czwartek, 13 czerwca 2013

551. Szpital im. Mruczącego Futrzaka

  Otwarte okna w domu, które-mimo że nic nie było czuć- doprowadziły do przeciągu, a ten w efekcie spowodował lekkie przeziębienie naszej Właścicielki w postaci bolącego ją prawego ucha i gardła. No kto to widział!!! Letnia, piękna pogoda, aż za bardzo, bo trawa wysycha, a Pańcia z watą w uchu, łykajaca tabletki na ból gardła? Lekka przesada. Ale co zrobić? Od razu wiedzieliśmy, że coś się wydarzy, w przeciwieństwie do naszej Właścicielki, dlatego też na zmianę -tradycyjnie już-Mufasa ułożył się futrem wokół jej głowy, a ja ogrzałem moją kocioosobą jej prawe ucho! Zabiegowi towarzyszyła niekończąca się mruczanka z naszej strony, a delikatny uśmiech Pańci i wyszeptywane przez nią komplementy pod naszym kocioadresem wskazywały, że chyba chce się nam odwdzięczyć.  Nie wiemy, jak i kiedy to się stało, ale nasze lecznicze działanie, głównie na Pańci, sprawiło, że otworzyliśmy na jej poduszce malutki szpital im.Mruczącego Futrzaka, który dziala zwykle nocą. To taki mini ostry dyżur dla jednej pacjentki i pacjenta, aczkolwiek Pańcio korzysta z naszych usług rzadziej. Szczęśliwie zdrowie mu dopisuje, tak więc nie potrzebuje naszej pomocy. To my decydujemy kiedy i kogo leczymy!
    A kiedy któregoś dnia Pańcio zawołał Pańcię, aby przyszła na film, ta odpowiedziała, że aktualnie nie może. Wyjaśniła mu, że przebywa w szpitalu na poduszce im. Mruczącego Futrzaka ze swoimi osobistymi lekarzami, czyli nami i trwają akurat badania i testy jej ogólnego stanu zdrowia. Pańcio tylko westchnął i zdziwił się, jak można lubić szpital, po czym Pańcia odpowiedziała, że ten nowootwarty na jej poduszce to wspaniałe, relaksujące miejsce, zupełnie niepodobne do człowieczych szpitali. 

:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz