czwartek, 28 kwietnia 2016

828. Tomi i Lula

   Zanim Ludziowate się pochorowały, mogłem korzystać z przyjemności wychodzenia na spacerki. Wtedy na jednej z ostatnich przechadzek pomiędzy obwąchiwaniem listków i murków, na mojej drodze stanął niedawno wspominany Rudasek! A właściwie to ja na jego! Po wyprowadzce Czarnulki Luny nowa kocia postać to zawsze nowa przygoda i odskocznia od codziennych harówek w koszyku, tudzież fotelu ;) 
 Czułem obecność Rudaska zaraz po wyjściu z domu i podążałem w kierunku zapachu jego kocioosoby. Kiedy zbliżyliśmy się z Pańcią do sporej wielkości nieznanego mi krzaka oddalonego o jakieś sto metrów od nas,  rudy kolega wystawił głowę i wpatrywał się we mnie. Sprawiał wrażenie, jakby go zaskoczył mój Olbrzymowy gabaryt. Zaciekawił się, ale jednocześnie wydawał się trochę zdystansowany i lekko przestraszony. Stopniowo podchodził do mnie, ale gdy uznał, że zbliżam się ku niemu, wycofywał się i czmychał  pod jeden z mechanicznych potworów, czyli pod samochód. Stamtąd bacznie mnie obserwował.  Ja zaś nie zamierzałem się go bać, przecież co niektóre psowate na widok mojego uniesionego grzbiecika okazują mi przychylność, to co mógłby mi zrobić taki mały Rudasek? W ogóle się nie przejmowałem i że niby stopniowo przestawałem zwracać na niego uwagę. Za to on interesował się mną, ale z pewnej odległości. Kiedy nieco się do mnie przekonał, etapami podchodził coraz bliżej i dziwił się, że chodzę na smyczy. Wtedy z okna jego domu zobaczyli nas jego Ludzie i ich dzieci. Wszyscy wyszli na zewnątrz i byli mną tak zafascynowani, że trudno opisać ich podziw. Mniejsze ludziowate mnie delikatnie osaczyły, głaskały, dotykały, przytulały, a ja obwąchałem im dłonie, na których wyraźnie czułem wcześniej konsumowany obiadek;) i ich dziecięce czupryny. Jednak bardziej interesowali mnie kotowaci dalsi sąsiedzi, o imionach jak się potem okazało Tomi (Rudasek) i Lula- jego siostra.  (Dobrze, że nie Luna, bo Pańcia jeszcze by się rozpłakała hmm). W przeciwieństwie do brata- Lula powitała mnie syczingiem i warcingiem, po czym uciekła w zarośla! 



Tomi: Jak to możliwe, że Ursus na smyczy w szelkach, a ja biegam bez niczego? 

Jak ten mały Niebieściuch to robi, że rządzi takim wielkim Ursusem? ;)

Lula: Co to za jeden? 
Syknę na niego, żeby wiedział, że ze mną nie ma żartów!

Daruj sobie siora, on się nas nie boi, ale raczej się z nim zaprzyjaźnię...


środa, 27 kwietnia 2016

827. Żeby Pańcia była Pańcią jak dawniej!

  Chorowanie trochę zmieniło naszą Pańcię. Przestała się wymądrzać i panoszyć. Ba! W ogóle za dużo nie mówiła, tylko szeptała. Straciła smak, ale na szczęście nie życia, tylko ten żywieniowy, co dla mnie z pewnością stanowiłoby wielki problem. Zużyła tyle chusteczek, zjadła tyle tabletek, co chyba w rok. Oboje z Pańciem byli na chorobowym i nie wychodzili w ogóle z domku. O spacerkach mogliśmy pomarzyć. Ludziowata nie miała siły, dużo leżała i spała. To wszystko zbiegło się z rocznicą Dnia Kółka naszych Ludzi, co zostanie w ich pamięci, jako chorowita rocznica. Hmm. No, ale nie wszystko wyglądało tak źle. Akurat towarzyszenie jej w łóżeczku na kołderce bardzo nam się podobało, ale jako jej koci lekarze pierwszego kontaktu zaraz po ludziowatych lekarzach:), wyszliśmy z apelem do naszej Pańci. Wystosowaliśmy postulaty: chorowanie chorowaniem, ale żądamy, 
-żeby nasza Właścicielka zaczęła znowu mówić i się wymądrzać, jakie to z nas kocury niegrzeczne, 
-żeby się z nami bawiła, tuliła, udostępniała kolana, na których Niebieściuch lubi posiedzieć i włosy, w których można zaburzyć łapki,
-żeby częściej otwierała Panią Lodówkę i napełniała nasze miski,
-żeby powróciły wspólne spacerki,
-i w końcu, żeby Pańcia była Pańcią jak dawniej! 

                                                     Ursusso Olbrzymo i Mufi-Mufasa       
                                          Zrzeszenie Kołderkowców Futrzastych :)




( Pańcio już prawie wyzdrowiał i zaczął już spełniać większość naszych postulatów). 
:)

sobota, 23 kwietnia 2016

826. Reakcja na ptaszka ;)

  Nie do wiary!  Nasze Ludziowate się pochorowały! Aresnał leków na stoliku, chusteczki, kołderka, kocyk, łóżko, kanapa i my jako domowi koci lekarze pierwszego kontaktu. Niebieściuch przy Pańci, ja przy Pańciu, a to oznacza, że nie mamy czasu dla siebie ;) Zdążyłem tylko zobaczyć ptaszka przez drzwiczki na koci świat i oto jak zareagowałem...
;)

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

825. Słowa otuchy od Tatki Consula

Tata Consul
http://www.mediumcolor.pl/?pl_consul-medium-color-pl,27


Tu Tatko Ursusika Consul: Witajcie Chłopaki! To przykre, co nas spotkało w ostatnich dniach. Ja straciłem Pańcię, a Mufasio Tatkę- a być może jeszcze dawniej. Szczęśliwie wciąż pozostaję w dobrych człowieczych rękach, ale pomyślałem, że od teraz stanę się adopcyjnym Tatką Mufaska. W końcu dzielicie kocie życie na co dzień i choć nie łączą Was więzy krwi, to jesteście braćmi. A skoro braćmi, a Tatko Mufiego przeszedł na drugą stronę Tęczowego Mostu, to chętnie zajmę jego miejsce i od tej pory będę Tatką Niebieściucha.
-To miłe Tatku, ale Rusek to senior i da sobie radę, ma naszych Ludzi, więc nie wiem, czy jest potrzeba, aby go adoptować w tym wieku..przecież i tak jesteśmy rodziną...
-Synku, a co to ma za znaczenie, czy senior, czy nie. Zawsze będziecie moimi dziećmi, nieważne, ile lat będziecie liczyli.
Mam dużo dzieci z wieku kocich hodowlanych małżeństw :) i na zawsze pozostanę z wszystkimi blisko. 
Mufi-Mufasa-Consulu Tatku moja kocioosoba bardzo się wzruszyła...:)
Tatko Consul- Cieszę się Mufasiu i pozwolisz, że będę Cię nazywał tak, jak Olbrzymo Cię przezywa., czyli Niebieściuchem i Ruskiem :) 
MM- Nie ma sprawy, przywykłem do moich przezwisk, zresztą byłoby nudno w domku, gdybyśmy się nie przezywali i nie droczyli ze sobą...
TC- I tak trzymać Chłopaki, tymczasem po smutnych wydarzeniach nadejdą przyjemniejsze. Zbliża się rocznica Dnia Kółka Waszych Ludzi, no a potem 7 maja wielkie Olbrzymowe 9-te urodziny! 
U-Tatku, opędzluję z tej okazji moją i Niebieściuchową miskę...
MM- hmm zaczyna się... Ehh ;) 


:)

sobota, 16 kwietnia 2016

824. I znowu smutno :(

Ten kwiecień nie tylko przeplata w kwestii pogody. Robi to także z naszymi emocjami. Od smutku do radości. Od radości do smutku. Tym razem dotarła do nas kolejna przygnębiająca wiadomość. ( Właściwie to Pańcia nam powiedziała). Na drugą stronę Tęczowego Mostu przeszedł Tatko Niebieściucha Mufiego-Mufasy mojego Współmieszkańca o angielsko brzmiącym imieniu Behave Yourself. 
Nie wiemy dokładnie kiedy, ale to wielka strata :( 

EC A*FLASHPAWS BEHAVE YOURSELF

http://www.ewjatar.republika.pl


Oby już żadne złe wieści więcej nie przychodziły...

piątek, 15 kwietnia 2016

823. 1050!

  Miałem coś pomruczeć, ale dziś ważna rocznica dla kraju Przodków moich Ludzi. 1050 rocznica Chrztu Polski.  
Tak sobie pomyślałem, że kociohistoria, którą kiedyś już tu cytowałem, odnośnie królów: Ursusa Pobożnego, Ursusa Łakomego I i II oraz Wąsatego Wielkiego, a także Hrabiego McSycoona i Wielkiego Małego Księcia Mufiewa to zupełnie inna historia, niż ta człowiecza....:)) 



Chrzest Polski Jan Matejko 
( skopiowane z Wikipedii i internetu)

czwartek, 14 kwietnia 2016

822. Ponowne wychodne!

  Po smutniejszych dniach nadeszły weselsze. Weselsze, gdyż znowu wyszedłem na spacerek z Pańcią. Wybraliśmy się na przechadzkę około godz.20, ponieważ o tej porze coraz mniej jeździ samochodów i autobusów, których się boję. A podczas spacerowania tradycyjnie musiałem wszystko posprawdzać i napotkałem nawet na dwa psowate!

Ludziowata od razu zanuciła coś w rodziaju "dmuchawce latawace wiatr"...;)

Z daleka nadchodził młody psowaty pozytywnie nastawiony. Chyba chciał się ze mną bawić, ale ja najpierw pokazałem mu "grzbiecik", żeby wiedział, kto tu rządzi ;)

Jego Pańcia uznała, że ze względu na młody wiek psa,  nie bardzo wie jeszcze, czy jestem psem, czy kotem. Natomiast moja Pańcia odpowiedziała, że wg niej na pewno wie! ;)
Pies1- Pewnie, że wiem!

Ten kolega zdecydowanie wiedział, kim jestem. Spotkaliśmy się już kilka razy na trasie osiedlowej ;)
Pies2: Gdyby nie nasze Pańcie trzymające nas na smyczy, to byśmy pogadali pod Hortensją i ciekawe, kto by robił "grzbiecik" hmm

Psowate mnie nie zraziły i dlatego poszedłem dalej ku przygodzie...

Sprawdziłem, czy przyszła już Pani Wiosna i od ostatniego wyjścia miło się zaskoczyłem.

Pańcia zaproponowała mi odwiedzenie Hortensji, zwanej przez mojego Pańcia "Pomponem" i na widok rośliny pokiwałem z zachwytu głową i pędzelkami, gdyż coś dobrego już zaczęło się z nią dziać! W porównaniu do zeszłego miesiąca to niebo a ziemia ;)

Listki, gałązki należało obwąchać...


A to jeszcze nie koniecn jej rozkwitu! 

Wszystko obejrzałem i....


kroczyłem dalej...

Powtórnie oznaczyłem nosem krzaczek, ten sam, pod którym przebywał kilka dni temu Niebieściuch!
Próbowałem wskoczyć na murek, ale oczywiście Pańcia mnie przystopowała...hmm

A na koniec moim Olbrzymowym oczom ukazały się znajome kwiaty. Czy ja dobrze patrzę? To inne Hortensje-Pompony

piątek, 8 kwietnia 2016

819. Życie usłane kamieniami :)

  Życie kota nie zawsze jest usłane różami, jak mruczy przysłowie :) Czasem sprawy przybierają taki obrót, że rzuca się nam kłody pod łapki w postaci kamieni! Stąpamy po nich twardo, wyglądamy w obliczu ich ilości jak małe kotki, a innym razem zwiększamy swe siły oraz gabaryty i problemy pokonujemy...:)

(Bynajmniej nie żadna kamieni kupa! :))

Tu Mufi-Mufasa: Olbrzymie, a co Ty tu opowiadasz? Twoje życie w porównaniu z moim to sielanka. Nie przesiadujesz na tzw. tronie Króla Mufasy i w Bamboszu i nie zarządzasz domkiem, masz wieczne wakacje! Przyznaj się, że władowałeś się podczas jednego ze spacerków z Ludziastą :) na czyjś podjazd wyłożony kamieniami. Znowu Pańcia ryzykowała, obawiając się ochrzanu, ale szczęśliwie nikt nic nie powiedział i nie zauważył. 
( Mufi-Mufasa na tronie Króla Mufasy w towarzystwie usługujących mu Miśków:))

:-)

czwartek, 7 kwietnia 2016

818. Spacerki, spacerki...

  Deszcze i burze przerwały naszą kocią spacerkową passę. Ale gdy tylko wróci słońce- od razu wychodzimy, naturalnie z Ludźmi, bo jak inaczej?!  Nasze ostatnie wyjście na przechadzkę miało miejsce wtedy, kiedy jeszcze sprzyjała aura, czyli kilka dni temu. Jak zwykle doszło między nami do lekkich spięć o to, kto dokąd i z kim będzie spacerować. Ruska zabrał Pańcio, a mnie Pańcia. Mufasa Cwaniaczek znowu się panoszył i rządził!

Olbrzymie, nie marudź!
Jesteśmy na co dzień razem, a na tu chodzę swoimi drogami... 
Stąpam przy murkach...
Sprawdzam, co tam na chodniku i krawężniku...

A potem zatrzymuję się, aby skosztować wiosenną trawkę...

A co tam Niebieściuch! Niech sobie chodzi, dokąd chce. Ja zaś nasłuchuję, co u ptaszków na drzewie!

Trochę się zapędziliśmy z Pańcią i doszliśmy do czyjegoś murka...
A może tam jest jakaś cywilizacja? ;)
Przez moją Ursusikową głowę i pędzelki przeszła myśl, jakby tu wskoczyć na murek? ;)
Pańcia od razu wyczuła moje zamiary i natychmiast powstrzymała mnie...

Szukałem więc innych atrakcji...
Tzw. atrakcji murkowo-płotowych ;)
Aż mi pędzelki potargał wiatr ;)
A po powrocie wiadomo: mała drzemka :)