sobota, 26 września 2009

256. Rademenes


  Nasi drodzy Czytelnicy, natknęliśmy się przypadkiem na pewien artykuł niedawno zamieszczony w onecie, w którym wspomina się psich i kocich aktorów, a także to, że my Kotowate w porównaniu z Psowatymi nie poddajemy się tak łatwo tresurze, stąd rzadziej widać nas w filmach. My obaj, jako kociobistości nietuzinkowe, które od czasu do czasu grywają w kocich produkcjach pod okiem naszych Ludzi, postanowiliśmy go przeczytać. Zamiast ucieszyć się to my się zbulwersowaliśmy, zasmuciliśmy i zdenerwowaliśmy. Czy to możliwe, że taki okrutny los spotkał Rademenesa z  filmu "Siedem życzeń", filmu lubianego przez naszych Ludzi, kiedy byli dziećmi, a i pewnie nie tylko przez nich, jaki został przytoczony w tym artykule? Czy to prawda? Jeśli tak to jest nam, jako przedstawicielom Kotowatych, bardzo przykro i smutno. Nie rozumiemy, jak to tak można postępować z nami kotami?! Nasi Ludzie nie potrafią nic powiedzieć, poza tym, że zawiedli się na tym filmie i zapewnili nas, że nigdy nie posuną się do takich rozwiązań, aby uzyskać ciekawsze video z naszym udziałem.... Oto fragment...
"Problem z pyszczkiem 


Ale tak naprawdę nigdy jako bohater. Bo żywy kot nie daje okiełznać się na filmowym planie na tyle, by poprowadził całą fabułę. Wiem, wiem –przywołacie w tym momencie świetny i do tego polski przykład serialu "Siedem życzeń" z kotem Rademenesem w roli głównej (genialnie głos podkładał mu Maciej Zembaty). I faktycznie mogło by to obalić moją teorię, gdyby nie pewien drobiazg, o którym przeczytałem po latach. Oto podczas pracy nad tym serialem w pewnym momencie pozostały już tylko zdjęcia ze zbliżeniami mówiącego kota. Całą resztę dało się już nagrać wcześniej, a z tym nijak nie szło. A potrzeba było dziesiątków ujęć w których widać jego głowę i otwierający się wielokrotnie pyszczek. Dziś to łatwizna – widzimy to przecież w dziesiątkach filmów – takie rzeczy robi się w kilka minut w komputerze i w ogóle nie sposób rozpoznać, gdzie kończy się prawdziwe ujęcie z żywym stworzeniem, a gdzie zaczyna komputerowy efekt z nałożonym ruchomym pyskiem. Ale to dziś, a "Siedem życzeń" powstało ćwierć wieku temu. Jak więc z tego wybrnięto? Jak ze wstydem przyznał się twórca serialu właścicielce kota, który zagrał Rademenesa wypłacono obiecaną sumę ubezpieczenia za stratę zwierzęcia, kota uśpiono i dyskretnie spoza kadru ruszano jego martwym pyszczkiem.
"
http://film.onet.pl/0,0,1574289,1,600,artykul.html

Nasi drodzy Czytelnicy, co Wy na to? To nie można było np. zrobić kukły kota? Wierzyć w to czy nie? Nasz koci los wcale nie jest taki bajkowy, jakby się mogło wydawać... wstyd 
Kot_Ursus
49 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz