poniedziałek, 9 lutego 2015

708. Domowi lekarze czuwają! ;)


Minęły już dni, kiedy Pańcia nie mogła myć, ani czesać włosów. Koszmarne trzy dni, jak sama mówiła. Ich " potargany" stan ukrywała pod czapką albo czesała tylko połowę głowy, bo nie zawsze mogła przebywać w okryciu przecież. Co poradzić, jak takie było zalecenie człowieczej lekarki. Rana na głowie to nie przelewki, a przecież wciąż jeszcze sobie nie poszła. Na szczęście nasza ludziowata podczas nocy przestała barykadować się przed nami poduszkami i w końcu możemy spać przy niej...Już bliżej chyba nie można  Zostaliśmy nakryci, a raczej przykryci;) na gorącym uczynku i to, co Pańcia zobaczyła po przebudzeniu, wpędziło ją tylko w śmiech, ale nie przejmujemy się. Jesteśmy jej domowymi lekarzami, o czym przecież nie mogła powiedzieć podczas wizyty w szpitalu. Teraz to na nas spoczywa odpowiedzialność, aby rana na jej głowie w końcu się zagoiła. Kolano też mogłoby szybciej dojść do siebie. Także mamy sporo pracy spankowo-teraupetycznej...

2 komentarze:

  1. Ja ostatnio tylko rzuciłam okiem na post i myślałam, że jest on tylko o Lunie, a tu takie coś :(, Pańcia ranna, ale jak to dobrze, gdy ma sie takich wiernych lekarzy :)) Życzymy szybkiego powrotu do całkowitego zdrowia ! Pańcia i Rudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękujemy, rzeczywiście moi lekarze pierwsza klasa, a to ranna zabrzmiało bardzo poważnie ;) Chociaż nie pamiętam jednej rzeczy, jak upadałam, coś jakby mi wycięło 1 sekundę- może trochę mniej- z życia;)

      Usuń