środa, 24 lutego 2010

302. Relacja z urodzin Mufasy, cz.1.


  Drodzy Koci Czytelnicy, chciałem na wstępie życzyć Wam wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota, który to miał miejsce 17 lutego. Niech nam nigdy nie zabraknie miłości naszych ludziowatych, bo jednak pomimo że błądzą i czasem się wymądrzają to dobre z nich stworzenia. Życzę Wam także pełnych miseczek, bo co byśmy my kotowate zrobiły bez jedzonka. Prawda? luzak  
   Zajęty leczeniem Ruska i Państwa prawie zapomniałem o naszym święcie. Prawdopodobnie urodziny Niebieściucha przysłoniły jego ogrom. Mimo to uważam, że Mufaskowa uroczystość bardzo się udała, choć nie pomruczę, wróciłem nad ranem bardzo zmęczony do domku z powodu organizacji tej wielkiej kocioimprezy. 
  Zaczęło się od tego, iż musiałem wcześnie zająć dobre miejsce przed wejściem do Klubu Szafa, tak aby po jego otwarciu nie musieć stać w kolejce i być pierwszym. Obmyśliłem plan przyjęcia-niespodzianki dla mojego Współmieszkańca. W tym celu już za dnia pozwoliłem sobie wskoczyć na ludzką półkę i pośród ubrań wyczekiwać. 
Nasi Ludzie na szczęście niczego nieświadomi, rozmawiali sobie i zajmowali się swoimi sprawami. Pomimo, iż próbowałem zarezerwować lokal tylko dla nas, zarząd naszego tajnego miejsca spotkań, nie wyraził na to zgody.
-Klub jest bardzo duży, to też pomieścicie się bez problemu- pomruczeli.
Cóż mogłem zrobić?
   W czasie mojego czuwania, Pani Szafa szepnęła mi, abym się nie denerwował, bowiem dla każdego starczy miejsca, po czym specjalnie dla mnie zanuciła piosenkę. Uspokoiła mnie tym. W tym samym czasie Rusek przechadzał się dumnie po pokoju w poszukiwaniu mojej kocioosoby, a po odnalezieniu mnie, zaniepokoił się i zdziwił moim wysiadywaniem wewnątrz naszego miłego mebla. Wyraził swoje słowa dezaprobaty pod moim adresem, a potem dodał, że niepotrzebnie się zdradzam przed naszymi Ludźmi, gdyż im również zdarza się domyślić, że coś knujemy. A przecież Klub Szafa to nasza tajemnica, o której żaden człowiek nie może się dowiedzieć. Zniecierpliwiony zapytał mnie, dlaczego nie haruję w koszyku, skoro nasze kocie, tajne miejsce spotkań  jest otwierane w porach nocnych, kiedy Pani i Pan już dawno śpią.



  Nie wiedziałem, co odmruczeć panoszącemu i wymądrzającemu się Niebieściuchowi, nie mogłem przecież puścić pary z pyszczka o urodzinowej niespodziance dla Niego. Co to by było, gdyby się dowiedział? Zmyśliłem więc na poczekaniu tanią historyjkę, jak to dziś- w ramach promocji- dla pierwszych dziesięciu klientów, czeka gawron po amerykańsku oraz szaszłyki z wróbla luzak . Mufasa uwierzył w moje małe kłamstewsko, węstchnął lekko i napomknął, że czasem już nie ma siły na moje wybryki, po czym machnął łapką. Poczułem ulgę, ponieważ moja żarłoczkiewiczowa natura- jak chyba nigdy- bardzo mi pomogła.

    Kiedy nadszedł upragniony wieczór, poradziłem Mufasie, aby przyodział coś eleganckiego na wyjście do Klubu Szafa. Rusek przebierał w swojej kociej garderobie i nie potrafił się na nic zdecydować. Poradziłem Mu kremową muszkę i czerwoną obróżkę, a sam w tym czasie przeczesałem futerko oraz poprawiłem pędzelki na uszkach. Oto jak wyglądał:


  Poczekaliśmy, aż Ludzie zasną, a w celu przyśpieszenia tej czynności, a raczej stanu, pomruczałem im do ucha acapella moją kołysankę traktorową pt."Śpij i śnij". W ten sposób upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, hmm luzak, gdyż nie dość, że uśpiłem ich niemal natychmiastowo, to również się rozśpiewałem przed moim recitalem.  


C.d.n....
Kot_Ursus
13 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz