kompromitacja być porównanym do szczekacza!
   Ponadto zajrzałem do trawki i kwiatów, gdzie komary, świerszczyki, mrówki, żuczki i biedronki prowadzą aktywne życie, a że w niedalekiej przeszłości poważnie zainteresowałem się regulacją populacji owadziej luzak , postanowiłem jak najprędzej przystąpić do pracy. Nie będę Wam drodzy Czytelnicy zdradzał tajników mojego nowego zajęcia, choć przyznam, że co nieco skubnąłem.


Pozwolę sobie również dodać, że przebywanie z drugim Panem zaowocowało przyjaźnią między nami i dlatego spałem razem z nim w jednym łóżeczku, z tym że w jego nogach. Drugi Pan nas chwalił, ładnie się o nas wyrażał, bawił się z nami, karmił nas, choć co chyba okaże się sensacją, ja Ursusik nie objadałem się jak zawsze! To przez to, że ogródek wzywał i brakowało czasu na pędzlowanie misek. Oprócz tego w każdy dzień odbywały się treningi kociarate.  Pomimo że to wakacje, postanowiliśmy udoskonalać naszę technikę i nie tracić formy, a które to zaprezentujemy kociemu mistrzowi na kolejnych zajęciach w szkole kociarate. Filmik z poprzedniego postu pokazuje, że kocimi amatorami już nie jesteśmy, a Mufasa to awansował do dwóch niebieskich pasów! Nie wiem, jak to możliwe.
 Wciąż się zastanawiam....

I na koniec jeszcze kilka zdjęć wakacyjnych:


Drugi Pan przygotował dla nas pudełko! Musiałem sprawdzić, czy nadaje się ono do dalszego użytku.

Wakacje wakacjami moi drodzy Czytelnicy, ale i harować od czasu do czasu trzeba było. Jednak spędziłem bardzo miło i przyjemnie wypoczynek i będę go dobrze wspominał.
Kot_Ursus
20 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz