środa, 23 września 2015

761. Rozterka na maine coonowe serce

  Ach ta siatkówka...ale będzie dobrze. Te sportowe wydarzenia zawsze przypominają mojej kocioosobie, że ja tak naprawdę kibicuję dwóm krajom. Tym moich Przodków i temu, w którym się urodziłem. Jestem przecież też polskim Kocurro, tak więc po połowie moje maine coonowe serce musi dzielić radość i smutek pomiędzy USA i Polskę. Z jednej strony euforia z wygranej Amerykanów, a z drugiej żal z przegranej Polaków. Nie będę komentował niedorzecznych zasad kwalifikacji olimpijskich, bo musiałbym syknąć! Bo żeby tyle się napracować i nic nie dostać? Moje maine coonowe serce musi przyjąć dwie skrajne emocje i jak tu żyć? Nie jestem też pocieszony z braku, ( może na razie chwilowego), awansu kraju Przodków Niebieściucha, bo choć nie mruczę o tym głośno, to obok pędzlowania misek, regulacji populacji drobiu i gryzoni, rywalizacja z Ruskiem o wszystko i wszędzie to kolejny sens mojego kociego istnienia! hehe Mufasa to mój najlepszy kumpel, to także mój brat- pomimo braku biologicznego pokrewieństwa, a jego panosząca się i przemądrzała kocioosoba wraz z krajem jego Przodków na wszelkich imprezach sportowych i nie tylko, jest mi po prostu potrzebna! To coś w rodzaju wyzwania! Inaczej nic by się nie działo, gdyby nie walki o tron i konkurowanie o zwycięstwa!  Usiądę koło Pańcia i postaram się jakoś nie przejmować.



Olbrzymo miło mnie zaskoczył, ale ja pomruczę to samo, co on. Ja również odczuwam rozterki w moim Ruskowym sercu i także potrzebuję tych naszych przepychanek rosyjsko-amerykańskich. Myślę, że i naszym Ludziom w jakimś sensie, (niespodziewanie 

dla nich), przysparzamy przez nie rozrywkę i codzienną dawkę humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz