piątek, 26 lutego 2010

304. Chytry plan Praprababci Cosimy


  Zastanawia mnie i martwi jednocześnie pewna sprawa. Przyjęcie urodzinowe Mufasy w Klubie Szafa okazało się być co prawda miłym przyczynkiem i świetną okazją do spotkania się, zarówno z Wami Koci Przyjaciele, ale także z Ruska i moimi zacnymi przodkami, to jednak odniosłem wrażenie, że tamten wieczór wywołał lekki zamęt w głowach żeńskiej części. Występując na scenie i wykonując kolejny utwór z mojej kociopłyty , nie miałem możliwości przysłuchiwania się, co też takiego knują Kocie Dziewczyny, w tym moja Narzeczona Pusia! Zauważyłem tylko, że zgromadziły się wokół jednego stołu, przy którym poza sączeniem soku z konika polnego i muszek owocówek, co jakiś czas chichrały się i zawstydzały. Ich miny z minuty na minutę stawały się coraz poważniejsze, a i ruchy ich łapek zwiększały się, jakby argumentowały, czy zawzięcie dyskutowały. Czułem, że coś jest nie tak. Atmosfera wydawała się na tyle napięta, że trudniej skupiałem się na śpiewie, a i przykro mi się robiło, że nie jestem słuchany. Jednak nie był to czas użalania się nad sobą. Jako, że ja Ursusso Olbrzymo-kociobistość nie byle jakiego formatu, jednocześnie organizator oprawy urodzinowej Niebieściucha, nie mogłem sobie pozwolić na niedomówienia i niejasne sprawy, tudzież kłótnie, postanowiłem szybko zadziałać. Dlatego też moim żółtym oczkiem mrugnąłem do Mufasy, a poruszenie jednego pędzelka na uszku miało wskazywać, że proszę Go, aby sprawdził, co się dzieje przy stoliku Kocich Dam. Mój Współmieszkaniec odmrugał do mnie swoim zielonym okiem, po czym skinął niebieską głową, co oznaczało, że prośbę przyjął. Poza tym mały z Niego kocioosobnik, więc przedrze się niepostrzeżenie pomiędzy innymi kotowatymi i nikt go nie zauważy. Nie to co ja! 
    I co się okazało? Moja Praprababcia Cosima postanowiła zwołać wszystkie moje Kocie Koleżanki, w tym moją Narzeczoną, aby przekonać je do porzucenia życia na kocią łapę, a zawarcia kociego ślubu z nami Kocurrami i nałożenia kółka na pazurki! Kto to widział! Mało tego obok Praprababci Cosimy zebrały się też Babcia KeriiBabcia EmyPrababcia JamaicaPraprababcia Wiktoria, a nawet moja Mama Emilia,Siostra Sahara i Mama Mufasy Kamelia (zdj.poniżej), które stale Jej kibicowały, zgadzały się z Nią i powtarzały Jej słowa. Mało tego za pomocą malutkiego telefonu komórkowego, kontaktowały się z moją Prapraprababcią Whitney Houston, która z racji swego wieku nie mogła przybyć kociobiście do Klubu Szafa, a która również za pośrednictwem kociotechniki starała się przekazać Kocim Pannom, jakie to korzyści płyną z porzucenia życia na kocią łapę.

Ja zaś nie jestem taki pewny, czy aby zacne Kocie Damy z naszych Rodów nie zasiały ziarnka niepewności w głowach naszych Kocich Koleżanek i Narzeczonych odnośnie tych kółek na pazurki. Bo wszystkie opuściły Klub Szafa jakoś dziwnie zamyślone, jakby smutne albo nawet zniesmaczone.Wąsiki mi się skrzywiły przez ten kocioślubny zamęt, a futerko na grzbieciku oklapło. Chciałem, aby przyjęcie urodzinowe Mufasy wiązało się z przyjemnymi wspomnieniami, a tymczasem Praprababcia Cosima obmyśliła chytry plan i wykorzystała obecność naszych Kocich Dziewczyn w jednym miejscu, aby im namruczeć, jak powinno się żyć...
   Moi Drodzy Czytelnicy, nie wiem co robić...Jeszcze się okaże, że Praprababcia dopnie swego i nie będę miał nic do mruczenia...hmm

  😆
Kot_Ursus
27 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz