wtorek, 4 października 2016

867. Pojawiam się i znikam...

  Powieka Mufasy okazuje się być tematem zagadką. Zachowuje się tak, jakby chciała powiedzieć: "pojawiam się i znikam", Raz jest, a raz jej nie ma. No prawie. Ludziowate co prawda nie żyją tylko okiem Niebieściucha, ponieważ człowieczy świat to świat wielu spraw, ale po codziennych obserwacjach Ruskowego oka doszli do wniosku, że zaraz po tym, jak Mufasio się obudzi, jego prawy narząd wzroku wygląda lepiej, a wraz ze zmieniającą się porą dnia pogarsza się i wraca prawie do punktu wyjściowego sprzed snu. Co prawda poprawiło się w porównaniu z tym, co było w pierwszym dniu, więc najważniejsze, że Niebieściuch walczy z zespołem Hornera. Zawile, dziwnie, ale mogłoby już wszystko wrócić do normy, ponieważ wszyscy się niecierpliwimy, a blog staje się monotematyczny. 


Pańcia w dodatku nuci sobie pod nosem pewną piosenkę, chyba z przedszkola, tylko słowa zmieniła, jakby to Mufasa do mnie mruczał: (kociompromitacja)

Pojawiam się i znikam i znikam i znikam,
I na Olbrzyma kicham i kicham i kicham,
Jak siedzi pod lodówką, lodówką, lodówką,
I jak marudzi w kółko, w kółko, w kółko
więc 
Olbrzymie na kanapę wracaj
I głowy nie zawracaj...


Hmm, żeby powieka Niebieściucha była inspiracją do takiej "twórczości"?  To jakiś żart. A w ogóle to kto to widział!
,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz