czwartek, 6 czerwca 2013

550. Udana współpraca z Panią Kosiarką

  Od kilku dni mamy w końcu piękną, letnią pogodę. Przesiadujemy więc na zewnętrz, ile się da, obserwując ptaki i owady. We troje, bo Luna też. Hmm. A wiele się dzieje! Tymczasem Pańcia postanowiła pierwszy raz w życiu skosić osobiście trawę w ogródku, który strasznie zarósł w ostatnich dniach. Zazwyczaj takimi sprawami zajmował się Pańcio, ale że miał coś innego i pilnego do zrobienia, tym razem współpraca z Panią Kosiarką spadła na naszą Właścielkę. Wiemy już, że Kosiarka należy do hałaśliwych, tak więc kiedy ją tylko zobaczyliśmy, natychmiast uciekliśmy do domu, gdzie przez okno przyglądaliśmy się całej sprawie. Pańcia zawsze bała się koszenia, ale postanowiła w końcu porzucić ten strach! Teraz się cieszy z wykonania zadania, pomimo trzesących sie rąk i bąbla na palcu. 

Ja także się cieszę, że wszystko poszło zgodnie z planem. Jak Ludzie zadowoleni, to i ja też. Kociska uszanowały mój głośny charakter pracy, więc spokojnie mogę wrócić do moich koleżanek i kolegów po ogrodowym fachu- do tzw. kanciapy, zwanej też Szopa-Carem. Hmm(Co to Ludzie nie wymyślą)
Kosiarka.

4 komentarze:

  1. czyli ... nie taki diabeł straszny jak go malują?? ;) dzielna Pańcia, podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowo nie straszny :))) zawsze coś nowego się umie :))
    A teraz trawa strasznie wyschła i trzeba ją zraszać. Koty uciekają od razu hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. po co było kosić, w zarośniętym ogrodzie lepsza zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepsza, ale dla nas było już niewygodnie, trawa sięgała wręcz do kolan ;))) Miałam, co kosić ;)

    OdpowiedzUsuń