niedziela, 20 listopada 2016

876. Ursusik na listopadowym spacerku

  Pańcia zaproponowała mi wczoraj i dziś spacerek, a ja bez chwili namysłu postanowiłem skorzystać z tej okazji. Pierwszy trwał 40 minut, drugi 35! Niebywałe. Nie przeszkadzał mi chłód i szybko kończący się dzień. Co prawda liście straciły już w większości swój piękny kolor, ale nie zniechęciłem się. Jedno było pewne: wszystko musiałem sprawdzić i obwąchać ;) Miałem co zwiedzać po kilkutygodniowej przerwie, jeszcze z październikowego wyjścia, którego z nie wiadomo jakich przyczyn zapomniałem tu umieścić! Hmm...



Tu na pewno przebywał jakiś ptakowaty! Na szczęście nie wszystkie odleciały...;)



Wyczuwałem inne kotowate i psowate...
Na mojej drodze czasem stawały psowate, ale nie zamierzałem się bać...
Zamarzyło mi się wskoczenie na drzewko, ale nic z tego...
Hortensja "Pompon"straciła urok, ale nie zraziłem się, wiem, że na wiosnę i lato znowu powróci i będzie zachwycać..



A po powrocie czekała na mnie przekąska i po opędzlowaniu miski znużony ułożyłem się na stole... 
Zmęczenie najbardziej odczuły...moje spracowane łapy ;) Tyle chodzenia.

 

2 komentarze: