czwartek, 25 lutego 2010

303. Relacja z urodzin Mufasy, cz.2


Kiedy drzwi Klubu Szafa otworzyły się, powitał nas w nich koci kelner. Skinął charakterystycznie głową w moim kierunku, po czym przymrużył oko, co odczytałem jako znak, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Następnie skierował nas do wydzielonej strefy, w której miało się odbyć przyjęcie urodzinowe Ruska. Mufasa szczęśliwie niczego się nie domyślał, ani też nie nabrał podejrzeń. Widocznie uznał, że spędzimy podobny wieczór do tych, które tu zwykliśmy spędzać, a ja jak zwykle czymś go zaskoczę lub zawstydzę. Jak nie popisami na scenie to żarłoczkiewiczowaniem hehe .
-To zapewne zaraz wypędzlujesz talerz Ursusie, gdyż załapałeś się na gawrona po amerykańsku i szaszłyki z wróbla. Tylko proszę Cię, jedz wolno i spokojnie....-mruknął Mufasa.
Zaskoczyła mnie pamiętliwość mojego Współmieszkańca, gdyż muszę przyznać, że całkiem zapomniałem, iż te dwie potrawy to kłamstwo, które wymyśliłem na poczekaniu.
-Ehh, jak nie gawron, to może być sroka po zbójnicku.....-odpowiedziałem.
-No tak, dla Ciebie Olbrzymie to żadna różnica.

   Podczas gdy podążaliśmy w stronę naszych stolików, obmyślałem w głowie plan i powtarzałem w pamięci program wieczoru, jaki przygotowałem dla mojego Niebieskiego Towarzysza. Nie chciałem, aby cokolwiek zostało pominięte. Wtem moje myśli przerwało pytanie Ruska.
-Jakoś tu podejrzanie ciemno i cicho, nie sądzisz?Zauważyłem, że Jego nos zaczął się szybciej poruszać, a węch sprawiał wrażenie, jakby wyostrzonego. Jego uszka poruszały się w każdą możliwą stronę, uważnie nasłuchując. Jakby coś lub kogoś wyczuł bądź usłyszał. Nie mylił się, bowiem tuż obok nas ukrywała się zaproszona Mufasia Rodzina, Wy drodzy Koci Przyjaciele, a także mój Ursusikowy Olbrzymowy Ród ważniak . Wszyscy w oczekiwaniu i przede wszystkim ciszy i bezruchu cierpliwie trwali, za co jestem Wam niezmiernie wdzięczny. Sytuacja stała się coraz bardziej napięta, tak więc postanowiłem już dłużej nie trzymać Ruska w niewiedzy i niepewności. Na mój znak włączyły się światła, a zza stolików wyskoczyli nasi zacni Goście, krzycząc: “Wszystkiego najlepszego Mufaso”, a także na cztery głosy wyśpiewali utwór “Toast”, którego nauczyłem się od moich Ludzi. Kilka dni wcześniej przećwiczyłem z Panem linię tenorową, ale także z Panią sopranową, gdyż moje ponadprzeciętne możliwości kociogłosowe sprawiają, że dobrze czuję się w każdym głosie. luzak
  Kiedy skończyliśmy śpiewać i klaskać, Niebieściuch nie potrafił z wrażenia wydobyć z siebie ani słowa. Jego zaskoczona mina jakby mówiła wszystko. Musiał jeszcze tylko zdmuchnąć z żuczkowo-muszkowego tortu cztery świeczki.

 Nie spodziewał się, ale też bardzo ucieszył. Wyczułem to. Po części oficjalnej zasiedliśmy do stołu i mogliśmy przejść do długo wyczekiwanej, szczególnie przeze mnie, konsumpcji. ważniak
  Ku mojej radości Klub Szafa oferuje gawrona po amerykańsku, a także szaszłyki z wróbla, które z chęcią zamówiłem. Nie zdradziłem się jednak, że uknułem małe kłamstewko kulinarne, a nawet uradował mnie fakt, że tak dobrze znam z pamięci kartę menu.
  Po wstępnym zapełnieniu brzuszka, zająłem się oprawą kotartystyczną urodzin Mufasy. Najpierw wykonałem na scenie, specjalnie dla Ruska, nowy styl taneczny hip-kot-hop luzak , do którego przyodziałem wysokiej klasy czapkę ze znaną nam już nazwą.


 Po występie tanecznym, za który otrzymałem wielkie brawa, udałem się za kulisy, a tymczasem Pradziadzio Pavarotti iPradziadzio Radio Ga-ga zapowiedzieli kolejny punkt programu, czyli mój Ursusikowo-Olbrzymowy recital. Niektóre utwory wykononałem w aranżacji kociorockowej, co mam nadzieję, przypadło do gustu moim Gościom.
Jedna z moich Kocich Koleżanek zrobiła zdjęcia, za które bardzo dziękuję. Oto kwiatek dla Niej roza





 hehe

Kot_Ursus
12 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz